Sierpień był generalnie udanym miesiącem dla portfeli funduszy prowadzonych na łamach PB przez sześciu przedstawicieli firm doradczych. Tylko jedna propozycja zakończyła sierpień ze stopą zwrotu niższą niż na koniec lipca. Stało się to udziałem portfela Jacka Maleszewskiego, jednego z dwóch dyrektorów ds. doradztwa inwestycyjnego F-Trust iWealth, biorących udział w rywalizacji (wynika to z fuzji dwóch firm, które początkowo reprezentowali). Reszta uczestników zakończyła sierpień ze stopą zwrotu wyższą niż na koniec lipca, choć niekoniecznie wyższą niż u progu wakacji, co akurat Jackowi Maleszewskiemu się udało.
Wakacje dobrze wykorzystał lider zestawienia - Marcin Ciesielski, członek zarządu Ceres Domu Inwestycyjnego. Stopa zwrotu z jego portfela już na koniec czerwca przekroczyła 10 proc. licząc od początku roku i w wakacje tylko rosła. Na koniec sierpnia doszła do 12,8 proc. Jak na razie żaden inny z proponowanych portfeli nie może się pochwalić zyskiem od początku roku wynoszącym 10 proc.
Drugie miejsce zajmuje kompozycja funduszy stworzona przez Grzegorza Pułkotyckiego, dyrektora inwestycyjnego w firmie Starfunds. To on jest największym beneficjentem wakacji. W ich trakcie stopa zwrotu z jego portfela wzrosła o ponad 3 pkt proc., dochodząc do 9,3 proc.
Trzecie miejsce zajmuje Andrzej Jelinek, prezes Trójmiejskiej Kancelarii Finansowej, którego portfel w wakacje wchodził na drugim miejscu. W lipcu zanotował potknięcie, ale w sierpniu straty nadrobiono, więc ekspert wakacje zakończył z 9-procentowym zyskiem licząc od początku 2024 r.
Jeden uczestnik odpada
Przed wakacjami trzeci był Patryk Pyka, analityk z Domu Inwestycyjnego Xelion. W lipcu zanotował potknięcie jeszcze wyraźniejsze od Andrzeja Jelinka. Sierpień jego portfel zakończył ze stopą zwrotu wyższą niż na koniec lipca, ale jednak niższą niż u progu wakacji. Nie będziemy mieli możliwości sprawdzenia jaka byłaby na koniec roku, gdyż zmienia pracę i w nowym miejscu nie będzie mógł dalej prowadzić portfela na łamach PB.
Portfele funduszy, jakie sześciu przedstawicieli firm doradczych zaproponowało na łamach PB na 2024 r., maąj być odpowiednie dla cierpliwych inwestorów, niepodejmujących decyzji pod wpływem krótkoterminowych zawirowań, zamożnych i ponadprzeciętnie skłonnych do ryzyka (4 w skali 1-6). Nie jest to więc wyścig wyłącznie o uzyskanie jak najwyższej stopy zwrotu bez oglądania się na zagrożenia.
W każdym portfelu może znajdować się maksymalnie 10 pozycji. Muszą to być fundusze otwarte, rozliczane w złotych i niewypłacające dywidend, aczkolwiek niekoniecznie prowadzonych przez krajowe TFI. Dopuszczamy fundusze zagraniczne, o ile mają jednostki rozliczane w złotych, bo rodzima waluta stanowi punkt odniesienia dla większości Polaków.
Większość ma opcję jednej korekty
Korekty składowych portfela można dokonać tylko dwa razy w roku - niezależnie, czy w portfelu zmienią się wszystkie fundusze, połowa, czy tylko jeden - by uniknąć ruchów typowo spekulacyjnych, będących nie tyle reakcją na ważne wydarzenia w sferze geopolitycznej czy makroekonomicznej, ile zakładem o to, któremu funduszowi w danym miesiącu pójdzie lepiej niż innym.
Po sierpniu żaden z uczestników współzawodnictwa nie dokonał zmian w swoim portfelu. Licząc od początku roku każdy jednak skorzystał z przynajmniej jednej z dopuszczalnych korekt. Jędrzej Janiak, drugi z uczestniczących w rywalizacji dyrektorów ds. doradztwa inwestycyjnego F-Trust iWealth, już z końcem maja wykorzystał drugą opcję zmiany. Od tego czasu po prostu czeka na kolejne wyceny funduszy, które składają się na skład jego portfela. Na razie nie przynosi to dobrych efektów. Legitymuje się najniższa stopą zwrotu, ale do końca roku są jeszcze cztery miesiące.