
Im więcej nietypowych miejsc, tym lepiej. Zawsze szuka kultur, których jeszcze nie miała okazji poznać.
– W Australii, Ameryce Południowej, RPA, Azji szukałam różnic i byłam ciekawa ludzi, którzy tam mieszkają – te rzeczy sprawiają, że podróżowanie jest ekscytującym doświadczeniem – mówi Julia Pushkareva, która odwiedziła już ponad 50 krajów.
Nie są to podróże all inclusive z wyspecjalizowanym biurem, lecz wycieczki na własną rękę tam, gdzie można nawiązać kontakt z mieszkańcami i poznać ich życie. Wiele podróży odbyła sama i te wyprawy wspomina najlepiej, bo dawały jej najwięcej swobody. Wśród najważniejszych wymienia świętowanie sylwestra w Rio de Janeiro.
– Nigdy nie zapomnę wybrzeża oświetlonego przez statki, z których przez dwadzieścia minut wystrzeliwano fajerwerki. Według tamtejszej tradycji początek nowego roku świętuje się w białym ubraniu. Cała plaża wypełniona była ludźmi ubranymi na biało – wszyscy wrzucali do wody białe kwiaty, które tworzyły dywan poruszający się w rytmie fal. Ma to przynieść szczęście w nadchodzącym roku. W moim przypadku to zadziałało – mówi dyrektor generalna Wella Company na Europę Wschodnią.
Podróż bez planu

Kiedy zdecydowała się pojechać do Rio, kupiła bilet w jedną stronę i zarezerwowała hotel tylko na pierwszy tydzień pobytu.
– Spotkałam grupę ludzi, z którymi bardzo dobrze się dogadywałam. Powiedzieli mi, że za kilka dni lecą do Buenos Aires, i od razu zdecydowałam się do nich dołączyć. Najpierw pojechaliśmy zobaczyć wodospady Iguazu na granicy Argentyny i Brazylii, których pewnie nigdy bym nie odwiedziła, gdyby nie nowi znajomi. Potem pojechaliśmy do Buenos Aires, gdzie jadłam pyszne rzeczy, a miasto zwiedzałam tanecznym krokiem, ponieważ króluje w nim tango – opowiada Julia Pushkareva.
Takie spontaniczne wypady lubi najbardziej. Większość jej najlepszych wspomnień dotyczy podróży, które nie były zaplanowane – bez harmonogramu zwiedzania i presji.
– Kiedy pojechałam na miesiąc na Filipiny, także zaplanowałam tylko dwa pierwsze tygodnie pobytu. Wiedziałam, że to kraj wysp, więc chciałam zobaczyć jak najwięcej, ale niekoniecznie miejsca, o których można przeczytać w przewodnikach – mówi menedżerka.

Podróże są dla niej ważne, bo poszerzają horyzonty i pozwalają spojrzeć na wiele rzeczy w nowy sposób.
– Dzięki nim zdajesz sobie sprawę, jak wiele jest sposobów życia, i możesz modyfikować swój własny. Uświadamiasz sobie, że tylko bariery w głowie sprawiają, że nasze zachowania uznajemy za jedynie słuszne, a w rzeczywistości zawsze można spróbować alternatywy – argumentuje.
Kiedyś sporo podróżowała sama – lubiła doświadczać samotności po pracowitym czasie i jednocześnie poznawać ludzi, którzy także zdecydowali się na wycieczkę w pojedynkę. Odkąd wyszła za mąż, podróżuje z mężem, a od kilku lat także z synkiem, który ma już trzy i pół roku, a pierwszą podróż odbył w wieku pięciu miesięcy. Pewnie też zostanie podróżnikiem.
Inspirujące macierzyństwo

