Na początku lutego na łamach „Pulsu Biznesu” ukazał się tekst o spółce badawczo-rozwojowej Neuro-Code, która pracuje nad technologią pozwalającą kierować falami bioelektrycznymi mózgu m.in. postacią w grze komputerowej. Telekinetycznie.
Po naszej publikacji do drzwi krakowskiej firmy zaczęli pukać inwestorzy — fundusze venture capital, biura maklerskie oraz osoby prywatne, w tym dwie z pierwszej dziesiątki najbogatszych Polaków. Kto interesuje się innowacyjną spółką?
— Nie możemy ujawniać nazw funduszy i personaliów inwestorów — zastrzega Rafał Aleksandrowicz, prezes Neuro-Code.
Wczoraj udało się nam wykluczyć część inwestorów prywatnych. Na potencjalnej liście nadal znajduje się Leszek Czarnecki, Michał Sołowow, Roman Karkosik, rodzina Wejchertów oraz Tadeusz Chmiel. Do tej pory Neuro-Code rozmawiał z kilkoma funduszami private equity i venture capital.
— Po publikacji odezwało się do nas kilkanaście funduszy polskich oraz jeden zagraniczny — wymienia Rafał Aleksandrowicz.
Spółka chce skomercjalizować technologie w kilku branżach, m.in. medycznej, gier komputerowych oraz w szeroko pojętej komunikacji. Do tej pory udało się jej znaleźć inwestora na urządzenie wykorzystywane w medycynie.
W styczniu podpisała umowę z funduszem zalążkowym MicroBioLab, który za 200 tys. EUR obejmie mniejszościowy pakiet udziałów w spółce celowej Mind-UP. Urządzenie znajdzie zastosowanie m.in. w leczeniu bezsenności, walce ze stresem, problemami z koncentracją oraz w terapii dzieci z ADHD. Według szacunków Neuro-Code, tylko polski rynek jest wart 58 mln zł, reszta świata nawet 4,8 mld zł.
Krakowska firma dla każdego z projektów chce znaleźć inwestora, chyba że znajdzie się jeden z wystarczająco grubym portfelem. Kiedy produkty spółki trafią na rynek?
Na pierwszy ogień idzie część medyczna — produkt będzie do kupienia na przełomie lata i jesieni tego roku. Fani gier komputerowych będą musieli poczekać do 2013 r. W 2016 r. mamy się już porozumiewać za pomocą fal mózgowych — przynajmniej tak zapowiada Neuro-Code.