Mały zasięg techniczny hamuje rozwój TVN
Z Mariuszem Walterem, prezesem TVN, rozmawiał Wojciech Pysiewicz
Mariusz Walter, prezes TVN, uważa, że tylko przyznanie nowych częstotliwości kierowanej przez niego stacji pozwoli jej realnie konkurować z Polsatem i TVP. Zapewnia jednocześnie, że pomimo małego poślizgu koncern SBS na pewno przejmie 33 proc. udziałów w TVN, co jednak nie będzie oznaczało przejęcia przez niego całkowitej kontroli nad tą stacją.
- „Puls Biznesu”: Podpisana w marcu umowa z koncernem SBS zakładała, że do 26 maja dojdzie do sfinalizowania przejęcia przez niego 33 proc. udziałów w TVN. Dlaczego do tego nie doszło?
Mariusz Walter: Deal jest gotowy. Powinniśmy go zamknąć w czerwcu.
- Dlaczego przesunięto termin?
— Duża ilość pracy. Dużo szczegółów, papierów, badań. Przeliczyliśmy się z siłami. Prace trwają.
- Czy transakcja na pewno będzie sfinalizowana?
— Na pewno. Nie mamy cienia obaw.
- Czy przejęcie jednej treciej udziałów TVN przez SBS sprawi, że skandynawski koncern będzie miał proporcjonalny do nich wpływ na podejmowanie decyzji dotyczących stacji, czy też w rzeczywistości uzyska on pełną kontrolę?
— SBS nie będzie miał nawet jednego członka w zarządzie. To był nasz warunek.
- Na co pójdą pieniądze ze sprzedaży udziałów w TVN?
— Kredyt będziemy spłacali tak jak planowano przez pięć lat. Proszę pamiętać, że wszystkie działania uzdrowicielskie, łącznie z zasileniami kapitałowymi, przeprowadzała w TVN firma założycielska — ITI. Część pieniędzy po prostu oddamy ITI. Chcemy część działalności przenieść do nowego obiektu budowanego przez naszą firmę matkę. Sporo środków pójdzie na nowe zakupy filmowe i programowe. Takie jak na przykład przygotowywany program Big Brother, który będzie nas kosztował kilka milionów USD.
- Jeśli chodzi o planowany Big Brother czy o emitowany już teleturniej Milionerzy, to czy TVN, decydując się na wykupienie tak drogiej licencji, zarabia później duże pieniądze na tym programie, czy jest to raczej sposób na przyciągnięcie widzów do stacji?
— Etap budowania wizerunku stacji bez świadomego liczenia się z dużymi kosztami już mamy za sobą. W tej chwili każdy format wprowadzany przez nas jest bardzo dokładnie analizowany pod względem tego, jaką może zagwarantować oglądalność i jakie pieniądze z reklam pójdą w ślad za tym.
- Jeszcze pod koniec 1998 r. stacja TVN była w trudnej sytuacji finansowej. Jak to możliwe, żeby w krótkim czasie stanąć na nogi i kilkakrotnie zwiększyć oglądalność i przychody z reklam?
— Nasza sytuacja poprawia się od końca 1998 r. Było nam trudno osiągnąć zauważalny procent udziału w rynku reklam i mieliśmy złą politykę sprzedaży. Jednak w porę wróciliśmy do naszych pierwotnych założeń programowych, od których odciągnął nas nasz ówczesny amerykański partner (koncern CME). Były duże oczekiwania partnera związane ze stworzeniem mocnej drużyny, ze znanymi nazwiskami, jednak rzeczywistość okazała się twardsza od kamienia. Bogu dziękuję, że udało się nam to przetrwać. Dzisiaj też nie jest tak łatwo. W naszym zasięgu sięgnęliśmy już górnego pułapu udziału w rynku. Wszystko jest jednak uwarunkowane naszym ograniczonym zasięgiem technicznym. Gdyby przyjąć, że wczoraj mieliśmy 13,7 proc. udziału w oglądalności ogólnopolskiej, to wystarczyłoby, że mielibyśmy kilka częstotliwości więcej i stalibyśmy się stacją naprawdę konkurencyjną nie tylko w swoim zasięgu nadawania, bo tam już jesteśmy, ale także w zasięgu ogólnopolskim. Możemy wykreować wszystko oprócz jednej rzeczy — nowych częstotliwości.
- Czy są szanse na zwiększenie zasięgu technicznego?
