Czy abiturienci polskich uczelni są zadowoleni ze studiów, które ukończyli? Okazuje się, że niekoniecznie, bo 3 na 10 uważa, że wybrany kierunek nie spełnia ich oczekiwań względem nabytej wiedzy, umiejętności lub możliwości zdobycia pracy — czytamy w raporcie z badania „Kariera po studiach” przeprowadzonego przez Coders Lab.

Jedynie połowa polskich absolwentów pracuje w zawodzie związanym ze swoim wykształceniem. Nie zawsze jest to spowodowane niezadowoleniem z wyboru ścieżki kariery. Dwie na trzy osoby, które nie pracują w zawodzie związanym ze studiami, szukały w nim wcześniej zatrudnienia, ale nie znalazły go ze względu na brak ofert, niskie zarobki lub brak kompetencji.
— W Polsce panuje presja typu „Idź na studia, bo inaczej twoje życie będzie nic nie warte, musisz mieć dyplom, bo nie znajdziesz pracy”. Tymczasem wielu moich znajomych zajmujących bardzo wysokie stanowiska nie ma dyplomu, bo w czasie studiów podjęli decyzję, że nie ma sensu ich kończyć. I to była dobra zawodowo decyzja. W Skandynawii jest normą, że ludzie po studiach biorą rok wolnego, a w tym czasie eksperymentują, szukają swojej drogi i podróżują po świecie — komentuje Hubert Anyżewski, założyciel firmy uselab, a obecnie dyrektor w Deloitte Digital.
Marzenie rodziców
Warto zaznaczyć, że młodzi ludzie często nie wiedzą, jaką drogę zawodową powinni wybrać, co jest zupełnie naturalne. I choć co czwarty uczestnik badania Coders Lab twierdzi, że źle wybrał studia, to 70 proc. jeszcze podczas nauki nie zamierza zmieniać kierunku edukacji. Często wynika to z chęci zdobycia unikatowej wiedzy i umiejętności lub otrzymania po konkretnych studiach dobrze płatnej pracy.
— Pokutuje u nas myślenie „Skoro mam dyplom dobrej uczelni, to rynek stoi przede mną otworem”. Młode osoby myślą, że muszą mieć dyplom, bo to marzenie ich rodziców — obiecały im, że zdobędą tego magistra, a brak stopnia czy tytułu naukowego sprawi, że w przyszłości nie dostaną pracy. Dziś nie ma to jednak tak dużego znaczenia, ponieważ obecnie liczą się kompetencje i umiejętności. Świat się zmienia i osoby, które umieją szybko uczyć nowych rzeczy i je wdrażać, wygrywają na rynku — podkreśla Kamila Sidor, założycielka Geek Girls Carrots.
Z danych opublikowanych przez konfederację pracodawców Lewiatan wynika, że absolwentom wyższych uczelni brakuje przede wszystkim wiedzy zawodowej, a w dalszej kolejności odpowiedzialności, kreatywności i umiejętności współpracy grupowej. — Każdej umiejętności twardej można nauczyć się w kilka tygodni, szczególnie gdy pójdzie się do pracy. Coders Lab jest przykładem, że większość osób można szybko przestawić z jednego toru na inny. Ale kompetencji miękkich trzeba uczyć się przez lata — zauważa Tomasz Szczęśniak, współzałożyciel Briefly.pl.
Programowanie dla każdego
Według badania Coders Lab, aż 36 proc. pytanych deklaruje chęć zmiany wyuczonego zawodu lub zmiany branży, argumentując to niskimi zarobkami w wybranej profesji, niesatysfakcjonującymi warunkami lub mało rozwijającą pracą.
— Dla wielu młodych ludzi po studiach, z którymi mam kontakt, najważniejszą rzeczą są pieniądze. Wtedy pytam ich, kto najwięcej zarabia. Ci, którzy są najlepsi w tym, co robią: świetny fryzjer, kucharz, programista. To osoby, które robią coś dobrze, ale żeby tak robić, trzeba mieć do tego serce, aby móc pracować po 10, 11 godzin dziennie — mówi Kamila Sidor.
