Pierwszą sprawę miliarder wygrał 11 kwietnia, kiedy to sąd zasądził mu 379 tys. USD odszkodowania za kupno 24 butelek rzekomo starego wina z Bordeaux, które po otwarciu okazało się "zwykłymi pomyjami" - jak określa to dziennik "The New York Daily News.



Dzień później wygrał drugi proces, wytoczony bezpośrednio Erickowi Greenbergowi, z którego kolekcji William Koch zakupił feralne wina. Sąd nakazał Greenbergowi zapłacić 12 mln USD odszkodowania za straty moralne, jakie miał ponieść Koch inwestując w fałszywy trunek. Za 24 butelki miliarder zapłacił na aukcji w 2005 r. 300 tys. USD. Gdy otworzył jedną z nich - wino, które miało być stuletnim oryginalnym Bordeaux smakowało jak ocet.
"Jestem wniebowzięty!" - mówił tuż po wygranej sprawie ucieszony William (Bill) Koch. Swoją obecną euforię porównał do tej z 1992, kiedy wygrał swoim jachtem regaty o puchar Ameryki. Podkreśla, że swoim procesem chciał jedynie ostrzec przed oszustami, których jego zdaniem jest pełno w tej branży.
Eric Greenberg, od którego Koch kupił łącznie 70 tys. butelek wina za kwotę prawie 4 mln USD broni się przed zarzutami. Twierdzi, że był pewien autentyczności sprzedawanych mu win, a kupujący "kupował te konkretne butelki jako takie". Koch z kolei twierdzi, że biznesmen oferował mu je jako wina z Bordeaux wyprodukowane między 1864 a 1950 rokiem.
Teraz miliarder zapowiada, że uzyskane odszkodowanie przeznaczy w całości na walkę z oszustami działającymi w handlu winami kolekcjonerskimi. Eksperci uspokajają jednak, że ani proces ani nagłaśnianie sprawy przez oszukanego miliardera nie będą miały wpływu na rynek win inwestycyjnych, odmienny od rynku win kolekcjonerskich.
- Po pierwsze cała sytuacja jest wyjątkowa i stanowi margines zarówno w Europie jak i w Stanach Zjednoczonych – wyjaśnia Piotr Suchodolski, ekspert w inwestycjach alternatywnych z Wealth Solutions. Podkreśla, że wina zakupione przez miliardera nie miały w oczach zarządzających i inwestorów charakteru inwestycji, więc nie powinny wystraszyć osób lokujących kapitał w winie.
Ekspert przypomina, że do celów inwestycyjnych wykorzystywane są roczniki nie starsze niż z ostatnich trzech dekad, bo właśnie wtedy osiągają one pełnię swoich walorów. Starsze trunki mogą już ją tracić.