MSP igrają z ryzykiem kursowym

Paulina KostroPaulina Kostro
opublikowano: 2016-10-19 22:00

Czterech na pięciu przedsiębiorców nie stosuje żadnych zabezpieczeń związanych z niekorzystnymi zmianami notowań

Na przestrzeni ostatnich trzech miesięcy za euro płaciliśmy od 4,26 do 4,41 zł, a za dolara amerykańskiego — od 3,78 do 3,99 zł. Jeszcze większe wahania zanotował funt brytyjski, który w lipcu kosztował 5,31 zł, a 14 października — już tylko 4,76 zł. Ta niestabilność kursów nie wpłynęła na zmianę postaw polskich firm z sektora MSP, które igrają z ogniem, ryzykując spore straty — wynika z najnowszego badania przeprowadzonego przez 4P research mix dla Akcenty.

— Ryzyko kursowe w handlu zagranicznym może zmniejszyć przychód z danej transakcji, a tym samym istotnie wpłynąć na jej opłacalność. To natomiast może być szczególnie groźne dla mniejszych eksporterów czy importerów, z natury rzeczy bardziej wrażliwych na zachwianie równowagi w finansach — mówi Radosław Jarema, szef Akcenty w Polsce. Okazuje się, że aż 78 proc. małych i średnich przedsiębiorstw zajmujących się handlem zagranicznym w ogóle nie zabezpiecza swoich kontraktów przed ryzykiem niekorzystnych zmian notowań. To potwierdzenie wyników sprzed roku — wtedy w badaniu Akcenty również 78 proc. ankietowanych MŚP odpowiedziało, że nie chroni przed nim swojej firmy. W tym roku widać jednak drobne różnice w odpowiedziach między eksporterami a importerami. Wśród firm zajmujących się eksportem z zabezpieczeń korzysta 20 proc. przedsiębiorców, w przypadku importerów ten odsetek wynosi obecnie 23 proc.

To nie dla nas

Brak zabezpieczeń przed ryzykiem kursowym najczęściej wynika nie z braku chęci do działania, ale raczej z niewiedzy polskich przedsiębiorców o istnieniu takich opcji.

— Przedsiębiorcy często nie mają nawet świadomości tego, że takie możliwości istnieją. A jeśli już o nich wiedzą, to uważają, że są to rozwiązania zbyt drogie lub zwyczajnie nie nadają się dla małych lub średnich firm. Tymczasem jest odwrotnie. Eksporterzy i importerzy mają dostęp chociażby do forwardów, które są najłatwiejszym sposobem zabezpieczenia przed ryzykiem kursowym. To rozwiązanie nie tylko proste, ale także łatwo dostępne i, co ważne, całkowicie bezpłatne. Dlatego tak dobrze sprawdza się w przypadku MSP — przekonuje Radosław Jarema.

Dzięki stosowaniu forwardu możemy umówić się na zakup lub sprzedaż waluty w przyszłości po konkretnym, dziś ustalonym kursie. Nie ma zatem ryzyka niekorzystnych wahań kursu waluty, a firma jest pewna wysokości marży danej transakcji. Według badania, jeśli przedsiębiorcy decydują się na zabezpieczenie przed ryzykiem kursowym, wybierają w tym celu właśnie to narzędzie — 74 proc. polskich eksporterów i importerów z sektora MŚP zadeklarowało, że w minionym roku skorzystało z tego rozwiązania. Dla porównania, w zeszłorocznym badaniu korzystanie z forwardów zgłosiło 68 proc. badanych firm.

Patrz na drugą stronę

— Nie trzeba być wielką korporacją, aby skutecznie chronić swój biznes przed różnicami kursowymi. Na rynku dostępnych jest wiele rozwiązań i instrumentów, które mogą być wykorzystywane przez firmy z sektora MSP. Jednak bez względu na to, którą się wybierze, bardzo ważne jest, kto jest drugą stroną wybranego rozwiązania. Małe firmy często myślą, że np. bank jest ich partnerem w biznesie i działa na ich korzyść — a trzeba pamiętać, że bank przede wszystkim chce zarabiać. Dlatego zawsze doradzam, aby pytać o oferty w kilku miejscach i szczegółowo je porównywać — komentuje Nicolay Mayster, dyrektor wykonawczy i wspólnik w Intercapital Markets. Jego zdaniem, ciekawe rozwiązanie to kontrakty terminowe, które są przedmiotem obrotu na rynku regulowanym, co oznacza, że nie ma w ich przypadku ryzyka kredytowego.

— Co ważne dla firm MSP, nie muszą się one martwić, że kontrahent nie zapłaci. Warunki kontraktów są wystandaryzowane, czyli cena rynkowa jest bardziej realna i przejrzysta, bo ta widoczna dla danego przedsiębiorcy jest ceną również dla pozostałych graczy rynkowych — podkreśla Nicolay Mayster.

Zła ochrona to też strata

Aby zabezpieczyć się przed wahaniami kursowymi, przedsiębiorcy najczęściej przenoszą ryzyko na klienta lub kontrahenta poprzez fakturowanie w walucie krajowej. W ten sposób działa 13 proc. importerów i 35 proc. eksporterów. Zaledwie 9 proc. importerów i 40 proc. eksporterów uwzględnia wahania kursów w cenach.

— Warto zauważyć, że takie rozwiązania obniżają konkurencyjność oferty polskich przedsiębiorców. Mogą prowadzić do zmniejszenia lub utraty zamówień, a nawet wyparcia z rynku przez konkurentów — ostrzega Radosław Jarema. Inne najczęściej stosowane przez MSP metody ochrony przed ryzykiem kursowym to: ujmowanie kosztów i dochodów w jednej walucie (13 proc. importerów i 30 proc. eksporterów), opcje walutowe (22 proc. importerów i 10 proc. eksporterów), ubezpieczenie ryzyka walutowego (13 proc. importerów i 5 proc. eksporterów) oraz faktoring międzynarodowy (13 proc. importerów i 5 proc. eksporterów).