Szef PGNiG złożył broń. Twierdzi, że postępowanie prokuratury go zaskoczyło i tłumaczy się z zarzutów.
Bogusław Marzec zrezygnował wczoraj ze stanowiska prezesa zarządu Państwowego Górnic- twa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG).
— Decyzję podjąłem w związku z atakami prasowymi i w trosce o wizerunek spółki — wyjaśnia Bogusław Marzec
Rezygnuje jednocześnie z funkcji prezesa i członka zarządu.
— Protestuję w ten sposób przeciwko przesądzaniu o winie bez rozstrzygnięcia tej sprawy przez uprawnione władze — dodaje Bogusław Marzec.
Pechowy ośrodek...
Dotychczasowy prezes PGNiG jest podejrzany przez prokuraturę o nieprawidłowości w czasach, gdy był prezesem Stoczni Remontowej Gryfia w Szczecinie. W ubiegłym tygodniu oddał się do dyspozycji rady nadzorczej spółki. Podkreśla, że nie wiedział o toczącym się w jego sprawie śledztwie.
— Dowiedziałem się o nim dopiero trzy tygodnie temu i natychmiast powiadomiłem ministerstwo i radę nadzorczą — mówi były prezes PGNiG.
Przyznaje jednak, że krótko po zakończeniu pracy w stoczni był przesłuchiwany przez policję w sprawie sprzedaży ośrodka wczasowego stoczni.
Tak tłumaczy się ze złamania prawa.
— Zbywając stoczniowy ośrodek wypoczynkowy, nie wiedziałem, że mienie należące do skarbu państwa musi być sprzedawane za gotówkę. Dlatego złamałem prawo, zgadzając się na płatność w dwóch ratach, z zabezpieczeniem hipotecznym, zamiast na jednorazową, z przelewem gotówki — wyjaśnia Bogusław Marzec.
...statki również
Zarzuca się mu także zaniżanie kosztów przy dwóch kontraktach na remont statków.
— W przypadku trawlera dla norweskiego armatora 70 proc. prac wykonywano już po moim odejściu z przedsiębiorstwa — mówi Bogusław Marzec.
Natomiast w przypadku statku armatora z Rosji stocznia nie ściągnęła ostatniej raty płatności.
— Tak się często zdarza w tej branży. Zlecenie było jednak rentowne dla firmy — dodaje Bogusław Marzec.
W momencie rezygnacji prezesa KPWiG zawiesiła notowania spółki. Dymisja będzie jednym z punktów obrad na dzisiejszym posiedzeniu rady nadzorczej PGNiG.