Instytucje zamawiające znalazły źródło łatwego zarobku
Firmy skarżą się na zabieranie im wadiów w przetargach. UZP widzi problem i obiecuje naprawę przepisów.
Wadium ma być gwarancją, że nie wycofa się najlepszy oferent, więc po zakończeniu przetargu wszyscy przegrani powinni je odzyskać. Niestety, nie zawsze tak się dzieje. Przedsiębiorcy alarmują, że zamawiający pod byle pretekstem nie chcą go zwracać.
— Zamawiający uczynili sobie z tego lukratywne źródło dodatkowych dochodów — mówi Wiesław Milcarz, prezes kieleckiej firmy budowlanej Condite1.
Bicz na uczciwych
Od 2008 r. na zatrzymanie wadium pozwala prawo. Miało to być remedium na zmowy cenowe. Polegały one np. na tym, że dwie lub więcej firm umawiało się, że przetarg wygra ta z nich, która zaproponuje najwyższą cenę. Będący w zmowie (składający tańsze oferty) świadomie nie dostarczali wszystkich dokumentów. Byli wykluczani z przetargu, więc wygrywała oferta kompletna, ale najdroższa. Aby takie kombinacje uniemożliwić, rząd wprowadził przepis pozwalający nie oddawać wadium firmie, która nie uzupełniła dokumentacji. Miało to dyscyplinować firmy i odstraszać od machlojek.
Sęk w tym, że regulacja stała się biczem także na rzetelne firmy, którym nie udało się wygrać przetargu i zajęły dalsze miejsca.
— W przetargu na rozbudowę Sądu Rejonowego w Siemianowicach Śląskich poproszono nas o dostarczenie zaświadczenia o niekaralności komplementariusza spółki. Dostarczyliśmy je. Jednak zostaliśmy wykluczeni z przetargu, a nasza oferta odrzucona. Niestety, nie zwrócono nam 300 tys. zł wadium — mówi prezes firmy Condite1.
Ofiarą tego typu nadużyć padł też Budimex.
— Nie oddano nam 800 tys. zł wadium, mimo że w przetargu zajęliśmy dopiero siódme miejsce. Dlaczego? Bo nie dostarczyliśmy zaświadczenia o przynależności do izby inżynierów. Nasi prawnicy uznali, że nie jest to konieczne. Odwołaliśmy się do sądu. Pewnie jeszcze ze dwa lata będziemy musieli walczyć o swoje — mówi Dariusz Blocher, prezes Budimeksu.
Wadium straciło też konsorcjum polskiego i niemieckiego oddziału firmy Berger Bau w przetargu gminy Oleśnica na budowę kompleksu sportowego. Gmina wadium nie zwróciła, mimo że konsorcjum zajęło dopiero dziesiąte miejsce w przetargu.
Cudem wybronił się Rodan Systems.
— Niewiele brakowało, a my także stracilibyśmy wadium. Z trudem je odzyskaliśmy dopiero pół roku po zakończeniu przetargu — mówi Krzysztof Hunia, szef sprzedaży do sektora publicznego w Rodan Systems.
Takiego szczęścia nie miał Mostostal Warszawa. Stracił wadium w przetargu (w konsorcjum z hiszpańską Accioną) na budowę kanalizacji w gminie Wierzchosławice. Zamawiający nie oddał wadium, twierdząc, że konsorcjum nie dostarczyło dokumentów potwierdzających doświadczenie w budowie tego typu obiektów. Firmy broniły się, twierdząc, że nie mogły dostarczyć takich dokumentów, gdyż gmina niejasno określiła wymagania. Racje firm potwierdziła Krajowa Izba Odwoławcza, lecz ich odwołanie… oddaliła.
500 tys. zł wadium konsorcjum firm Strabag i Awbud zawisło na włosku w przetargu na modernizację oczyszczalni ścieków w Ostrowcu Świętokrzyskim.
— Wezwano nas do uzupełnienia oferty i wyjaśnień dotyczących naszego doświadczenia. Spełniliśmy te wymagania, lecz zamawiający nie był zadowolony. Nie chciał oddać nam 500 tys. zł wadium. Krajowa Izba Odwoławcza uznała, że zamawiający popełnił błąd. Zawarliśmy ugodę w sądzie. Odzyskaliśmy wadium, lecz zrezygnowaliśmy z odsetek i zwrotu kosztów postępowania — mówi Agnieszka Kasprzyk-Harzowska, dyrektor krakowskiego Strabagu.
Przepisy do zmiany
Wkrótce zamawiający stracą źródełko łatwych dochodów. Urząd Zamówień Publicznych (UZP) obiecuje zmianę przepisów.
— Nie może być tak, że firmy tracą tak duże kwoty za drobne błędy. Zaproponujemy Radzie Ministrów, aby wadium można było zatrzymywać tylko takiej firmie, która nie uzupełniła dokumentów, a jej oferta była najkorzystniejsza dla zamawiającego. Wadium nie będą już tracić ci, którzy zajmą dalsze miejsca w przetargach — zapewnia "PB" Rafał Jędrzejewski, dyrektor departamentu prawnego UZP.
okiem eksperta
Trudno się bronić
Anna Piecuch,
szefowa działu zamówień publicznych
w kancelarii prawnej Chałas i Wspólnicy
Na odzyskanie wadium może liczyć tylko ten, kto oprócz zaskarżenia wykluczenia z przetargu i zatrzymania wadium zaskarży wybór najkorzystniejszej oferty, czyli "walczy o zamówienie". Kto nie kwestionuje wyboru zwycięzcy, jest skazany na porażkę, głównie finansową. Jego odwołanie zostanie oddalone na podstawie stwierdzenia, że "naruszenie przepisów przez zamawiającego nie miało wpływu na wynik postępowania". Stanie się tak, nawet jeżeli Krajowa Izba Odwoławcza uzna, że wadium zostało zatrzymane bezprawnie. Pozostaje wtedy tylko walka w sądzie powszechnym. Jedynie zmiana przepisów może pomóc firmom w szybkim dochodzeniu ich praw. Na zmianę mentalności urzędników nie ma co liczyć.