Najważniejsi inwestorzy już u nas są

Marcin Złoch
opublikowano: 2002-10-28 00:00

Wszystkie liczące się na świecie telekomunikacyjne grupy kapitałowe są obecne w polskim sektorze telekomunikacyjnym jako inwestorzy. Na przykład Netia Holding w części należy do szwedzkiej Telii, TP SA — do France Telecom, a Polska Telefonia Cyfrowa — do Deutsche Telekom. Historia pozyskania zagranicznego udziałowca przez Netię jest typowa dla rozwoju polskiej gospodarki po 1989 r. W 1995 roku władze Netii Holdings rozpoczęły poszukiwania inwestora strategicznego wśród zagranicznych spó-łek telekomunikacyjnych. Partner strategiczny miał umożliwić Netii rozwój działalności na tyle, by udało jej się uzyskać znaczącą pozycję wśród potencjalnych klientów, przede wszystkim biznesowych.

— W 1995 r. spółka zawarła porozumienie akcjonariuszy z Telią AB. Wybór tego partnera strategicznego dyktowany był potrzebą współpracy z czołowym europejskim koncernem telekomunikacyjnym, posiadającym doświadczenie w budowie i obsłudze lokalnych sieci telefonicznych. Telia, zgodnie ze swą strategią rozwoju, inwestowała w krajach rejonu Morza Bałtyckiego oraz w wielu innych krajach na świecie, np. w Irlandii, Brazylii, Indiach — informuje Jolanta Ciesielska, rzecznik Netii.

Na początku Telia posiadała 25 proc. udziałów w Netii Telekom i Netii South, następnie, w 1997 r., zamieniła wszystkie posiadane przez siebie akcje i udziały na 26,4 proc. akcji Netii Holdings. Od 2000 r., po odkupieniu udziałów od Dankner Investments, Telia posiada 48 proc. akcji. W sumie, poprzez Netię, zainwestowała w polską telekomunikację około 340 mln USD.

— W najbliższym czasie udział Telii zmieni się zgodnie z umową restrukturyzacji zadłużenia Netii Holdings, według której wierzyciele, czyli właściciele obligacji Netii Holdings, przejmą 91 proc. akcji. Telia przestanie być akcjonariuszem większościowym — zaznacza Jolanta Ciesielska.

Polskie początki

Początkiem Polskiej Telefonii Cyfrowej, operatora sieci telefonii komórkowej Era, była wizja jednego z udziałowców.

— Historia naszej firmy zaczyna się właściwie od głębokiego przeświadczenia Tadeusza Kubiaka, dyrektora z Elektrimu, że przyszłość telekomunikacji należy do cyfrowej telefonii komórkowej. Dla urzeczywistnienia swojej wizji poszukiwał zagranicznych partnerów, gdyż trudno było wówczas w Polsce o firmy, które miałyby doświadczenie gwarantujące sukces tego rodzaju przedsięwzięcia. W 1995 r. funkcjonowała w naszym kraju analogowa sieć Centertela, natomiast na Zachodzie cyfrowa telefonia komórkowa rozwijała się już od jakiegoś czasu. W PTC zainwestowali Niemcy i Amerykanie, tworząc solidne podstawy do jej rozwoju, łącząc niemiecką technologię z amerykańskim marketingiem -— mówi Tomasz Domański, doradca dyrektora generalnego Polskiej Telefonii Cyfrowej, operatora sieci Era.

Narodowy operator

W latach 1997-98 trwały prywatyzacje wschodnioeuropejskich telekomów. Narodowi operatorzy Czech, Węgier i Polski poszukiwali inwestorów. TP SA zaistniała na polskim rynku publicznym ofertą sprzedaży akcji. Następnym etapem miało być pozyskanie strategicznego udziałowca. Udało się w proces prywatyzacji zaangażować France Telecom.

— W 1996 r. wraz z początkiem rozwoju telefonii GSM pojawiło się zaangażowanie inwestorów. W tym okresie 18 na 100 Polaków miało telefon, dziś ma go około 30, w Bułgarii — 39, a na Zachodzie — średnio 60 na 100 osób. W 1996 r. silnie rozwijała się gospodarka. To był atrakcyjny rynek i cały czas jeszcze jest, mimo dekoniunktury i wycofania się inwestorów, którzy skupili się na swojej podstawowej działalności. Szacuję, że mamy 2-3-letnie opóźnienie inwestycyjne. Polska to 38 mln potencjalnych klientów, rosnące wskaźniki informatyzacji — ocenia Grzegorz Stanisławski, dyrektor departamentu rozwoju biznesowego i analiz strategicznych TP SA.

Co dla naszych...

Udział międzynarodowych firm telekomunikacyjnych wpłynął na ukształtowanie polskich telekomów. Przede wszystkim z Zachodu dotarły do Polski rozwiązania technologiczne.

— Bez firm międzynarodowych ciężko byłoby rozruszać w Polsce sektor telekomunikacyjny. Przy ich pomocy została wykształcona nowa kultura telekomunikacyjna i nowe potrzeby klientów. Została rozbudowana infrastruktura i poczynione inwestycje. Zachodnie firmy pomagają rozwijać rynek i stymulują do nowych poszukiwań, bo są przyzwyczajone do obecnych standardów zachodnich i szukają zaawansowanych dostawców rozwiązań — uważa Jarosław Mikos, prezes Energis Polska.

Nie mniej ważne dla rozwoju krajowego rynku było przysyłanie przez zachodnich inwestorów telekomunikacyjnych własnych specjalistów do pracy w Polsce.

— Na początku działalności Netii, Telia wspierała nas nie tylko finansowo, ale również merytorycznie. Korzystaliśmy z doświadczenia Telii w rozwoju usług czy w obsłudze klienta. W Netii przez dwa pierwsze lata działalności pracowało około 40 specjalistów z Telii. Pomagali wdrażać pewne standardy telekomunikacyjne, organizować firmy, wdrażać technologie, szkolili pracowników. Do dziś pracuje w Netii kilku Szwedów z Telii — mówi Jolanta Ciesielska.

...a co dla obcych

Zyskiem dla inwestorów jest przede wszystkim dostęp do nowego rynku oraz integracja zasobów grupy. Wpływa to na wycenę rynkową telekomu, gdyż przeważnie wyniki finansowe podawane są całościowo dla całej grupy kapitałowej. Innym zyskiem płynącym z integracji operatorów jest możliwość przeprowadzania inwestycji we wszystkich segmentach firmy. Poza tym, zarządy zachodnich grup telekomunikacyjnych przejawiają paneuropejskie ambicje. Myślą o stworzeniu sieci ponadregionalnych.

— Ogromne koszty oraz liczne wyzwania techniczne i marketingowe związane z implementacją telefonii 3G sprawiają, że działający dziś w pojedynkę operatorzy zmuszeni będą do łączenia się w większe, bardziej złożone struktury gospodarcze. Wielu analityków prognozuje, że na europejskim rynku pozostanie 3-5 ponadnarodowych graczy. Formowanie takich paneuropejskich sieci może ułatwić unifikację rozwiązań pod względem zarówno technicznym, jak i pod kątem asortymentu oferowanych usług, np. roaming na transmisję danych bądź sprzedaż pod jednolitą marką zunifikowanych usług dodanych — twierdzi Tomasz Domański.