Narkotyki naszych dziadków

Marcin DobrowolskiMarcin Dobrowolski
opublikowano: 2016-05-13 14:15

Używki są stare jak świat. To truizm, ale wart przypomnienia gdy w czasach współczesnych próbuje szukać się źródeł narkomanii. Ssanie różnego rodzaju liści towarzyszyło człowiekowi od niepamiętnych czasów, choć faktem jest, że uzależnienia stały się problemem dopiero dwieście lat temu wraz z gwałtownym rozwojem chemii.

Do wzrostu zainteresowania substancjami psychoaktywnymi doszło szczególnie po wprowadzeniu do praktyk lekarskich morfiny (w 1805 r.) i kokainy (w 1860 r.). Przełom XIX i XX wieku to z kolei popularność opium, szczególnie chętnie wykorzystywanego przez Europejczyków na Dalekim Wschodzie do rozpowszechniania narkomanii wśród Chińczyków.
Środek ten stawał się jednak modny i wśród europejskich elit, co pociągnęło za sobą powstanie czarnego rynku. Za popytem szła podaż i wciąż wzrastająca produkcja - w Turcji pod koniec XIX wieku wytwarzano 100 ton tego narkotyku rocznie, w Indiach zaś aż dziesięć razy więcej. Opium było legalne, ale jego obrót w szarej strefie przy znacznie niższych cenach ograniczał przychody budżetów wielkich mocarstw. To one były inicjatorami zwołania w 1909 r. pierwszej Komisji Opiumowej, która oficjalnie miała na celu ograniczenie skali narkomanii w Państwie Środka, lecz zdaniem wielu służyła raczej koordynacji walki z przemytnikami. 

Chińczycy palący opium, przełom XIX i XX wieku
Chińczycy palący opium, przełom XIX i XX wieku

W 1912 r. odbyła się konferencja międzynarodowa w Hadze, podczas której postanowiono ściśle kontrolować posiadane środki narkotyczne. Polska przyłączyła do Konwencji Haskiej w 1920 r. 

Pierwsze lata po Wielkiej Wojnie (jak wówczas nazywano I wojnę światową) były czasem wzrostu popularności morfiny, eteru i kokainy. Środki te były używane masowo do uśmierzania bólu podczas operacji żołnierzy rannych w trakcie konfliktu, wielokrotnie wywołując trwałe uzależnienie. Nie był to już czas opium, choć będąca zawsze o krok w tyle za trendami rynku używek społeczność międzynarodowa wpisała kontrolę nad obrotem tym środkiem do zadań statutowych Ligi Narodów. 

Ile kosztowały narkotyki w II RP? Kilogram czystej kokainy w 1933 r. dostać było można nielegalnie za 1500 zł (ŹRÓDŁO), czyli zaledwie sto złotych mniej niż wynosiła pensja podstawowa generała brygady i niemal pięciokrotność pensji urzędnika państwowego. Materiał ten dzielono na działki po 20 miligramów, co przy cenie za jedną - 50 groszy (równowartość zakupu litra nafty) pozwalało osiągnąć zysk na poziomie 25 tysięcy złotych. Nic dziwnego, że kokaina była wykradana ze szpitali i laboratoriów, choć na ten rodzaj narkotyku mogli pozwolić sobie tylko niektórzy. 

Warto dodać, że przez wiele lat kokaina była składnikiem popularnych środków na ból gardła. Chętnie dodawano do nich również wyciąg z marihuany. 

Duże zyski osiągano także przy dystrybucji szpitalnej morfiny, jednak najpopularniejszą używką okazał się eter, a w zasadzie jego pochodna - krople Hoffmanna. Stosowane przy omdleniach i napadach histerii upodobali sobie międzywojenni narkomani. Tym bardziej, że były tanie i wydajne, gdyż do uzyskania 8 litrów substancji potrzebny był tylko jeden litr eteru (którego litr kosztował w różnych okresach od 5 do 15 zł). 

Niewiele wiemy na temat ewentualnego stosowania używek przez elity II RP, choć wiadomo o takich uzależnieniach przywódców sąsiedniej III Rzeszy. Sam Adolf Hitler od roku 1942 brał zastrzyk metamfetaminy każdego poranka. Igłę wbijał jego osobisty lekarz Theodor Morell. Hermanowi Goeringowi po aresztowaniu przez aliantów zarekwirowano w więzieniu całą walizkę narkotyków.