Trwa wojna podjazdowa między giełdową Mewą a akcjonariuszami GPPI notowanego na NewConnect. Kiedyś spółki miały się połączyć, ale w połowie 2009 r. zaczęło między nimi zgrzytać.
Wczoraj rynek ujrzał kolejną odsłonę konfliktu. Mewa, która kontroluje ponad 50 proc. akcji GPPI, zażądała zwołania na 9 sierpnia walnego zgromadzenia tej spółki. Domaga się zawieszenia lub odwołania członków zarządu GPPI, czyli Piotra Potempy i Krzysztofa Nowaka. Chce też zmian w radzie nadzorczej. To nie koniec. Mewa domaga się też powołania biegłego rewidenta w celu zbadania prawidłowości przeszacowań wierzytelności oraz "oceny faktycznej rentowności osiąganej przez spółkę z tytułu obrotu wierzytelnościami".
Co na to GPPI? Zarząd nie chce się wypowiadać. Opublikował jednak komunikat, w którym odmówił Mewie prawa do wykonywania głosu z jej akcji. Ponadto przesłane przez Mewę projekty uchwał "nie spełniają ustawowych przesłanek i obarczone są rozlicznymi wadami formalnymi".
Z zarządem Mewy nie udało nam się skontaktować, a kurs tej spółki nie zareagował na wczorajsze informacje. Tymczasem kurs GPPI — spadł o 7,52 proc.
Mewa chce odwołać zarząd GPPI
Nie cichnie konflikt między giełdową Mewą a notowanym na NewConnect GPPI. Teraz strony powalczą o walne.