Producenci wyrobów, które mogą przydać się do ochrony przed koronawirusem, przeżywają teraz żniwa. Giełdowy Mercator Medical, który produkuje rękawice jednorazowe w zakładzie w Tajlandii i prowadzi oprócz tego działalność dystrybucyjną, w pierwszym kwartale tego roku zarobił na czysto dwa razy więcej niż przez trzy ostatnie lata razem wzięte.

— Mamy do czynienia z podręcznikową sytuacją, w której popyt przewyższa podaż. Produkcja rękawic jest możliwa praktycznie wyłącznie w Azji, a rozbudowa mocy produkcyjnych jest czasochłonna, w naturalny sposób rosną więc marże. Na początku pandemii ceny rękawic nie skoczyły tak mocno jak ceny maseczek, produkcję maseczek można jednak szybko uruchomić w dowolnym kraju, a z rękawicami nie jest tak łatwo, ceny naszych produktów nadal więc rosną — mówi Wiesław Żyznowski, prezes i główny akcjonariusz Mercatora.
Mercator we wtorek podał wstępne wyniki za pierwszy kwartał. Miał w tym okresie 202,7 mln zł przychodów, o 67 proc. więcej niż rok wcześniej. Zanotował przy tym 35,2 mln zł zysku EBITDA przy marży na tym poziomie w wysokości 17,4 proc. Dla porównania — w ubiegłym roku średnia marża EBITDA wyniosła 4,6 proc.
— Kontrakty na zakupy rękawic od producentów azjatyckich są zawsze zawierane z dość dużym wyprzedzeniem, a teraz te okresy się znacząco wydłużyły, więc oczekujemy, że nawet jak sytuacja będzie się normalizować, to i tak przez kolejne miesiące będziemy zaspokajać obecny popyt. Nie spodziewamy się, by po poluzowaniu restrykcji popyt spadł gwałtownie do stanu sprzed epidemii. W ogóle się nie spodziewamy, że spadnie do takiego poziomu — zapotrzebowanie wzrośnie na stałe w związku ze zmianą procedur i wzrostem świadomości w społeczeństwie — mówi Wiesław Żyznowski.
Spółka produkuje w Tajlandii około 250 mln rękawic miesięcznie. Po ubiegłorocznym przestawieniu linii produkcyjnych dwie trzecie z tego to droższe rękawice industrialne, a reszta — cienkie rękawice medyczne.
— Sytuacja rynkowa sprzyja i segmentowi produkcji, i segmentowi dystrybucji. Produkcja trafia w większości na rynek amerykański, gdzie popyt jest bardzo wysoki. W dystrybucji popyt też wzrósł wielokrotnie, szczególnie w drugiej połowie pierwszego kwartału. W tym segmencie pewnym utrudnieniem są ograniczenia w wywozie produktów z terytorium Polski, by zaopatrzyć inne rynki europejskie, ale z drugiej strony zapotrzebowanie krajowe jest bardzo duże — mówi Witold Kruszewski, członek zarządu Mercatora odpowiadający za finanse spółki.
We wtorek odtajniono rekomendację DM BOŚ dla Mercatora, którą przygotowano 6 kwietnia. Analitycy zwracali w niej uwagę na to, że sprzyjająca dla spółki sytuacja może utrzymać się przez co najmniej 2-3 lata — do czasu ewentualnego zwiększenia globalnych mocy produkcyjnych. DM BOŚ szacował, że w całym 2020 r. spółka może zarobić na czysto 24,4 mln zł, tymczasem zgodnie w wtorkowymi wstępnymi wynikami już w pierwszym kwartale miała 20,4 mln zł zysku netto.
— Prognoza DM BOŚ wydaje się zachowawcza. Przed nami sporo dobrych miesięcy pod względem sprzedaży i marż, zanim uda się zwalczyć pandemię — komentuje Witold Kruszewski.