Jeszcze rok temu rafinerii ze stajni Orlenu groziła likwidacja. Teraz inwestuje 110 mln zł i próbuje rozpychać się na rynku.
Niezłe są wyniki Orlenu, coraz lepiej radzą sobie też spółki z jego grupy. Także te na zakręcie, jak Rafineria Nafty Jedlicze. Jeszcze rok temu groziło jej zamknięcie. Czarnego scenariusza udało się uniknąć, a pomysł na dalszy rozwój zakładu dostał zielone światło rady nadzorczej. Tak powstała strategia na lata 2007-17.
— Zakłada ona inwestycje na ponad 110 mln zł — informuje Krzysztof Janas, prezes Rafinerii Nafty Jedlicze.
Zamiast Kazachstanu
Część tych pieniędzy już została wydana. 27 mln zł pochłonęła uruchomiona niedawno instalacja do produkcji rozpuszczalników. W czerwcu Jedlicze przejęło ich produkcję od spółki matki.
Kolejne 30 mln zł pójdzie na modernizację instalacji do przerobu ropy naftowej (tzw. DRW — destylacja rurowo-wieżowa).
— Prace projektowe ruszą jeszcze w tym roku. Zakończą się w połowie 2009 r. — zapowiada Krzysztof Janas.
Zgoda rady na tę modernizację jest jednak warunkowa. Wcześniej rafineria musi podpisać długoterminową umowę na dostawy ropy z Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem (PGNiG). Ma ona umożliwić przejście zakładu w pełni na ropę wydobywaną przez sanocki oddział PGNiG.
— Obecnie ropa krajowa stanowi około 35 proc. naszego przerobu. Dzięki nowej umowie i modernizacji instalacji DRW będziemy mogli zrezygnować z droższych ze względów logistycznych dostaw ropy z Kazachstanu — wyjaśnia szef Jedlicza.
Zregenerują więcej
Na tym jednak inwestycje Jedlicza się nie kończą. Pula pieniędzy trafi na poprawę efektywności zbiórki i udoskonalenie recyklingu olejów przepracowanych.
— Poniesione ostatnio nakłady na prace badawcze pozwoliły nam na poprawę jakości baz olejowych, uzyskiwanych z regeneracji olejów przepracowanych — mówi prezes rafinerii.
Firma chce dzięki temu poprawić rentowność regeneracji.
— Inwestujemy też w tworzenie sieci zbiórki olejów przepracowanych. Zbyt wiele z nich jest nadmiernie zanieczyszczonych. Chcemy więc mieć kontrolę nad zbiórka — wyjaśnia Krzysztof Janas.
Rocznie w Polsce do regeneracji nadaje się 70-80 tys. ton olejów. W ubiegłym roku Jedlicze zebrało ich 30 tys. ton, w tym chce przerobić 35 tys. ton. Problem w tym, że moce rafinerii sięgają aż 80 tys. rocznie.
— Naszym celem jest pełne wykorzystanie instalacji — zapowiada prezes firmy.
Spółka zarządzana przez Krzysztofa Janasa miała w ubiegłym roku 229 tys. zł straty netto (m.in. wskutek pożaru instalacji rafineryjnej), przy przychodach na poziomie około 400 mln zł. W 2006 r. przychody całej grupy kapitałowej PKN Orlen, w skład której wchodzi Jedlicze, wyniosły 52,9 mld zł, a zysk netto — niecałe 2,1 mld zł.