Na Podkarpaciu najwięcej osób bez zatrudnienia przypada na jedną ofertę pracy — aż 21. Najmniejsze kolejki za pracą są na Śląsku, Dolnym Śląsku, Opolszczyźnie i w woj. lubuskim.
— Jeśli chodzi o rynek pracy, różnice w regionach są nadal spore, choć wszędzie trendy raczej są te same. Kiedyś pewnego rodzaju rezerwuarem pracy dla firm i inwestorów, którzy planują nowe przedsięwzięcia w danym regionie, było grono bezrobotnych — dawniej były to trzy miliony ludzi, dzisiaj jest ich milion. Przedsiębiorca, kiedy patrzy na te statystyki jest w stanie ocenić, czy na regionalnym rynku ma szanse na zatrudnienie większej liczby osób, dzisiaj wszędzie są one raczej małe — komentuje Piotr Soroczyński, główny ekonomista KIG.
Urzędy pracy to nadzieja dla wielu firm, w których brakuje dziś pracowników — zwraca uwagę Monika Fedorczyk z Konfederacji Lewiatan. Jej zdaniem, aby to się udało, konieczne są jednak nowe formy aktywizacji osób bezrobotnych, lepiej dostosowane do aktualnych potrzeb rynku.
— Niska stopa bezrobocia nie może stanowić pretekstu do ograniczania wydatków z Funduszu Pracy na aktywne programy przeciwdziałania bezrobociu — zauważa ekspertka.