Polska jest w europejskim ogonie, jeśli chodzi o korzystanie z internetu FTTH, czyli światłowodu doprowadzonego do domu. Sytuacja jednak się poprawia. W ubiegłym roku z takich łącz korzystało 310 tys. abonentów, czyli o 82 proc. więcej niż rok wcześniej — podaje Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE).

100 proc. ze światłowodu
Choć duże inwestycje w FTTH zapowiedzieli najwięksi na rynku operatorzy stacjonarni, czyli Orange i Netia, krajowym liderem w tym segmencie jest poznański operator kablowy Inea. Według UKE, 10,7 proc. wszystkich użytkowników FTTH korzysta z jej usług. To więcej niż Netia i Orange razem wzięte. — Jesteśmy w tej dziedzinie liderem, ponieważ na przestrzeni ostatnich pięciu lat zainwestowaliśmy 1 mld zł w światłowody, z czego 800 mln zł od 2013 r., odkąd naszym udziałowcem został Warburg Pincus. Już ponad 30 proc. naszych abonentów to użytkownicy sieci FTTH. Chcemy, aby w przyszłości 100 proc. klientów mogło korzystać ze światłowodów — mówi Janusz Kosiński, prezes Inei. Fundusz Warburg Pincus, w Polsce znany m.in. z inwestycji w giełdowy AmRest, w akcjonariacie kablówki pojawił się w 2013 r.
Wtedy za nieznaną kwotę kupił pakiet mniejszościowy, ale w kolejnych latach zwiększał zaangażowanie i teraz jest głównym właścicielem. Przedstawiciele funduszu podkreślają, że z wyjściem z inwestycji w żadnym razie im się nie śpieszy. Według danych danych spółki, podstawowy telekomunikacyjny biznes w ubiegłym roku przyniósł 240 mln zł przychodów (o 12 proc. więcej niż rok wcześniej) i zapewnił prawie 100 mln zł zysku EBITDA.
Tymczasem, według danych UKE, 2,2 proc. Polaków, korzystających z internetu stacjonarnego, jest klientami Inei. To o 0,7 pkt. proc. więcej niż Toya, piąta kablówka na rynku, i ponad dwa razy mniej niż trzecie Multimedia. Z usług Vectry, kablowego numeru dwa, korzysta 7,3 proc. użytkowników internetu stacjonarnego, a z usług UPC — aż 14,6 proc. Te trzy ostatnie firmy prowadzą jednak działalność w różnych regionach kraju. Inea trzyma się natomiast jednego województwa.
— Od ponad dekady realizujemy jasną strategię — jesteśmy skoncentrowani na rynku wielkopolskim i to tu inwestujemy w sieć. Uznaliśmy, że lepiej być dużą rybą w małym stawie, niż rozdrabniać się na rynku ogólnopolskim. Możemy zwiększać zasięg tylko dzięki przejęciom, których nie wykluczamy, ale obecnie priorytetem dla nas jest modernizacja infrastruktury — mówi Janusz Kosiński.
Unijny dopalacz
Spółka w ostatnim czasie zakończyła dwa duże projekty, korzystając m.in. z finansowania z Unii Europejskiej — Wielkopolską Sieć Szerokopasmową (prezesem spółki, realizującej jej budowę, przez pewien czas była Anna Streżyńska, obecna minister cyfryzacji) oraz projekt 2.8. Oba rozszerzają zasięg infrastruktury światłowodowej na tereny wiejskie.
— Prawie 98 proc. gospodarstw domowych w Wielkopolsce znajduje się maksymalnie 4 km od najbliższego węzła naszej sieci, a 70 tys. gospodarstw ma przyłącza FTTH. Teraz dążymy do komercjalizacji usług na tej sieci. Chcemy też ciągle rozbudowywać infrastrukturę w ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa, bardzo zależy nam na terenach wiejskich — mówi Janusz Kosiński. Spółka nie zapomina jednak o terenach mocno zurbanizowanych.
— W miastach stopniowo wymieniamy infrastrukturę miedzianą na światłowodową, choć sieci HFC pozwalają wciąż świadczyć usługi wysokiej jakości. Dzięki inwestycjom w światłowody jesteśmy w stanie oferować internet z prędkością 1 Gbit/s. Przykładem są tu chociażby podłączone przez nas szkoły. Najlepszy biznes robi się dzięki usługom na własnej infrastrukturze i to na nich się koncentrujemy — mówi Janusz Kosiński.
Prezes Inei podkreśla, że nie obawia się konkurencji ze strony mobilnego internetu szerokopasmowego LTE, którego zasięg, prędkość i liczba abonentów dynamicznie rośnie. Uważa, że zawsze będzie on uzupełnieniem oferty stacjonarnej, a nie jej substytutem. © Ⓟ
OKIEM EKSPERTA
Dobrze zdefiniowana strategia
GRZEGORZ BERNATEK
kierownik projektów analitycznych w Audytelu
Inea miała ściśle i dobrze zdefiniowaną strategię, zgodnie z którą budowała światłowody na zawężonym obszarze geograficznym, czym różni się od trzech największych operatorów kablowych w kraju, którzy tak naprawdę też nie działają ogólnopolsko, tylko wybierają sobie atrakcyjne dla nich miasta. Jeden z głównych plusów tej strategii to ograniczenie kosztów serwisu sieci, które u rozproszonych geograficznie operatorów muszą być dużo wyższe — przy dużym zasięgu trzeba mieć po prostu więcej zespołów, mogących szybko interweniować w wypadku awarii. Inea zakłada, że popyt na usługi światłowodowe będzie podobny i w miastach, i na wsiach, więc inwestuje teraz tak jak kiedyś Telekomunikacja Polska — czyli wszędzie w swoim regionie. Co ciekawe, dawna „Tepsa”, czyli Orange, przeprowadza teraz inwestycje światłowodowe inaczej, czyli koncentruje się na dużych miastach i gęsto zabudowanych osiedlach. Bez wątpienia Inea dzięki infrastrukturze będzie ciekawym celem do przejęcia.