Gwoździem programu publikacji z tego tygodnia była informacja o liczbie
nowych miejsc pracy w USA. Zamiast oczekiwanych 165 tys. przybyło ich 54 tys.
Choć rynki były przygotowane na słabe dane (oczekiwania stopniowo obniżano), to
jednak ostateczny odczyt i tak okazał się rozczarowujący. Reakcja była negatywna
i tydzień inwestorzy kończyliby w wisielczych humorach, gdyby nie fakt, że dziś
po południu strona grecka oświadczyła, że zakończone właśnie badanie planu
naprawy finansów publicznych zakończyło się pozytywnie. Badający - czyli
przedstawiciele MFW, UE i EBC - nie potwierdzili takiego wyniku badania w
oficjalnych rozmowach, ale agencje powołując się na źródła nieoficjalne,
twierdzą, że druga runda pomocy zostanie przyznana, choć szczegóły nie zostały
ustalone.
Ponieważ obawy o Grecję wywołują wciąż żywe i zmienne komentarze
(od uspokajających zapewnień, że banki niemieckie i francuskie wytrzymają koszty
restrukturyzacji Aten, po czarne wizje rozpadu strefy euro i upadku gospodarki
jaką znamy) rynki falują w rytm tych naprzemiennie serwowanych nadziei i obaw.
Dzisiejsze doniesienia należały do korzystnych, a ponieważ sprawa Grecji jest
bardziej paląca niż zatrudnienia w USA, w Europie Zachodniej doszło do
odreagowania. Indeks giełdy w Atenach wzrósł euforycznie o 4,4 proc. (subindeks
banków o 8,7 proc.), podczas gdy DAX i CAC40 zyskały niewiele, ale ponieważ
wzrost ten był obciążony negatywną reakcją w trakcie sesji na dane z USA, wynik
zamknięcia i tak jest pozytywny. W tym samym czasie giełdy w USA spadały, a
odbicie za sprawą Grecji było krótkotrwałe - dla Amerykanów ważniejszy okazał
się rodzimy rynek pracy. S&P znalazł się na najniższym poziomie od połowy
kwietnia i jeśli przełamie wsparcie w okolicy 1300 pkt (w piątek po południu
balansował właśnie na nim) ruch do 1250 pkt może być żwawy.
W naszym regionie rozstrzygnięcia nie były już tak oczywiste. Ratunek dla Grecji oznaczać może mniejsze przepływy z rynku obligacji południa Europy w do naszego regionu. Ale i tu końcówka sesji była pozytywna, w porównaniu do reakcji na dane z USA, indeksy odbiły odrabiając część strat. WIG20 stracił 0,4 proc., a w całym tygodniu... wzrósł o 0,6 proc. Dla porównania straty giełd zachodniej Europy wyniosły w całym tygodniu 1,5-2,5 proc.
Sytuację trudno jednak uznać za klarowną. Światowe spowolnienie gospodarcze w II kwartale powoli staje się faktem, a pomoc dla Grecji nie jest zbawieniem dla rynku lecz odroczeniem wyroku (mimo najlepszych chęci trudno uwierzyć, by Ateny zdołały uniknąć bankructwa). Dlatego umiarkowanie pozytywne zakończenie tygodnia nie musi bynajmniej oznaczać, że kolejny okaże się przyjemny dla posiadaczy akcji. Publikowane w przyszłym tygodniu dane nie będą miały takiego kalibru jak w mijającym, więc rynki pozostaną zapewne pod wpływem doniesień dotyczących Grecji i rynku długu w Europie. Kluczowe znaczenie może mieć zakończenie dzisiejszych notowań w Stanach.
KOMENTARZ PRZYGOTOWAŁ: Emil Szweda, Noble Securities