Narciarz w kąpieli, czyli ze stoku na basen

Agata Hernik
opublikowano: 2008-03-14 00:00

Odpoczynek łączący szusowanie po stokach z odnową biologiczną zyskuje coraz więcej entuzjastów.

Odpoczynek łączący szusowanie po stokach z odnową biologiczną zyskuje coraz więcej entuzjastów.

Wiadomo — polskie góry pod względem ilości i jakości tras narciarskich oraz ich przygotowania nie mogą się równać z Alpami. I góry mniejsze, i infrastruktura narciarska dopiero się dźwiga z zapaści. Górskie hotele spa są jednak spokojne, bo klientów im nie brakuje. Nawet jeśli Słowacja, jej Tatry i źródła termalne są dosłownie o krok.

— Jakość usług sprawia, że jesteśmy atrakcyjni. Jeżeli nie możemy konkurować źródłami termalnymi, to musimy znaleźć i wykorzystać inne atrakcje, dostępne tylko u nas — zaznacza Janina Woźniak, dyrektor Hotelu SPA Dr Irena Eris Krynica-Zdrój.

Walka na oferty

Opinię, że popularność hoteli spa położonych w sąsiedztwie dużych ośrodków narciarskich stale rośnie, podziela Piotr Stalęga ze stacji narciarskiej Wierchomla.

— To nasi goście zasugerowali nam kilka lat temu, że hotel spa byłby dobrym pomysłem. Rzeczywiście — gdy zrealizowaliśmy tę inwestycję, zyskaliśmy klientów, którzy odwiedzają nas również latem. W zimie większość gości to narciarze. Korzystają ze spa, które stało się także alternatywą dla osób towarzyszących amatorom desek, ale niezainteresowanych sportami zimowymi — tłumaczy Piotr Stalęga.

Hotele spa prześcigają się w uatrakcyjnianiu oferty dla narciarzy — stok na wyciągnięcie ręki, wypożyczalnia sprzętu i szkółka w pobliżu, a opieka dla dzieci na miejscu. Nic, tylko przypinać deski.

— W sezonie zimowym dużą popularnością cieszą się siedmiodniowe dwuosobowe pakiety pobytowe. Zawierają noclegi, wyżywienie, skibus, skipasy, przechowalnię sprzętu narciarskiego. Możemy to wszystko zaproponować, ponieważ mamy własne wyciągi narciarskie, parkingi, restauracje, hotel, domki alpejskie oraz całą infrastrukturę okołonarciarską. Co roku dodajemy nowy element, np. przedszkole w hotelu, by przyciągnąć osoby, które chciałyby wyjechać na narty z małymi dziećmi — opowiada Piotr Stalęga.

Walka na oferty dotyczy także zabiegów. Zmęczony narciarz marzy o masażu. Jeżeli nie idzie na stok, może cały dzień spędzić, relaksując się zabiegami spa.

— Udogodnieniem dla narciarzy jest nie tylko możliwość zakupu karnetów narciarskich w recepcji hotelu. Proponujemy im także rozmaite zabiegi — każdy znajdzie coś dla siebie. Powodzeniem cieszą się zwłaszcza zabiegi na ciało w hydrokapsule, kąpiele perełkowe i wszelkiego rodzaju masaże, także te egzotyczne — wylicza Janina Woźniak.

Zdrowa konkurencja

Nie bez znaczenia jest rosnąca w Polsce popularność nart. Jeżdżą całe rodziny, więc w górach przybywa miejsc noclegowych, w tym oczywiście ośrodków spa.

— W narciarstwie liczy się śnieg, przygotowanie stoków oraz długość sezonu. W Beskidzie Sądeckim z żadnym z tych elementów nie ma problemu. Nawet w tak słabym roku jak ubiegły narciarze mogli jeździć przez 80 dni. Dlatego wciąż otwierają się nowe hotele i pensjonaty wyposażone w baseny i spa. Konkurencja między nimi jest dobra, bo stale podnosi jakość usług — podkreśla Piotr Stalęga.