Polska jest bardzo ostro podzielona politycznie według linii geograficznych i jest to fakt znany od dawna. Na partie konserwatywne głosuje głównie Polska środkowa, wschodnia i południowa, a na partie lewicowe i liberalne Polska zachodnia i północna.
W tych wyborach podział geograficzny był niemal identyczny, jak przed pięcioma laty. Karol Nawrocki wygrał aż w 99,5 proc. gmin, w których pięć lat temu zwyciężył Andrzej Duda. Rafał Trzaskowski natomiast wygrał w 91 proc. gmin, w których pięć lat temu był liderem.
Widać jednak, że w tych niewielkich zmianach geograficznych, które miały miejsce, to Karol Nawrocki poradził sobie lepiej. Jest 9 proc. gmin należących w 2020 r. do Rafała Trzaskowskiego, które tym razem poparły kandydata konserwatywnego. Większość z nich znajduje się w zachodniej i północnej Polsce – w województwie zachodniopomorskim, lubuskim i warmińsko-mazurskim. Są to w większości małe miejscowości. I tak na przykład w gminie Krokowa w województwie pomorskim, gdzie znajdują się popularne turystyczne kurorty Dębki i Karwia, Rafał Trzaskowski stracił aż 13 pkt proc.
Jednocześnie Rafał Trzaskowski umocnił swoją przewagę w dużych miastach. W aż ośmiu z dziesięciu największych metropolii wynik prezydenta Warszawy poprawił się w ciągu pięciu lat. Widać zatem, że podział polityczny między wielkimi miastami i resztą pogłębia się. Najwięcej Trzaskowski zyskał w Łodzi, Bydgoszczy i Katowicach, a jego wynik poprawił się też nieznacznie w stolicy. Co ciekawe, metropolią, w której Trzaskowski stracił najwięcej, jest Gdańsk: jego wynik obniżył się tam o 0,1 pkt. Może to być efekt tego, że Karol Nawrocki pochodzi z tego miasta.
Tyle się w ciągu pięciu lat w Polsce zmieniło, a jednocześnie ostre podziały geograficzne pozostają niezmienne. Martwić może to, że mieszkańcy metropolii i reszty kraju patrzą na świat w coraz bardziej odmienny sposób.
