Po czterech trudnych latach na rynku LNG Międzynarodowa Agencja Energetyczna przewiduje największy od 2019 roku wzrost produkcji. Kluczowym graczem są Stany Zjednoczone, gdzie nowe instalacje wchodzą w fazę komercyjną szybciej, niż zakładano. W ślad za nimi podążają kolejne projekty, wspierane przez administrację Donalda Trumpa.
Jednocześnie w Chinach, które miały być największym rynkiem wzrostu dla LNG, import zaczyna spadać. Kraj zwiększył własną produkcję gazu, a dodatkowo realizuje dużą umowę z Rosją dotyczącą budowy gazociągu, co jeszcze bardziej ograniczy zapotrzebowanie na dostawy skroplonego gazu.
Czy nadwyżka jest tym razem realna?
Prognozy nadwyżek LNG pojawiały się już w przeszłości, ale zwykle nie dochodziły do skutku. Obecnie sytuacja wygląda inaczej – wiele dużych projektów skraplania gazu jest bliskich ukończenia.
Według BloombergNEF, w budowie znajduje się obecnie ponad 174 mln ton rocznych mocy skraplania, co zwiększy globalną podaż LNG do 594 mln ton rocznie do 2030 roku. To aż o 42 proc. więcej niż obecnie.
Europa i Azja wciąż będą walczyć o dostawy
Eksperci ostrzegają, że konsumenci nie powinni liczyć na natychmiastowy spadek cen, szczególnie w Europie. Zima rozpocznie się tam z niższymi niż zwykle zapasami gazu, a region wciąż będzie konkurował z Azją o ładunki LNG. W efekcie w okresach chłodniejszych mogą wystąpić gwałtowne wzrosty cen – przewiduje bank Morgan Stanley.
USA na czele ekspansji LNG
Znaczna część światowej ekspansji w sektorze LNG pochodzi ze Stanów Zjednoczonych. Produkcja gazu w tym kraju wzrosła w pierwszej połowie roku o prawie 19 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim.
