Równie kwieciście, co merytorycznie szef SLD wypunktował bowiem sejmowe zło proceduralne, bezkarnie uprawiane przez tzw. dobrą zmianę. Od początku kadencji 2019-23 już się wydawało, że proceder niszczenia zasad dobrej legislacji osłabł, ale od niedawna jego druga fala wzbiera niczym ta epidemiczna.

Najnowszy przykład to kolejna nowelizacja pakietu ustaw zdrowotnych, której celem jest zwalczanie COVID-19. Rząd PiS przespał okres letni, gdy mógł w pewnym spokoju uporządkować przepisy chaotycznie forsowane wiosną oraz załatać luki. Wobec drugiej fali epidemii zareagował znowu w stylu — jak trwoga, to uchwalamy na wariata. W poniedziałek przed wieczorem objawił się w Sejmie bardzo obszerny projekt rządowy, wniesiony znowu jako fałszywka niby poselska. Takie obejście pozwala na uniknięcie jakichkolwiek konsultacji z kimkolwiek, w tym z ustawową Radą Dialogu Społecznego, którą rząd PiS strącił już na dno. Jako kwiatki do kożucha dołączono do rządowego projektu z dalszymi numerami druków — chociaż wniesione były o tydzień wcześniej — trzy autentycznie poselskie projekty SLD, PSL/KP oraz PO/KO. Całość miała zostać przepędzona we wtorek przez trzy czytania, z projektów opozycji PiS włączyłoby najwyżej kilka zdań. Ale władcy przeżyli szok — oto opozycja zaskakująco spowodowała odłożenie obrad Sejmu na środę, aby zyskać choćby dobę na wgryzienie się w projekt rządowy i zaproponowanie jakichś sensownych poprawek z własnych projektów. Skonsolidowana opozycja pokonała PiS stosunkiem 218:207, przy 35 posłach niegłosujących. Wśród nich aż 28 było z partii władzy, co przy trybie hybrydowym zdumiewa. Obowiązki posła zlekceważyli i zarazem strzelili sobie w rządową stopę m.in. Mateusz Morawiecki, Jarosław Gowin, Zbigniew Ziobro, Michał Dworczyk. No cóż, zabiegani członkowie rządu zostali zaskoczeni i nie docenili powagi sytuacji w pierwszych minutach posiedzenia Sejmu. Szokuje natomiast, że nie poradził sobie zdalnie z wciśnięciem guzika przebywający w spokoju na domowej kwarantannie Jarosław Kaczyński, szef nowego urzędu bezpieczeństwa.
W masie nowelizowanych przepisów zwraca uwagę korekta ustawy z 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. W jej art. 46b, ustalającym co może obejmować wykonawcze rozporządzenie Rady Ministrów, zostanie dopisany pkt 13: „nakaz zakrywania ust i nosa, w określonych okolicznościach, miejscach i obiektach oraz na określonych obszarach, wraz ze sposobem realizacji tego nakazu”. Dopiero po wejściu w życie tej nowelizacji oraz wydaniu na jej podstawie wreszcie prawidłowego rozporządzenia obowiązkiem prawnym w Polsce stanie się noszenie maseczek. Wszystko, co w tej kwestii nakazywano od wybuchu epidemii w marcu, było i wciąż jest absolutnie bezprawne. Kolejne rozporządzenia wydawane były bez wymaganego przez Konstytucję RP precyzyjnego upoważnienia ustawowego. Noszenie maseczek rzecz jasna było/jest oznaką naszej obywatelskiej troski o zdrowie swoje i bliźnich, ale w państwie prawa nienoszenie — mimo jego społecznej szkodliwości — nie mogło i wciąż nie może być karane grzywną, co potwierdzają coraz liczniejsze wyroki sądowe.