Środowa sesja na krajowym rynku walutowym przebiegła pod dyktando wypowiedzi szefa resortu finansów Marka Belki. Nie pierwszy raz jego słowa wpływają na pozycję złotego. Wszystko wskazuje na to, że Marek Belka staje się dla złotego tym, kim dla dolara Alan Greenspan, szef Fed, a dla jena były wiceminister finansów Japonii Eisuke Sakikabara, popularnie nazywany na rynku Mr. Jen. I choć słowa Marka Belki nie wniosły niczego nowego, to ceny dewiz poszły zdecydowanie do góry. Kurs dolara, który jeszcze we wtorek spadł do najniższego od 10 stycznia poziomu 3,95 zł, poszybował do 4 zł. Kurs euro do złotego wzrósł do powyżej 3,635 z 3,605 dzień wcześniej. Wyższe ceny dewiz zaowocowały odchyleniem naszej waluty od dawnego parytetu na poziomie minus 11,6 proc.
Po południu nasza waluta odrobiła jednak nieco strat i o godz. 14.00 jeden dolar wyceniany był na 3,9945 zł, a jedno euro na 3,6284 zł. Naszym zdaniem, notowania złotego, mimo wczorajszego spadku, powinny pozostawać w miarę stabilne. Kurs dolara do złotego będzie oscylował w przedziale 3,965–4,015, euro do złotego zaś w zakresie 3,615–3,645.