Mięsne odpady hitem eksportowym

Michalina SzczepańskaMichalina Szczepańska
opublikowano: 2013-10-01 00:00

ZC Polesie w Afryce sprzeda wszystko, np. niewykorzystywane krowie skóry, z których przyrządza się tam… chipsy

Skóra z głowy byka, kiszka wieprzowa z odbytem, nogi wołowe. To nie odpady, ale chodliwy towar — twierdzi Henryk Hałajko, właściciel ZC Polesie w Radzyniu Podlaskim. I masowo je eksportuje do Afryki. Bo afrykańskie chipsy niekoniecznie są ziemniaczane.

AFRYKAŃSKIE SMAKI: Rumsztyk? Polędwica? Antrykot? Nie, skóra z głowy
 albo nogi — to najbardziej rozchwytywany surowiec wołowy w Afryce.
 Dostarczany m.in. z polskich zakładów mięsnych. [FOT. BLOOMBERG]
AFRYKAŃSKIE SMAKI: Rumsztyk? Polędwica? Antrykot? Nie, skóra z głowy albo nogi — to najbardziej rozchwytywany surowiec wołowy w Afryce. Dostarczany m.in. z polskich zakładów mięsnych. [FOT. BLOOMBERG]
None
None

— Jeszcze trzy lata temu musiałem bardzo mocno namawiać zakłady, żeby w ogóle zechciały zbierać skóry z głów bydła. Są grube i nikt nie miał pomysłu, co z nimi zrobić. Dzisiaj skupuję z rynku nawet 80 proc. W dwóch zakładach odpowiednio je przygotowujemy — nacieramy, solimy i wysyłamy. W Afryce producenci robią z nich chipsy — mówi Henryk Hałajko.

Takich cennych resztek, których do niedawna nikt nie chciał, jest więcej.

— Podobnie było z nogami wołowymi. U nas jeśli się je przerabia, to na mączkę, ale często po prostu wyrzuca. W Afryce i Azji przyrządza się z nich coś w rodzaju naszych nóżek w galarecie — mówi właściciel ZC Polesie.

Kolejne przykłady?

— Końcowa część kiszki wieprzka łącznie z odbytem świetnie sprzedaje się na Dalekim Wschodzie jako afrodyzjak. Natomiast lotki indyka są bardzo popularnym dodatkiem do piwa w Hongkongu — dodaje Henryk Hałajko.

To nie koniec listy oryginalnych przysmaków. Lada moment przedsiębiorca z Radzynia wprowadzi na rynek kolejne produkty. Według niego, Afryka to atrakcyjny rynek nie tylko dla dostawców nietypowej żywności, ale też dla sadowników.

— Najwięcej jabłek wysyłamy obecnie do Rosji, ale znacznie więcej można sprzedać w Afryce, nie być zależnym od politycznych zawirowań — uważa właściciel ZC Polesie.

Zaczął poznawać tamten rynek dzięki studiującym w Polsce Afrykanom. W ciągu pięciu lat obecności na Czarnym Lądzie firma rozwinęła się na tyle mocno, że będzie budować i dzierżawić magazyny w dużych miastach Angoli, Maroka, Ruandy, Konga i Togo.

— W Nigerii mamy firmę, która zajmuje się nie tylko handlem żywnością. Ściągamy właśnie na tamten rynek mniejsze firmy budowlane, które podczas zimowego przestoju w polskiej budowlance będą wykańczały luksusowe domy — mówi Henryk Hałajko.