— Takie szanse powinny być, bo otrzymaliśmy na przykład koncesję na ponadregionalne nadawanie na północy Polski, a tymczasem nie ma nas tam prawie wcale. Nie mamy częstotliwości w Gdyni, Szczecinie, Słupsku, Elblągu, Koszalinie. Liczymy na to, że z powodzeniem będziemy uczestniczyć w konkursach na częstotliwości zwalniane przez Polsat, TVP i Canal+. Drugim źródłem nadziei jest naziemna telewizja cyfrowa. Jeśli chodzi o satelitarną telewizję cyfrową, to nadal będziemy się opierali na współpracy z Wizją TV.
- Czy wyklucza Pan współpracę z kokurencyjną Cyfrą+?
— Nigdy niczego nie wykluczam.
- Ale jest to dzisiaj mało prawdopodobne?
— W dniu dzisiejszym tak. Chcemy sprzyjać rozwojowi Wizji TV w sposób bardziej aktywny niż tylko bycie użytkownikiem i w większym stopniu współpracować z właścicielem Wizji TV — koncernem UPC. Wprawdzie nie doszło na razie do wykupu naszego udziałowca SBS przez UPC, ale to nie wyklucza współpracy na trochę innych zasadach.
- Czy w chwili obecnej stacja jest rentowna? Jeszcze rok temu pan Wejchert, prezes ITI, mówił, że TVN jest jedynym ogniwem holdingu, które przynosi straty.
— Dochodzimy do granicy racjonalnego inwestowania. Istotą każdego biznesu, w który się wkłada większe pieniądze niż własne oszczędności, jest pewność jutra — stabilność przepisów, możliwości rozwojowe, pełne skonsumowanie przyznanych koncesji. Krajowa rada doskonale wie, jakie stacje mają szansę na przetrwanie, a które koncesje są zagrożone. Zagrożone są wszystkie lokalne stacje. KRRiT już wie, że nie mają racji bytu telewizje lokalne, w których zasięgu pozostaje kilkaset tysięcy lub nawet kilka milionów ludzi. Te stacje popadają niezwykle szybko w formalne lub nieformalne uzależnienia od ogólnopolskich nadawców. W związku z tym należałoby sądzić, że wszystko to, co zostało już rozdysponowane w postaci stacji lokalnych, regionalnych, ponadregionalnych i ogólnopolskich, będzie przez KRRiT racjonalnie komponowane, jeśli tylko pojawią się częstotliwości. W kraju jest kilka osób, które wiedzą dokładnie, ile można wygospodarować częstotliwości. Moim zdaniem, jest to bogactwo ukrywane przez PAR przed krajową radą.
- Dlaczego w takim razie krajowa rada ich nie rozda?
— Bo rada ich nie ma. Ale o to, dlaczego ich nie otrzymała do dyspozycji, proszę zapytać Ministerstwo Łączności i PAR. Doszliśmy już do ściany. Współpraca między organami i procesy decyzyjne trwają w Polsce bardzo długo, a sprawy toczą się nad wyraz szybko. Prywatni nadawcy nie mają możliwości planowania rozwoju, za moment nasze prawo dostosowywane do wymogów unijnych będzie jeszcze bardziej restrykcyjne, choć już dziś w wielu wypadkach jesteśmy bardziej święci niż sam papież. Poza tym prywatni nadawcy niebawem zamiast programu będą wydawać jęki wynikłe z oczywistej nagonki na nich. Jest na przykład pomysł, aby filmy fabularne mogły być przerywane reklamami co 45 minut. Tymczasem zawarliśmy pięcioletni kontrakt z Warnerem i jeśli będziemy chcieli dostosować się do nowych przepisów, które miejmy nadzieję nie zaistnieją, to kto zwróci nam kilkadziesiąt milionów dolarów, które musimy zapłacić za prawa do filmów. Zakupione filmy w większości trwają 90 minut. Negocjując cenę z jedną z trzech największych w świecie wytwórni filmowych, myśleliśmy co najmniej o trzech blokach reklamowych w trakcie filmu, tymczasem dziś okazuje się, że być może będzie nam wolno umieścić tylko jeden.
- Wracając do mojego pytania — czy stacja TVN zaczęła już przynosić zyski?
— TVN przynosi zyski mniej więcej od roku.
- Ile dotychczas zainwestowano w rozwój stacji?
— Jeżeli mówimy o nakładach inwestycyjnych na cały projekt, to przy różnych metodach kalkulowania jest to między 100 a 110 mln USD.
- Jakie TVN ma kredyty i zobowiązania?
— W tej chwili mamy jedynie kredyt konsorcjalny. Jest to suma 37 milionów euro. Nic więcej. Nie mamy żadnych zobowiązań.
"Były duże oczekiwania związane ze stworzeniem mocnej drużyny, ze znanymi nazwiskami, jednak rzeczywistość okazała się twardsza od kamienia. Bogu dziękuję, że udało się nam to przetrwać. Dzisiaj też nie jest tak łatwo".