W 2020 r. zakończyła się formalnie poprzednia perspektywa unijna, ale inwestycje w niej przewidziane będą realizowane i rozliczane jeszcze do końca 2023 r. W 2021 r. startuje nowe rozdanie. Na razie nie wiadomo, ile pieniędzy otrzymają polskie instytucje i firmy na inwestycje w infrastrukturę. Plany i oczekiwania są ogromne.
Ireneusz Merchel, prezes PKP Polskich Linii Kolejowych (PLK), twierdzi, że z bieżącego rozdania do ogłoszenia zostały przetargi za kilka miliardów złotych. Ma nadzieję na rychły podział nowych funduszy. Zapowiada, że spółka w drugiej połowie 2021 r. roku jest gotowa ogłosić pierwsze postępowania z przyszłej perspektywy, warte ponad 16 mld zł. Kolejarze mają dalekosiężne plany, nie mniejsze niż w bieżącym budżecie UE, w ramach którego przewidzieli zadania warte grubo ponad 70 mld zł.
Bezpieczne rzeki
Firmy budowlane mają nadzieję, że w nowej perspektywie rynek inwestycji infrastrukturalnych będzie mocniej zdywersyfikowany niż dotychczas. Dlatego już od miesięcy przygotowują się do rozwoju działalności w różnych obszarach rynku. Oprócz kolei na topie jest hydrotechnika. Działalność w tym segmencie mocno rozwija np. Budimex, a na pierwsze kontrakty już w 2021 r. liczy Erbud.
Oczekiwania mogą się spełnić - Ministerstwo Infrastruktury spodziewa się sporego dofinansowania, zwłaszcza dla projektów przeciwpowodziowych. Pod koniec 2020 r. rozpoczęło konsultacje publiczne projektowanych zadań, dotyczących zabezpieczenia przed wodnymi kataklizmami. Wartość inwestycji planowanych w dorzeczu Wisły szacuje w na prawie 15 mld zł, a w dorzeczu Odry - na blisko 8,9 mld zł. Realizacja części tych zadań jest planowana już na przyszły rok.

Nadzieję na fundusze z nowej perspektywy ma także Tomasz Żuchowski, kierujący Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). Instytucja wciąż realizuje inwestycje z bieżącego programu, zaplanowanego aż do 2025 . W przyszłym roku GDDKiA planuje oddać do ruchu aż 380 km przewidzianych w nim dróg . Zamierza także ogłosić postępowania na 350 km szybkich tras, o wartości około 17 mld zł. Ruszą też pierwsze prace na ubiegłorocznych kontraktach podobnej wartości.
Cenowe perturbacje
Do realizacji nowych inwestycji przymierzają się nie tylko budowlańcy, ale także dostawcy materiałów. Krzysztof Zoła, członek zarządu Cognoru, przyznaje, że w 2020 r. znacznie spadły zamówienia przemysłowe, zwłaszcza z motoryzacji (m.in. z powodu pandemii), ale popyt z budownictwa pozwolił firmom stalowym na stabilne funkcjonowanie.
- Rok 2020 był trudny, wystąpiło w nim wiele nieprzewidzianych zdarzeń, ale w ostatecznym rozrachunku okazał się całkiem niezły. Mamy nadzieję, że 2021 nie będzie gorszy – mówi Krzysztof Zoła.
Wykresy cenowe publikowane przez Polską Unię Dystrybutorów Stali pokazują, że wyroby stalowe mocno drożeją, zwłaszcza w ostatnich tygodniach.
Producenci stali, podobnie jak wielu innych materiałów budowlanych, należą do grona przedsiębiorstw energochłonnych - mocno narażonych na zmiany cen prądu. W 2021 r. spodziewają się ich wzrostu, m.in. z powodu planowanego przez rząd wdrożenia rynku mocy. Dlatego dostawcy, choć otwarcie nie chcą mówić o dużych podwyżkach cen materiałów budowlanych, nie mają wątpliwości, że taniej nie będzie. Droższy prąd i materiały powinny przełożyć się na wyższe wskaźniki waloryzacji kontraktów budowlanych.