Netia odwołała się do izby skarbowej od decyzji warszawskiego Urzędu Kontroli Skarbowej (UKS), który twierdzi, że telekomunikacyjna firma zaniżyła podatek dochodowy o blisko 60 mln zł. Dzięki temu odwołaniu nie musi na razie wpłacać horrendalnego domiaru ani odsetek. Jednak kierownictwo firmy nie śpi spokojnie.
UKS w pośpiechu szuka sposobu na ściągnięcie pieniędzy. Grunt pali mu się pod nogami, bo z końcem tego roku roszczenie się przedawni. Aby do tego nie dopuścić, fiskus zamierza wszcząć postępowanie karne skarbowe. Z kapelusza.
- Akta sprawy z izby skarbowej wróciły do UKS. Poinformowano nas, że przygotowywane jest dochodzenie karne skarbowe - mówi Karol Wieczorek, kierownik ds. komunikacji korporacyjnej Netii.
Jest przekonany, że to wybieg mający wstrzymać bieg przedawnienia i zmierzający do wyrwania z firmy kilkudziesięciu milionów złotych.
- To bulwersujące. Fiskus miał pięć lat na wyjaśnienie swoich wątpliwości i dopiero teraz pod groźbą przedawnienia ucieka się do ciosów poniżej pasa. Jesteśmy pewni, że w tym sporze racja jest po naszej stronie - zapewnia Karol Wieczorek.
Więcej przeczytasz w dzisiejszym wydaniu "PB".