W pierwszej części sesji inicjatywę miał popyt. Optymizm inwestorów opierał
się na przekonaniu, że działania banków centralnych ograniczą negatywne skutki
globalnego kryzysu gospodarczego. Nastroje zaczęły pogarszać się po tym, jak
krótko po otwarciu zaczęły się osuwać indeksy za oceanem. Kiedy okazało się, że
byki w USA nie oddają pola niedźwiedziom, w końcówce handlu w europie ożywił się
popyt i wyciągnął niektóre z rynków „nad kreskę”. Ostatecznie sesja w Paryżu
zakończyła się 0,15 proc. wzrostem. W Londynie wynosił on 1,15 proc., a we
Frankfurcie 1,26 proc. Z 18 indeksów branżowych wzrosła wartość 12. Najmocniej,
o 5,3-5,4 proc. poszły w górę wskaźniki banków i spółek usług finansowych. O
ponad 4 proc. wzrósł indeks spółek surowcowych. Po przeciwnej stronie znalazły
się spółki branż uważanych za „bezpieczną przystań” na czas gorszej koniunktury.
Najmocniej, o 1,75 proc., spadł indeks producentów dóbr codziennego użytku. O
prawie 1,7 proc. spadł wskaźnik branży ochrony zdrowia. O 1,5 proc. poszedł w
dół indeks spółek spożywczych.
MD
Na europejskich giełdach wzrosty
Na europejskich rynkach akcji trzeci dzień wzrostów z rzędu. DJ Stoxx 600 rósł na zamknięciu o 1,2 proc.