Importerzy paliw mają nadzieję, że przepisy znowelizowanej ustawy o podatku akcyzowym i VAT wybawią ich od poważnych kłopotów finansowych, a nawet bankructw. Nadal jednak z niepokojem czekają na nowe rozporządzenie Ministerstwa Gospodarki, które przewiduje zwiększenie poziomu obowiązkowych zapasów paliw.
Wiele wskazuje na to, że importerzy paliw będą mogli odetchnąć z ulgą. Nowe regulacje prawne dotyczące podatku akcyzowego i VAT sprawią, że znikną narastające od początku roku kłopoty z płynnością finansową, a firmy będą mogły przestać zadawać sobie pytanie o sens dalszej egzystencji na krajowym rynku.
— Zgodnie z obecnym ustawodawstwem, importer płaci podatek akcyzowy w momencie, gdy paliwo przekroczy granicę kraju. Nikogo nie interesowało do tej pory, że znaczna jego część trafia nie do obrotu, ale do magazynu, zgodnie z ustawą o obowiązkowych zapasach paliw. Tymczasem krajowi producenci płacą ten podatek dopiero w momencie, gdy paliwo opuści teren zakładu. Nasz niepokój budził fakt, iż obowiązujące do tej pory przepisy uniemożliwiały bezpośredni zwrot podatku akcyzowego od zapasów obowiązkowych. Mamy jednak nadzieję, że sytuacja ulegnie zmianie w związku z wejściem pod koniec marca nowej ustawy — przekonuje Wojciech Jański, prezes firmy CRC Polska, jednego z największych krajowych importerów paliw.
Zmian na korzyść importerów jeszcze pewniejsza jest Dorota Tusińska, główna księgowa firmy Slovnaft Polska. Jej zdaniem, zgodnie z nowym ustawodawstwem zwrot akcyzy będzie możliwy „po spełnieniu określonych warunków”.
Pozostaje jednak jeszcze inny problem. Najpóźniej do końca czerwca ma wejść w życie rozporządzenie ministerstwa gospodarki zwiększające wielkość obowiązkowych zapasów paliw płynnych, które zgodnie z nową ustawą muszą tworzyć producenci i importerzy.
— Zgodnie z obowiązującym jeszcze obecnie rozporządzeniem, od początku tego roku obowiązują nas zapasy 7-dniowe. Ich poziom uzależniony jest od ilości sprowadzonego paliw. Jeśli na przykład w 2001 r. sprowadziliśmy do Polski 500 tys. ton, to na obowiązkowe zapasy przeznaczyć musieliśmy 9589 ton. Tymczasem w nowym rozporządzeniu jest już mowa o 36 dniach. Pogarsza to płynność finansową firmy — przekonuje Dorota Tusińska.
Problem w mniejszym stopniu dotyczy producentów. Mogą oni część obowiązkowych zapasów składować pod postacią ropy naftowej.
W tym wypadku niewiele jednak da się zrobić, bowiem do zwiększenia poziomu obowiązkowych zapasów paliw obligują nas dyrektywy Unii Europejskiej.
— Tak, ale importerzy mieli nadzieję, że do zwiększonego poziomu zapasów będzie prowadzić łagodniejsza ścieżka dojścia. Proszę pamiętać, że dopiero od początku tego roku obowiązkowi tworzenia obowiązkowych zapasów paliw podlegają wszyscy, bez względu wielkość importu lub produkcji. Niektóre firmy więc podlegają temu obowiązkowi dopiero po raz pierwszy — twierdzi Jacek Wróblewski, dyrektor generalny Polskiej Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego.
Okiem eksperta
Stracą, ale tak trzeba
Zwiększenie poziomu obowiązkowych zapasów paliw płynnych na pewno spowoduje wzrost kosztów działalności firm. Może również w pewnym stopniu wpłynąć na wzrost cen hurtowych i detalicznych. W przypadku małych podmiotów może ponadto przyhamować import, bo więksi — CRC czy Slovnaft — na pewno sobie poradzą. Z drugiej strony trzeba podkreślić, że poziom zapasów w naszym kraju jest wyjątkowo niezadowalający. Jego zwiększenie jest niezbędne, zarówno ze względu na bezpieczeństwo energetyczne kraju, jak i stabilizację cen na rynku.
Ryszard Kaczmarek
współwłaściciel biura maklerskiego Reflex