Mimo utrzymania się siły dolara wrzesień przyniósł poprawę nastrojów na rynkach surowców. Obliczany przez Bloomberga indeks ich cen, który jeszcze w sierpniu znajdował się najniżej od 3,5 roku, zmierzał do zamknięcia września 2,3-procentowym odbiciem. Wciąż brakowało sygnałów końca globalnego spowolnienia. Jednak inwestorzy kupowali surowce w nadziei na postępy w negocjacjach handlowych między USA i Chinami, nim Donald Trump wyraźnie je schłodził ostrym przemówieniem przed Zgromadzeniem Ogólnym ONZ.
Wcześniejsze straty odrabiały zmagające się z nadpodażą surowcerolne, w tym zboża, kawa, cukier, kakao i bawełna, a ceny ropy przejściowo wywindowały zamachy na infrastrukturę naftową w Arabii Saudyjskiej. Ankietowani analitycy nie byli jednomyślni, czy wpływ zamachów na notowania surowca utrzyma się w dłuższym terminie — po jednym głosie padło zarówno na scenariusz zwyżek, jak i na powrót do przeceny.
— Rynek ropy może wejść w tendencję wzrostową, jeśli czas przywracania mocy produkcyjnych będzie się przedłużać, tym bardziej gdyby USA zdecydowałyby się na interwencję zbrojną w Iranie — komentuje Mateusz Namysł z mBanku.
Zgody brakowało także co do perspektyw metali szlachetnych, które były hitem inwestycyjnym ostatnich miesięcy. Troje specjalistów zapowiada powrót do umocnienia platyny, palladu i złota, jednak dwoje obstawia przeciwny scenariusz. Zdaniem Kamila Jarosa z Admiral Markets odbicie cen surowców we wrześniu nie jest początkiem bardziej trwałej poprawy koniunktury.
— Oczekiwania wobec października nie są już tak optymistyczne. Powtórki z września raczej nie będzie — zapowiada specjalista.