Matras już wkrótce może mieć nowego właściciela. Sieć, liczącą ponad 160 placówek w kilkudziesięciu miastach, kontrolują dziś fundusze z amerykańskiej grupy SAEF (Small Enterprise Assistance Funds), do których należy 65 proc. jej akcji. Przed wakacjami spekulowano, że ich odkupienie rozważa duet Ipopema — Firma Księgarska Olesiejuk, który miałby na to wydać 26 mln zł. Teraz okazuje się, że chętnych jest więcej.

— Jesteśmy blisko zmiany głównego akcjonariusza — rozmowy toczą się z czterema chętnymi, tak z branży księgarsko-wydawniczej, jak i spośród funduszy private equity. Spodziewamy się, że rozstrzygnięcia zapadną wkrótce, raczej nie później niż w pierwszym kwartale przyszłego roku. Niewykluczone jednak, że pozostaniemy pod kontrolą funduszy z grupy SEAF — mówi Mariusz Rutowicz, prezes Matrasa.
Wydawnicza huśtawka
O Matrasie było głośno przed wakacjami, gdy firma wstrzymała płatności dla wydawców. Tłumaczyła wtedy, że „nie chce stracić płynności”.
— Późną wiosną i latem musieliśmy ograniczyć płatności, bo — inaczej niż poprzednio — wydawcy podręczników zażądali zapłaty za nie z góry, gotówką. Zazwyczaj za podręczniki płaciliśmy we wrześniu, już po szczycie ich sprzedaży. W związku z tym porozumieliśmy się z innymi kontrahentami i obecnie regulujemy zobowiązania wobec nich — tłumaczy Mariusz Rutowicz.
Według szacunków Biblioteki Analiz, polski rynek książki jest wart ok. 2,65 mld zł. Największą sieć ma Empik, Matras pod względem liczby placówek jest drugi. Wywodząca się z Katowic sieć w ubiegłym roku miała ok. 180 mln zł przychodów i niespełna 2 mln zł czystego zysku. Teraz — jak deklaruje prezes — jest lepiej.
— Do końca sierpnia zwiększyliśmy sprzedaż o 30 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem, wskaźnik EBITDA natomiast jest lepszy o 50 proc. W naszej branży kluczowe są oczywiście wyniki sprzedaży w grudniu, ale już dziś ostrożnie prognozujemy podwojenie zysku netto rok do roku. Na ten wynik może jeszcze wpłynąć kurs dolara, mamy kredyt w tej walucie. Bardzo mocno skoczyła też sprzedaż naszego sklepu internetowego i np. akcesoriów szkolnych, wprowadzonych do księgarni jako oferta uzupełniająca — mówi Mariusz Rutowicz.
W tym roku Matras otworzył 19 księgarni — głównie w galeriach handlowych i na dworcach kolejowych, ale ruszyło też kilka placówek przy ruchliwych ulicach, np. w Warszawie i Poznaniu.
— Kompleksowo zmodernizowaliśmy też 8 księgarni, a 30 kolejnych wyremontowaliśmy, wydając na każdą kilkadziesiąt tysięcy złotych. Plan na przyszły rok jest podobny — o ile znajdziemy odpowiednie lokalizacje, otworzymy 20-25 placówek — mówi Mariusz Rutowicz.
Spółka, która trzy lata temu otworzyła pierwszy kącik kawiarnianyw księgarni, teraz chce rozwijać uzupełniającą ofertę gastronomiczną. Według prezesa, pozwala ona zatrzymać na dłużej stałych klientów — a pełny lokal przyciąga kolejnych.
— Kawiarnie działają już w 21 placówkach — oczywiście to nie jest nasz core business, ale klienci cenią możliwość przejrzenia książek w atmosferze kawiarnianej.W Krakowie i Świdnicy będziemy też w najbliższym czasie testowali ofertę alkoholi — mówi Mariusz Rutowicz.
Dyskontowa literatura
Księgarnie odpowiadają dziś za niespełna 40 proc. wartości rynku książki. Jedną czwartą sprzedaży zapewnia internet, a ponad 12 proc. — markety. Ostatnio do walki o czytelników coraz mocniej włączają się dyskonty.
— W jednej z dużych sieci dyskontowych bestseller z tegorocznej czołowej piątki sprzedał się w większej ilości egzemplarzy niż u nas i naszego największego konkurenta razem wziętych — mówi Mariusz Rutowicz.