Nowelizację ustawy o odnawialnych źródłach energii rząd zapowiedział już rok temu, kiedy w życie wchodziła sama ustawa. Już wtedy jasne było, że konieczna będzie zmiana niektórych definicji i usunięcie błędów. Ostatecznie wstępny kształt zmian Ministerstwo Energii ogłosiło na początku czerwca, na posiedzeniu sejmowego Zespołu Górnictwa i Energii. Gotowy projekt pojawił się wczoraj i został skierowany do konsultacji.

Zbieranie opinii potrwa do 14 lipca, a 26 lipca odbędzie się tzw. konferencja uzgodnieniowa. Dokument ma 60 stron i nie dołączono do niego oceny skutków regulacji. Dlatego przedstawiciele organizacji branżowych niechętnie komentowali wczoraj projekt „na gorąco”. Doceniają fakt, że nie jest to projekt poselski, tylko oficjalna inicjatywa resortu energii, która przejdzie formalne konsultacje (poprzednie zmiany przeprowadzono w formie projektu poselskiego). Za minus uważają jednak prowadzenie konsultacji w okresie wakacyjnym. Zdecydowanie brakuje im też oceny skutków nowych regulacji.
Mniej podatku dla wiatraków
— Ogólnie oceniam proponowane zmiany pozytywnie. Ministerstwo uwzględniło wiele postulatów branży — uważa Daria Kulczycka, dyrektorka departamentu energii i zmian klimatu w Konfederacji Lewiatan. Po pierwsze, ekspertka docenia zmiany, które projekt wprowadzi do regulacji obejmujących elektrownie wiatrowe.
Zeszłoroczne zmiany rozszerzyły definicję budowli, co miało dla wiatraków potężne konsekwencje podatkowe. Część gmin naliczyła im w 2017 r. podatek kilkakrotnie wyższy od tego z 2016 r. Teraz projekt proponuje zawężenie tej definicji, co zaowocuje powrotem podatków do niższego poziomu. Można się przy tym zastanawiać, czy projekt ustawy wpłynie na toczące się już spory farm wiatrowych z gminami, dotyczące poziomu opłat za bieżący rok.
— Poza tym korzystniej zdefiniowano modernizację instalacji, uwzględniono też postulaty branży związane z terminami wygasania pozwolenia budowlanego — zauważa Daria Kulczycka. Same przepisy odległościowe, zakazujące budowy nowych farm wiatrowych w odległości mniejszej niż 10-krotność wysokości wiatraka od zabudowań, zostaną utrzymane. To oznacza, że nadal praktycznie niemożliwe będzie stawianie nowych instalacji wiatrowych w kraju.
— Poza tym doceniamy jasno zdefiniowane koszyki aukcyjne [aukcje to narzędzie do przydzielania wsparcia OZE — red.] oraz przyznanie małym inwestorom taryf gwarantowanych. Lepiej zostały tez zdefiniowane źródła hybrydowe, ale trzeba przypomnieć, że aukcji dla takich źródeł ministerstwo i tak nie ma na razie w planach — mówi Daria Kulczycka.
Naprawianie błędów
Sceptycznie do projektu podchodzi natomiast Grzegorz Wiśniewski, szef Instytutu Energetyki Odnawialnej. — Celem tego dokumentu nie jest rozwój sektora, tylko usunięcie oczywistych błędów nowelizacji z czerwca zeszłego roku — uważa Grzegorz Wiśniewski. Docenia uporządkowanie koszyków aukcyjnych, ale więcej biznesowych pozytywów nie widzi. Zwłaszcza w pomyśle gwarantowania małym instalacjom ceny odbioru energii na poziomie 80 proc. ceny rynkowej. Nie przewiduje też faktycznej poprawy sytuacji inwestorów z branży wiatrowej.
— Ten sektor ma coraz większe problemy, bo nadal pogarsza się sytuacja na rynku zielonych certyfikatów [to element „starego” systemu wsparcia OZE — red.] — uważa Grzegorz Wiśniewski. Brak oceny skutków regulacji uważa zaś za potężny czynnik ryzyka, który dodatkowo zniechęci inwestorów do interesowania się branżą OZE.