Ci, którzy najbardziej protestowali, nie zostali zaproszeni. Wczoraj odbyło się posiedzenie sejmowej Komisji Kultury, na której minister Bogdan Zdrojewski prezentował plany przekształceń w kinematografii. Nie mogli na nie przyjść młodzi filmowcy, którzy sprzeciwiają się pomysłom resortu.
— Mamy wiele pytań, na które nie uzyskujemy wiążącej i rzeczowej odpowiedzi. To przypomina czasy PRL — tylko władza ma rację, a środowisko musi wyłącznie słuchać — mówi Jakub Cuman ze Stowarzyszenia Film 1,2.
— Ministerstwo forsuje decyzje bez konsultacji ze środowiskiem i niezupełnie otwarcie. Odpowiedzialność za ten projekt pan minister bierze na siebie — mówi Anna Grodzka z Ruchu Palikota.
Filmowy konglomerat...
Takie kontrowersje wzbudził pomysł stworzenia państwowego konglomeratu filmowego na bazie warszawskiej Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych (WFDiF), który posłowie okrzyknęli próbą stworzenia polskiego Mosfilmu. Zgodnie z ustawą, WFDiF ma być do końca roku przekształcona w państwową instytucję kultury. To ma być początek inwestycji, która — realizowana w czasach kryzysu gospodarczego — może kosztować nawet 300 mln zł i doprowadzić do stworzenia filmowego Centrum Kopernika, edukującego dzieci, opiekującego się młodymi reżyserami, zajmującego się postprodukcją, mowa jest nawet o stworzeniu na tym terenie centralnego magazynu teatralnego i kina komercyjnego.
— Centrum na Chełmskiej powinno być budowane od stycznia 2013 r. Na jego terenie powinna kontynuować działalnośćWyższa Szkoła Filmowa, Filmoteka Narodowa, w perspektywie również [do niedawna państwowe — przyp. red.] zespoły filmowe. Alternatywą jest prywatyzacja i wyprzedaż cennego terenu w centrum Warszawy na cele niezwiązane z kinematografią — twierdzi Bogdan Zdrojewski.
...pełen kontrowersji
— Ta idea jest ryzykowna ze względu na rozmiar przedsięwzięcia i koszty — mówi Iwona Śledzińska-Katarasińska, szefowa Komisji Kultury. Problemem jest też możliwość zaburzenia konkurencji na rynku filmowym przez tak duży quasi-państwowy konglomerat. Zwłaszcza że Bogdan Zdrojewski przyznał wczoraj, że jednym z motywów jej stworzenia jest możliwość obniżania cen na rynku postprodukcji przez WFDiF.
— Obawiamy się, że powstanie uprzywilejowany superproducent, utrzymywany z publicznych dotacji — mówi Jakub Cuman.
— Komisja Europejska nie pozwoli na zakłócenie konkurencji. Filmowe dotacje są tak skonstruowane, że umożliwiają konkurowanie podmiotów publicznych i prywatnych na równych zasadach — mówi Agnieszka Odorowicz, szefowa Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.
Bogdan Zdrojewski zapewnia, że przedsięwzięcie ma być rentowne, wysokość inwestycji można skalować w zależności od możliwości i sam będzie dbał o to, by podmiot nie działał w obszarach, które mogłyby zagrozić prywatnym filmowcom.
— Młody filmowiec musi mieć możliwość tworzenia filmów, a Chełmska edukuje młode osoby przy produkcji. Państwo nie może pozbawić się możliwości realizacji zamówień państwowych: realizacji takich filmów jak „Katyń” czy „Powstanie Warszawskie” — mówi Bogdan Zdrojewski.