Od 1 stycznia Białoruś będzie musiała płacić wyższe ceny nie tylko za gaz ale i za rosyjską ropę. Rozporządzenie w tej sprawie podpisał rosyjski premier Michaił Fradkow.
Rosyjska ropa dostarczana na Białoruś będzie od 1 stycznia obciążona opłatami celnymi, tak jak obciążona jest przy eksporcie do innych państw. Cena jej zatem wzrośnie przynajmniej o 180 dolarów za tonę.
Do tej pory Białoruś otrzymywała ropę nie obciążoną cłem i przez to tańszą. Działo się tak na podstawie porozumienia o unii celnej. Wytwarzane z ramach niej produkty Białoruś sprzedawała dalej już z normalnymi stawkami celnymi, różnicę odprowadzając do własnego budżetu. Nie było to zgodne z obowiązującą między państwami umową, gdyż stanowiła ona, że 85 procent tego dochodu ma trafiać do budżetu rosyjskiego, a tylko 15 procent- do białoruskiego.
Rosja nie zamierza dłużej tolerować takiej sytuacji. Policzono, że rosyjski budżet tracił w ten sposób rocznie około 4 miliardów dolarów.
Pierwszym efektem wprowadzenia przez Rosję cła eksportowego będzie wstrzymanie prac białoruskich rafinerii. Dyrektor Białoruskiego Koncernu Naftowego Aleksander Borowski powiedział, że jeśli białoruskie rafinerie byłyby zmuszone przerabiać rosyjską ropę obłożoną cłem eksportowym, to zaczęłyby przynosić straty. Dlatego koncern postanowił zawiesić zawarte wcześniej kontrakty z rosyjskimi kompaniami naftowymi.
Białoruskie rafinerie zamierzały przerobić w styczniu 1,5 miliona ton ropy. Ich praca zostanie wstrzymana, gdy skończą się zapasy ropy z 2006 roku. Zawieszenie pracy rafinerii przyczyni się do kłopotów całego przemysłu chemicznego Białorusi i być może do problemów z benzyną.
DA, IAR