Spadająca stopa bezrobocia to już chleb powszedni. Kręcąca się w tempie ponad 3 proc. gospodarka działa niczym balsam na rynek pracy, dlatego sukcesywnie zmniejsza się odsetek bezrobotnych, a liczba ofert pracy w pośredniakach bije kolejne rekordy. Tylko w lipcu do urzędów trafiło ich aż 117 tysięcy — to najlepszy wynik od 2011 r.

Stopa bezrobocia wynosi już 10,1 proc., a resort pracy przewiduje, że w sierpniu spadnie wreszcie do jednocyfrowego poziomu i może taka pozostać do końca roku, nawet jeśli jesień i zima przyniosą ochłodzenie na rynku pracy. Zdaniem ekspertów ministerstwa, nie czas jednak spoczywać na laurach.
Potężna broń…
Ministerstwo pracy uważa, że budżet stać na znacznie większe nakłady na aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu. Z informacji „Pulsu Biznesu” wynika, że w planie finansowym Funduszu Pracy (FP) na przyszły rok resort, kierowany przez Władysława Kosiniaka-Kamysza, chce zwiększyć wydatki na ten cel o ponad jedną czwartą w porównaniu z bieżącym rokiem.
— W ramach prac nad projektem budżetu państwa na 2016 r. przekazaliśmy do Ministerstwa Finansów informacje, że chcemy zapisać w projekcie budżetu ponad 7 mld zł na aktywne formy walki z bezrobociem — mówi nasz rozmówca z resortu pracy i zaznacza, że chociaż negocjacje z kolegami zeŚwiętokrzyskiej nie będą łatwe, to gra jest warta świeczki.
— Wyszliśmy z procedury nadmiernego deficytu, więc możemy sobie pozwolić na więcej. Dzięki reformie urzędów pracy lepiej monitorujemy efektywność wydawania pieniędzy — podkreśla informator „PB”.
Na co konkretnie pójdą pieniądze, resort na razie nie ujawnia. W ostatnich latach były przeznaczone głównie na staże, szkolenia i pomoc w zakładaniu działalności gospodarczej. W kasie państwa na 2015 r. zarezerwowano na ten cel 5,5 mld zł, a w pierwszym półroczu wydano nieco ponad 1,7 mld zł.
— To nie są pieniądze wyrzucone w błoto, które tylko na krótką metę poprawiają statystyki, jak nam zarzuca Najwyższa Izba Kontroli (NIK) — przekonuje nasze źródło w resorcie pracy.
…się zacina
Niedawno rzeszowska delegatura NIK zbadała, jak w ośmiu województwach wypada aktywizacja bezrobotnych. Wyniki były miażdżące dla resortu pracy. Izba podaje, że staże, szkolenia czy prace interwencyjne jedynie w niewielkim stopniu pomagają bezrobotnym w znalezieniu zatrudnienia. Resort pracy odpiera zarzuty — twierdzi, że sytuacja zmieni się m.in. dzięki ubiegłorocznej nowelizacji ustawy o promocji zatrudnienia. Ekonomistom bliższy jest jednak punkt widzenia kontrolerów NIK.
— Nie można przeceniać działań finansowanych z FP, bo nie ma mocnych dowodów, że zwiększając wydatki na aktywną politykę rynku pracy, osiągniemy trwałe i znaczące efekty. To może być pomocne, ale jako działanie dodatkowe — uważa Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku. Jego zdaniem, do spadku liczby bezrobotnych najlepiej przyczyni się… rosnąca gospodarka.
— Z zapowiedzi przedsiębiorców wynika, że wciąż jest solidny popyt na pracowników. Jeżeli ożywienie w strefie euro będzie postępowało, a krajowe inwestycje nie spowolnią, to gospodarka w tym i przyszłym roku powinna rosnąć o około 3,6 proc. — prognozuje ekonomista. Uważa, że to daje szanse na utrzymanie w nadchodzących kwartałach tempa wzrostu zatrudnienia na poziomie 1,5-2 proc. Stopa bezrobocia będzie nadal o około 1,5 pkt. proc. niższa rok do roku.
OKIEM PRZEDSIĘBIORCY
Sztuka to mądrze wydać
KRZYSZTOF INGLOT
pełnomocnik zarządu Work Service'u
Nie mamy obecnie do czynienia z szerokim problemem bezrobocia, ale z lokalnymi problemami, które dotyczą wybranych, konkretnych grup Polaków. Najważniejsze nie jest więc to, ile pieniędzy pójdzie na walkę z bezrobociem, lecz to, jak zostaną wydane i w których regionach. Powinniśmy przede wszystkim postawić na zlikwidowanie patologii na rynku pracy, poprzez ozusowanie umów cywilnoprawnych, zwiększenie kontroli PIP i efektywne weryfikowanie osób bezrobotnych. Dzięki temu będziemy wiedzieli, komu należy pomóc i jakich narzędzi do tego użyć. Konieczny jest wzrost wydatków na projekty związane z outplacementem, gdy dochodzi do masowych zwolnień na lokalnym rynku pracy. Warto też postawić na faktyczne podnoszenie kwalifikacji osób długotrwale bezrobotnych oraz wspieranie talentów.
OKIEM EKSPERTA
Przede wszystkim, efektywność
PIOTR SOROCZYŃSKI
główny ekonomista KUKE
Dziwi mnie wzrost funduszy na walkę z bezrobociem przekraczający 25 proc. Ostatnio dyskutowana była efektywność wydatków na ten cel — obrazujące ją wskaźniki okazały się niemiarodajne. Spora część z zachwalanej aktywizacji zawodowej była jedynie czasowym przechowywaniem bezrobotnych poza rejestrem — bez znalezienia trwałych miejsc pracy. Proces bardziej więc wspomagał instytucje i firmy, które go prowadziły, niż bezrobotnych. Być może jednak wzrost nakładów związany jest z planami działania w grupach bezrobotnych szczególnie narażonych na problemy — młodzieży, osób bliskich wieku emerytalnego czy trwale bezrobotnych. Nawet w takim wypadku sensowność tego posunięcia należy oceniać przez pryzmat efektywności.