Od czasu wygranej w wyborach prezydenckich przez Andrzeja Dudę nie milkną dyskusje na temat przyszłości prezesa banku centralnego. Głowa państwa wyznacza kandydata, który musi następnie uzyskać większość w Sejmie. Media od kilku dni spekulują, kogo desygnuje nowy prezydent po zakończeniu kadencji Marka Belki. Ostatnio pojawiły się nawet głosy, że sam zainteresowany może złożyć rezygnację jeszcze przed planowanym na 6 sierpnia zaprzysiężeniem Andrzeja Dudy. Gdyby tak się stało, to kończący urzędowanie Bronisław Komorowski mógłby wskazać jego następcę, a parlamentz większością koalicji rządzącej PO-PSL zapewne by ją zaakceptował.

— Zmiana prezesa tuż przed końcem kadencji obecnego prezydenta na pewno nie byłaby dobrze przyjęta — uważa Rafał Benecki, główny ekonomista ING BSK. Wczoraj NBP uciął spekulacje. Zapewnił, że prezes nigdzie się nie wybiera.
— Prezes NBP i przewodniczący Rady Polityki Pieniężnej zamierza kontynuować swoją misję zgodnie z mandatem powierzonym w czerwcu 2010 r. — powiedział Marcin Kaszuba, dyrektor Departamentu Komunikacji i Promocji w banku centralnym. To o tyle istotne, że zgodnie z ustawą o NBP, sześcioletnia kadencja Marka Belki upływa dopiero 10 czerwca 2016 r. Szef NBP jest zaś właściwie nieusuwalny ze stanowiska. Prawo przewiduje,
że jego mandat wygasa dopiero po zakończeniu kadencji, w razie śmierci, złożenia rezygnacji lub odwołania, które jednak może nastąpić tylko w razie długotrwałej choroby, uniemożliwiającej wypełnianie obowiązków, skazania prawomocnym wyrokiem, kłamstwa lustracyjnego bądź wyroku Trybunału Stanu orzekającego zakaz sprawowania najważniejszych funkcji w państwie. W ostatnich kilkunastu latach jedynie Hanna Gronkiewicz-Waltz złożyła rezygnację z szefowania NBP, kiedy przeprowadzała się do Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Ekonomiści rozumieją motywy Marka Belki. — Biorąc pod uwagę koszty polityczne dla PO, jego deklaracja nie zaskakuje — mówi Rafał Benecki. Jego zdaniem, należy ją jednak traktować z rezerwą, bo sprawa może jeszcze powrócić.
Podobne głosy można usłyszeć w rządzie, chociaż nasi rozmówcy twierdzą, że wczorajszym zapewnieniem prezes mocniej przywiązał się do stołka. — Tylko Marek Belka wie, co siedzi w jego głowie. Nie zdziwiłbym się, gdyby jednak postanowił odejść, ale mógłby to zrobić, tylko mając pewność, że zastąpi go na tym stanowisku ktoś odpowiedzialny. Być może był taki plan, a medialne spekulacje go zniszczyły — mówi nasz informator. Na razie wszystko zostaje po staremu. Prezes pracuje jak zwykle, nie rezygnuje z aktywności publicznej i nie zmienia priorytetów. — Głównym obszarem działań prezesa jest i pozostanie dbałość o wartość złotego oraz stabilność systemu finansowego w Polsce. Ustawa o NBP obliguje szefa banku centralnego do wypełniania nałożonych na niego obowiązków — podkreśla Marcin Kaszuba i zapowiada, że już w lipcu prezes wystąpi w Sejmie, gdzie jak co roku przedstawi sprawozdanie z działalności banku centralnego.
— Będzie ono niezwykle ważne ze względu na wagę poruszanych w nim zagadnień ekonomicznych — mówi enigmatycznie Marcin Kaszuba.