„Mooky” kino widzi wielkie

Karol JedlińskiKarol Jedliński
opublikowano: 2014-01-13 00:00

Zapowiada się film pełen akcji — brytyjscy giganci będą inwestować w multipleksy w Polsce. Podobnie jak rodzina Greidingerów.

Jeśli ktoś myślał, że kin, podobnie jak supermarketów, w Polsce jest aż nadto, tkwił w błędzie. Moshe Greidinger, prezes i współtwórca rosnącego w ostatnich latach jak na drożdżach Cinema City International (CCI), realizuje młodzieńcze marzenia. Dziesiątki lat temu biznesmen zwany przez swoich współpracowników „Mooky” z mozołem budował sieć kin w rodzimym Izraelu. Teraz idzie z europejską ofensywą pełną gębą. Choć Reuters i brytyjskie media piszą o transakcji między Cineworld a CCI z perspektywy lidera brytyjskiego rynku, to w CCI swoje wiedzą.

NAJPIERW KINO,
 POTEM ROZRYWKA:
 Moshe Greidinger po latach
 pracy u podstaw został jedną
 z najważniejszych postaci
 rynku kinowego w Europie.
 I zapowiada kolejne duże
 inwestycje, m.in. park rozrywki
 nieopodal Warszawy. [FOT. TW]
NAJPIERW KINO, POTEM ROZRYWKA: Moshe Greidinger po latach pracy u podstaw został jedną z najważniejszych postaci rynku kinowego w Europie. I zapowiada kolejne duże inwestycje, m.in. park rozrywki nieopodal Warszawy. [FOT. TW]
None
None

— Kino to mój świat. Nie wyobrażam sobie innego życia — powtarza przecież „Mooky”.

Szef nr 2

62-letni biznesmen nie zamierza zatem traktować transakcji jako okazji do usunięcia się w cień i korzystania z uroków życia. Greidinger nie narzeka na stan portfela, a już nie raz zapowiadał, że lubi sprawdzać się w nowych wyzwaniach. Zatem oficjalnie Cineworld jest graczem dominującym — to Brytyjczycy wykładają gotówkę, to Wyspiarze są dużo wyżej wycenianym przedsiębiorstwem. Kapitalizacja giełdowa CCI to ledwie 56 proc. kapitalizacji Cineworld, ubiegłoroczne przychody CCI to 66 proc. sprzedaży większego brata. Jednak warto spojrzeć na krajobraz po transakcji, której zamknięcie spodziewane jest jeszcze w tym kwartale. Bliższa analiza pokazuje, że w całej grze chodzi o gigantyczne inwestycje i potencjalne zyski, głównie w Polsce.

— To jest szansa na połączenie dwóch równych sobie liderów na swoich rynkach i poprowadzenie powstałego w ten sposób podmiotu na ścieżkę stałego wzrostu — mówi Moshe Greidinger.

Po zapowiadanym przez spółkę spłaceniu 170 mln GBP długów w kasie CCI zostanie jeszcze 650 mln zł (130 mln GBP). A do tego operator rodem z Izraela, który większość przychodów notuje w Polsce, będzie miał 24,9 proc. akcji Cineworld, wartych dziś 160 mln GBP (800 mln zł). To będzie zdecydowanie największy akcjonariusz Cineworld. Następne w kolejności dwa fundusze mają łącznie niecałe 11 proc. akcji. Rola nowych akcjonariuszy znajdzie odbicie we władzach kinowego nr 2 w Europie: do ścisłego zarządu Cineworld doszlusują bracia Greidinger, ważne menedżerskie funkcje obejmą ich ludzie.

— Greidingerowie od lat mówili o planach podboju Europy. Dlatego zakładam, że będą dalej kontrolować rozwój biznesu kinowego pod nowym dla nich szyldem — ocenia analityk proszący o anonimowość.

Wykresy i parki

W którą stronę skieruje swoje działa powiększony dwukrotnie (pod kątem ilości kin) Cineworld? Tu nie ma wątpliwości — jednym z głównych celów ekspansji będzie Polska. Okazuje się, że nad Wisłą na dużym ekranie można jeszcze pokazać niejedno.

— To ekscytująca, unikalna okazja do zaoferowania naszym akcjonariuszom perspektywy wzrostu i zysków poprzezobecność na kilku z najbardziej obiecujących rynków w Europie — mówi Anthony Bloom, prezes Cineworld.

Podpiera się wykresem, który elektryzuje zarząd brytyjskiego potentata. To zestawienie pokazujące liczbę sprzedanych biletów na głowę mieszkańca oraz liczbę widzów na jeden ekran kinowy. Według tych wskaźników, w Polsce chodzimy do kina 2-3 razy rzadziej niż mieszkańcy Europy Zachodniej. W drugiej kategorii natomiast jest na odwrót: widzów na ekran jest nad Wisłą 2-3 razy więcej niż w Wielkiej Brytanii czy Francji. Wnioski? Budować, sprzedawać, zarabiać.

— Wyrównanie różnic między Polską a Zachodem nie będzie jednak działaniem matematycznym i przewidywalnym w określonym horyzoncie czasowym. Do tego trzeba jeszcze uwzględnić działania konkurencji, czyli nie tylko Multikina z Vue Entertainment, ale również Agory, która z Heliosem będzie broniła niszy, czyli kin w mniejszych ośrodkach — uważa jeden z analityków.

Z boku multipleksowej wojny będzie Park of Poland, który — wraz z innymi nieruchomościami — nie podlega transakcji z Cineworld. Góra gotówki w kieszeniach Greidingerów przyda się jako paliwo do rozwoju ich projektu pierwszego parku rozrywki w Polsce.