Wartość odszkodowania za szkodę osobową odniesioną w wypadku samochodowym po raz pierwszy w historii przekroczyła 1 mln zł. Tyle kancelarii odszkodowawczej Votum udało się wywalczyć od Warty dla ofiary wypadku samochodowego z listopada 2008 r. Poszkodowanym jest osoba, której podczas wypadku nie było jeszcze na świecie. Samochodem podróżowała ciężarna matka, która w wyniku odniesionych ran urodziła upośledzone psychoruchowo i wymagające ciągłego leczenia dziecko.
![Od kilkunastu miesięcy sale sądowe są miejscem boju ubezpieczycieli i kancelarii odszkodowawczych o szkody osobowe. Na razie wygrywają pośrednicy odszkodowawczy, co powoduje, że wartość wypłacanych świadczeń idzie w górę. [FOT. WM] Od kilkunastu miesięcy sale sądowe są miejscem boju ubezpieczycieli i kancelarii odszkodowawczych o szkody osobowe. Na razie wygrywają pośrednicy odszkodowawczy, co powoduje, że wartość wypłacanych świadczeń idzie w górę. [FOT. WM]](http://images.pb.pl/filtered/6810f36b-fa57-4531-aa1a-23f86ff73d2c/aed20d9b-4cff-50d4-83fc-b12ce4ba97c5_w_830.jpg)
— Na początku ubezpieczyciel chciał mu w ramach zadośćuczynienia za uszczerbek na zdrowiu zaoferować 50 tys. zł. Potem dorzucił 150 tys. zł. Ostatecznie stanęło na milionie złotych — mówi Bartłomiej Krupa, członek zarządu Votum.
Przełamany limit
Ta bardzo dramatyczna historia to wyraźny sygnał dla branży ubezpieczeniowej, że w szkodach osobowych Rubikon został przekroczony. Od 2008 r., gdy do polskiego prawa wprowadzono instytucję zadośćuczynienia za śmierć bliskiej osoby, wartość szkód osobowych rośnie w błyskawicznym tempie. Na początku 2011 r. oliwy do ognia dolał rząd, „wyceniając” śmierć osób znajdujących się na pokładzie samolotu, który rozbił się w Smoleńsku, na 250 tys. zł.
Tyle dostali bliscy osób, które zginęły. Szybko jednak okazało się, że ta wysoka — jak na ówczesne warunki — kwota jest niewystarczająca. W listopadzie 2011 r. „PB” opisywał wyrok sądu, który przyznał wdowie po menedżerze jednej z firm paliwowych i ich dwóm córkom ponad 900 tys. zł zadośćuczynienia, czyli ponad 300 tys. zł na osobę.
— W czterech prowadzonych przez nas sprawach przekroczyliśmy pułap 1 mln zł sumy uzyskanych świadczeń [zadośćuczynień, odszkodowań i rent — red.]. W 29 sprawach kwoty uzyskane od ubezpieczycieli przekroczyły 0,5 mln zł, a w 750 sprawach są to kwoty pięciocyfrowe — wylicza Bartłomiej Krupa.
Rozwarte nożyce
Eskalacja wartości wypłat świadczeń za szkody osobowe z OC komunikacyjnego sprawia, że stają się coraz większym obciążeniem dla ubezpieczycieli. Ich szybkiemu wzrostowi powinien towarzyszyć wzrost cen polis komunikacyjnych. Tak się jednak nie dzieje.
Działalność kancelarii odszkodowawczych, które walczą w imieniu klientów o jak najwyższe świadczenia, powoduje, że nożyce między wypłatami a cenami rozwierają się coraz szerzej. Nie bez znaczenia jest także brak jednolitego orzecznictwa sądów. Śmierć lub taki sam uszczerbek na zdrowiu jest zupełnie inaczej wyceniany przez sędziów w różnych miejscach Polski.
— Problemem jest nie tylko rosnąca liczba i wartość wypłacanych odszkodowań, ale także brak jednolitych standardów na rynku oraz duże rozbieżności w orzeczeniach sądowych — mówi Andrzej Klesyk, prezes PZU.
System na ratunek
Z informacji „Pulsu Biznesu” wynika, że już niedługo może się to zmienić. Grupa kilkunastu ubezpieczycieli majątkowych, wśród których są najwięksi, rozpoczęła prace nad stworzeniem systemu, który pozwoli porównywać wartość wypłacanych odszkodowań w podobnych sprawach. Na razie toczy się to w sposób nieformalny, ale nasi rozmówcy twierdzą, że już w kwietniu prace zostaną przeniesione na łono Polskiej Izby Ubezpieczeń (PIU).
System będzie zbierał informacje na temat wartości odszkodowań przyznawanych przez sądy i segregował je w zależności od m.in. rodzaju odniesionych szkód, sytuacji rodzinnej i zawodowej pokrzywdzonego, jego stanu zdrowia czy wieku. Dzięki temu powstanie benchmark, który będzie służył do oceny szkód.
— Wszystkie dane będą publiczne. Oprócz ubezpieczycieli z systemu będą mogli korzystać biegli, sędziowie, przedstawiciele kancelarii odszkodowawczych czy poszkodowani — mówi członek władz jednego z ubezpieczycieli.
Jego zdaniem, nie chodzi o ograniczenie wysokości świadczeń za szkody osobowe, bo te będą rosły, ale o oszacowanie, ile będą one kosztować ubezpieczycieli. Dzięki temu uwzględnią to ryzyko w cenach polis. Teraz nie mogą, więc mają olbrzymie problemy z szacowaniem rezerw na tego typu zdarzenia. Niezależnie od towarzystw, swoje pięć groszy zamierza dorzucić także branżowa izba. Jak wynika z ustaleń „PB”, PIU planuje powołać do życia grupę roboczą, która zajmie się szkodami osobowymi. Jej organizacją ma się zająć Dorota Fal, która do tej pory odpowiadała w izbie za segment ubezpieczeń medycznych. Potwierdza nasze informacje.
— Szkody osobowe to temat ważny dla PIU i dla całej branży ubezpieczeniowej. Dostrzegamy konieczność pracy nad nim — mówi Dorota Fal. Jej zdaniem, PIU popiera wszystkie działania, które będą zmierzały do rynkowej standaryzacji klasyfikacji i wyceny szkód osobowych.