Co ciekawe, dwie trzecie osób, które chce się przebranżowić, wyraża chęć spędzenia kilku lub kilkunastu tygodni na intensywnym kursie doszkalającym, aby przygotować się do nowego zawodu. Połowa byłaby skłonna poszerzyć kwalifikacje o kompetencje związane z programowaniem. — Programowanie to ważna umiejętność, którą w czasach transformacji cyfrowej warto posiąść. Natomiast jest bardzo dużo pochodnych zawodów, które ocierają się o programowanie lub, mówiąc szerzej, technologie. Nie każdy musi programować czy być programistą, ale dobrze, gdyby każdy tego spróbował, by zrozumieć, o co w tym chodzi — twierdzi Hubert Anyżewski.
— Nauka programowania nie jest ważna tylko dlatego, że pozwala opanować umiejętność tworzenia aplikacji. Kilka tygodni temu prezes General Electric napisał na swoim profilu w serwisie LinkedIn, że pracownicy firmy będą uczyć się podstaw programowania, a w Stanach Zjednoczonych to ok. 100 tys. osób. Po to, by wszyscy, również pracownicy administracji i finansów, rozumieli, jak się zmienia gospodarka, i nabrali ducha start-upowości, czyli częstych, a wręcz ciągłych, zmian — dodaje Leszek Wolany z Coders Lab. Warto dodać, że osoby, które umieją programować na poziomie wystarczającym do podjęcia pracy, są doceniani przez pracodawców nie tyle za kompetencje, co za zaangażowanie i motywację.
— Na pewno nie każdy powinien być programistą. Ale pod „przykrywką” nauki programowania należy uczyć umiejętności logicznego myślenia — tego zdecydowanie brakuje. To tym ważniejsze, że narzędzia i technologie IT zawładnęły dzisiejszą rzeczywistością — podkreśla prof. Włodzimierz Gogołek z Uniwersytetu Warszawskiego.
Rozwiąż ten problem
Co czwartą osobę, która nie chce zmieniać branży, powstrzymuje przed tym brak czasu na dokształcanie. Podobny odsetek deklaruje, że główną barierą jest strach przed tym, że nie znajdą pracy w nowym zawodzie. Ci, którzy chcieliby go zmienić, byliby gotowi wydać na to prawie 4,6 tys. zł oraz poświęcić 21 godzin tygodniowo.
— To trudne, ale trzeba to ludziom uzmysłowić — cały czas muszą się rozwijać. Jak tego dokonać? Nie uczyć tylko określonych sposobów rozwiązywania problemów, ale podejścia „rozwiąż ten problem”. Uczmy się poprzez pomyłki, porażki i wychodzenie ze strefy komfortu. To lekcja trudna i bolesna, ale zwyczajowo najlepsza — mówi Hubert Anyżewski.
— Trzeba wskazywać ludziom, by szukali obszarów i dziedzin, które ich interesują. Na przykład, gdy ja studiowałam, nie znaliśmy takich terminów, jak „usability” czy „user experience”. Kilkanaście lat temu nikt o tym nie słyszał, a teraz grono ludzi w moim wieku czy nawet starszych ode mnie wykonuje związane z tym zawody. Nie dlatego, że wykształcili się na uczelni, ale dlatego, że się tym pasjonowali, a po ukończonych studiach dokształcali się we własnym zakresie — komentuje Kamila Sidor. Obecnie najpopularniejszą formą poszerzania kompetencji zawodowych są studia podyplomowe. Ponadto ponad połowa respondentów badania „Kariera po studiach” brała udział w stażach lub praktykach, a 35 proc. — w kursach zawodowych.
Najbardziej przydatne zostały ocenione bootcampy (treningi w grupie na świeżym powietrzu), mimo to uczestniczyło w nich zaledwie 11 proc. badanych, a słyszało o nich 31 proc. respondentów. Osoby, które nie brały udziału w danym kursie, najbardziej chciałyby być uczestnikami specjalistycznych kursów językowych (66 proc.) oraz w bootcampach (50 proc.).
— Rynek się zmienia, zmieniają się zawody. Mówi się, że rocznie znika ok. 200 profesji. Dlatego trzeba zachęcać ludzi do zmian i eksperymentów. Nie skupiajmy się na jednym zawodzie, bo ten za chwilę może nie istnieć. Kiedyś miałem przyjemność prowadzić projekt proedukacyjny, w ramach którego chcieliśmy mierzyć kompetencje zawodowe dzieci i młodzieży oraz rekomendować określone ścieżki i kierunki zawodowe. Problem w tym, że nawet te ogólne kierunki błyskawicznie się zmieniają. Dlatego tak ważna jest szybkość uczenia się oraz odwaga do wprowadzenia zmian w swoim życiu i karierze — podkreśla Hubert Anyżewski.