Urodzenie dziecka wyzwoliło w Julii Pushkarevej także… kreatywność zawodową. Założyła internetową szkołę karmienia piersią – nowość na jej drodze.
Z wykształcenia prawniczka, prędko zdała sobie sprawę, że chce w życiu robić coś innego, i zainteresowała się sprzedażą. W 2006 r. dołączyła do Procter & Gamble jako menedżer ds. obsługi klienta, ale jej ambicją było stanowisko dyrektorskie. W 2013 r. zbliżyła się do zawodowego marzenia – przeniosła się do Welli, która była wówczas częścią P&G, i została liderką 80-osobowego zespołu. Cztery lata później awansowała na stanowisko dyrektorki sprzedaży, a rok temu doszła tam, gdzie planowała – została dyrektor generalną w regionie Europy Wschodniej. Przeniosła się do Warszawy, by tu rozpocząć nowe życie. W międzyczasie została mamą i postanowiła nauczyć się czegoś nowego.
– Zdałam sobie sprawę, że digital jest obecnie jedną z najbardziej pożądanych dziedzin wiedzy, i postanowiłam założyć szkołę online. Usłyszałam, że aby dobrze działała, trzeba się skoncentrować na czymś bliskim swemu sercu. Wybrałam temat karmienia piersią, który wtedy był mi bliski – wspomina dyrektor generalna Welli.
Nowa cenna lekcja

Znalazła profesjonalnych konsultantów, lekarzy. Po wielu rozmowach wspólnie rozpoczęli projekt.
– Postawiłam na serię lekcji wideo, które zostały nagrane przez ekspertów, a także kilka spotkań wideo z konsultantami w formie pytań i odpowiedzi. Zbudowałam cały zespół od podstaw, by stworzyć, a następnie sprzedać to internetowe narzędzie edukacyjne. Nie zapomniałam też o promocji, docieranie do odbiorców na Instagramie było dla mnie ważne – mówi Julia Pushkareva.
W zajęciach uczestniczyły młode matki, które miały problem z karmieniem piersią i nie mogły znaleźć odpowiedzi na nurtujące je pytania. A dla niej było to niesamowite doświadczenie, tak różne od wcześniejszych.
– Choć internetowa szkoła karmienia piersią nie przyniosła sukcesu finansowego i trwała tylko tak długo, jak mój urlop macierzyński, nabyłam dzięki niej cenną wiedzę. Do dziś wykorzystuję w pracy wnioski z prowadzenia szkoły, zwłaszcza dotyczące sprzedaży online i komunikacji. Staram się dzielić tą wiedzą z zespołem – mówi menedżerka.
Na fali

Ani macierzyństwo, ani wymagająca praca w Welli – Julia Pushkareva zarządza dwoma biurami w Warszawie i Łodzi, a także buduje organizację w Polsce – nie przeszkodziły jej w uprawianiu sportów wodnych. Mimo napiętego grafiku nadal znajduje czas, by wskoczyć na deskę i posurfować na fali.
– Przygodę ze sportami wodnymi rozpoczęłam przypadkowo podczas międzynarodowej konferencji Londa na Rodos. Kolega powiedział mi, że to świetne miejsce do uprawiania windsurfingu i że powinnam do nich dołączyć i spróbować. W pierwszej chwili odpowiedziałam, że wolę spędzić czas na leżaku. Ale potem pomyślałam, że warto doświadczyć czegoś nowego. Zakochałam się w tej umiejętności. Od razu wiedziałam, że to nie będzie mój ostatni raz, więc odtąd wybierałam miejsca na wakacje pod kątem możliwości uprawiania windsurfingu. Dlatego pojechałam do Wietnamu, Egiptu i Tarify w Hiszpanii – wymienia Julia Pushkareva.

Po windsurfingu przyszła pora na kitesurfing. A także na miłość, bo męża poznała dzięki sportom wodnym, a dokładniej na wycieczce kitesurfingowej. Teraz wspólnie oddają się wodnym pasjom.
– Niedawno zaczęliśmy surfować. W Warszawie łatwo znaleźć specjalne miejsca ze sztucznymi falami, gdzie można uprawiać ten sport nawet zimą. Jest też piłka równoważąca, z którą można ćwiczyć w domu. W mieście można też uprawiać wakesurfing i wakeboarding. W sportach wodnych podoba mi się to, że nauka nigdy się nie kończy. Zawsze można opanować nowe sztuczki, więc to pasja na całe życie – mówi dyrektor generalna Welli.
Zapytana, jak godzi to wszystko, odpowiada, że wciąż stara się pracować nad życiową równowagą.
– Jeśli masz do czegoś pasję i motywację, zawsze znajdziesz na to czas – kończy.