Trend wzrostu liczby niewypłacalności polskich firm utrzyma się dłużej niż można było wcześniej oczekiwać – informuje w swojej najnowszej analizie Allianz Trade, ubezpieczyciel kredytu kupieckiego. W pierwszym półroczu tego roku niewypłacalnych firm było 2,4 tys., o 7 proc. więcej niż rok wcześniej. Natomiast na koniec roku ich liczba może sięgnąć 4,7 tys., o 5 proc. więcej niż w 2023 r.
Fala niewypłacalności
W efekcie będzie to piąty rok z rzędu, w którym przybywa firm z poważnymi problemami finansowymi. Przy tym w pierwszym kwartale tego roku wzrost widoczny był szczególnie w budownictwie i transporcie. Natomiast w drugim kwartale o 20 proc. wzrosła liczna niewypłacalności w handlu hurtowym.
– Niewypłacalne hurtownie w większości prowadziły obrót towarami inwestycyjnymi i budowlanymi, takimi jak drewno, materiały budowlane, wyroby metalowe oraz części i maszyny. Część z nich sprzedawała także trwałe dobra konsumenckie, które notują ostatnio zastoje sprzedaży. To głównie meble, wyposażenie wnętrz, elektronika, RTV/AGD, odzież i obuwie – mówi Sławomir Bąk, członek zarządu Allianz Trade.
Liczba niewypłacalnych firm spadła natomiast w produkcji i usługach. Nadal jest ich jednak zdecydowanie więcej niż w 2022 r. i wcześniejszych latach.
Sławomir Bąk ocenia, że spośród wielu przyczyn tak dużej skali niewypłacalności polskich firm można wskazać dwie najbardziej istotne i wspólne dla wszystkich.
– To spadek rentowności i obrotów. Spowolnienie inflacji nie sprawiło, że ceny energii i środków produkcji spadły. Utrzymują się one na wysokim poziomie. Spadają natomiast ceny producentów - z powodu niskiego popytu i dużych zapasów. Stąd niska rentowność przedsiębiorstw, nie tylko polskich, ale i europejskich. Nie dotyczy to jednak globalnych firm, ponieważ przedsiębiorstwa w Azji czy w USA nie odczuły aż tak wysokiego wzrostu kosztów cen energii. Mają też łatwiejszy i tańszy dostęp do finansowania – ocenia Sławomir Bąk.
Małym najtrudniej
W Polsce niewypłacalne są wciąż głównie firmy z sektora MŚP. Tacy przedsiębiorcy najgorzej radzą sobie z dostosowywaniem cen swoich usług czy produktów do wzrostu kosztów a także długofalowym przestawieniem się na produkty i usługi z wyższą wartością dodaną.
W wielu obszarach, także w radzących sobie stosunkowo dobrze na tle całej gospodarki sektorach handlu towarami pierwszej potrzeby, usługach czy w produkcji żywności, można zaobserwować stopniową koncentrację rynku. Udziały w nim przejmują większe podmioty, ponieważ lepiej optymalizują koszty. Od tego zjawiska, tak jak wyższych kosztów pracy, nie ma odwrotu – ciężar gospodarki przesuwać się będzie ku firmom o dużej, a przynajmniej średniej skali działalności.