Minister sięga do kieszeni kierowców
CIASNE DROGI: W Polsce nie wybudowano żadnej autostrady, chociaż ruch rośnie. Nie wyznaczono dróg alternatywnych dla kierowców, którzy nie zechcą płacić za przejazd.
Polska to dziwny kraj. Rządy się zmieniają, szyldy na urzędach, urzędnicy biorą coraz wyższe pensje. Prawie w każdym dużym miasteczku można zobaczyć pomnik postawiony ku czci. A jednocześnie przejechanie w nocy samochodem przez Warszawę grozi połamaniem resorów.
POWODEM dramatycznej sytuacji na polskich drogach jest totalny brak polityki państwa, i to bez względu na to, kto jest u steru. Od czasów Gierka nikt poważnie nie zajmował się budową dróg szybkiego ruchu. Złośliwi wręcz twierdzą, że gdyby nie droga katowicka AWS nie rządziłby dzisiaj w Warszawie. Większe problemy z dojazdem do stolicy mają politycy z Siedlec, którzy od pewnego czasu narzekają, że czas dojazdu z Siedlec do Warszawy wydłużył się z 60 minut do dwóch godzin. Osobiste zaangażowanie Krzysztofa Tchórzewskiego (AWS — Siedlce) spowodowało, że ministerstwo transportu zaproponowało przymusowe opodatkowanie kierowców nowym podatkiem na drogi. 8 milionów kierowców przez 10 lat musiałoby płacić 120 złotych rocznie przymusowej zrzutki na drogi ekspresowe.
WEDŁUG AUTORA projektu ustawy o finansowaniu dróg, tylko w ten sposób można uzyskać pieniądze, które umożliwią Polsce ubieganie się o specjalny kredyt unijny na budowę nowych dróg. Dzięki ofiarnej pomocy kierowców i Unii Europejskiej może powstać 2,5 tys. km dróg ekspresowych. Według słów wiceministra transportu Krzysztofa Tchórzewskiego, nowe drogi mają połączyć nowe miasta wojewódzkie. Ma to podobno skrócić drogę urzędników... do stolicy.
JEDNOCZEŚNIE wprowadzenie podatku oznacza powrót podatku drogowego, tyle tylko, że pod inną nazwą. Kierowcy pamiętają, że stary podatek miał być przeznaczany na budowę i naprawę dróg lokalnych. W rzeczywistości tak nie było. Gdyby nie pora ujawnienia projektu ustawy, można by przypuszczać, że to tylko primaaprilisowy żart. Przecież dopiero co zlikwidowano podatek drogowy włączając go do ceny paliwa, a tu pojawia się następne obciążenie. Można przypuszczać, że za kolejne 10 lat zostanie wliczony znów w cenę benzyny, by tym samym otworzyć furtkę przyszłemu podatkowi od... mostów. Przy okazji wprowadzenia nowego podatku może uda się jeszcze gdzieś na boku zarobić parę groszy. I NIK znów odkryje kolejne nieprawidłowości w zarządzaniu publicznymi pieniędzmi.
PIKANTERII całej sprawie nadaje fakt, że ustawa o finansowaniu dróg ekspresowych jeszcze kilka dni temu miała być traktowana jako projekt rządowy. Obecnie wiadomo, że w Sejmie trwają poszukiwania posłów, którzy byliby gotowi podpisać się pod owym projektem, tak by był traktowany jako poselski i tym samym nie wymagał akceptacji Tadeusza Syryjczyka, ministra transportu, który jest przeciwnikiem takiego rozwiązania.
WYDAWAĆ by się mogło, że wraz z upadkiem komuny do lamusa historii trafią wszystkie pomysły z czasów Bieruta rodem. Że już nikt nie odważy się powtórzyć hasła „Cały naród buduje...”. A jednak po raz kolejny politycy AWS dowodzą, że pracę domową z realnego komunizmu odrobili celująco. Na kapitalizm i liberalizm zabrakło im już cierpliwości.
NA TAKI POMYSŁ, by opodatkować kierowców budową dróg, z których sami nie będą korzystać, nie wpadł wcześniej nikt na świecie. Nawet król położonego w Himalajach Nepalu — stawiając na drodze żołnierzy, którzy pobierają opłaty za przejazd drogami, które dopiero w przyszłości miały powstać — nie wpadł na pomysł, by obciążyć wszystkich poddanych w całym kraju. I tak okazuje się, że autorskie projekty ustaw ministrów z AWS są w stanie pobić na głowę rozkazy władców z krajów Trzeciego Świata.
W TAKIEJ SYTUACJI aż trudno zrozumieć, dlaczego do tej pory nikt nie zaproponował, by oprócz planowanego finansowania z budżetu państwa budowy komercyjnych autostrad, dodatkowo nie wprowadzić jeszcze jednego podatku. Na budowę autostrad. To może już teraz pora zbierać na nie pieniądze, by cokolwiek zostało wybudowane. Na przykład przez pierwsze sześć miesięcy haracz powinni płacić kierowcy, których samochody mają nieparzystą numerację, przez kolejne — parzystą. Dzięki tak sprawnie przeprowadzonej akcji, już w przyszłym tysiącleciu powstanie pierwsza autostrada, która pobiegnie trasą wyznaczoną w latach trzydziestych.