Zaczął się pierwszy Europejski Kongres Finansowy w Sopocie. Impreza nowa, nieznana szerzej, jednak o wcale długim życiorysie i w niektórych środowiskach świetnie kojarzona. Przez 17 lat odbywały się tutaj seminaria poświęcone rynkom finansowym i bankowości. Organizowała je Gdańska Akademia Bankowości oraz Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową, które wiele lat temu wyrosły na podglebiu, jakie zapewnili gdańscy liberałowie.
Na panelu otwierającym kongres miał być jeden z najbardziej znanych reprezentantów tego środowiska: premier Donald Tusk, jednak szef rządu został w Warszawie w związku z głosowaniem nad wotum nieufności dla minister zdrowia. Obecni są natomiast inni liberałowie: Jan Krzysztof Bielecki, były premier i Janusz Lewandowski, minister w jego rządzie, obecnie unijny komisarz. Otwierając kongres powiedział, że „patrząc na salę muszę być dumny i jestem dumny”.
- W usługach finansowych Zachów uciekł nam najdalej. Komunizmowi w ogóle nie były one potrzebne. Mam w domu książkę „ABC komunizmu”, która przewiduje, że społeczeństwo komunistyczne w ogóle nie będzie wiedziało co to pieniądz. Tymczasem mamy bezpieczny system finansowy w którym roi się od wysokiej klasy specjalistów mamy giełdę, która może rywalizować z giełdą w Wiedniu. Założyła ją cesarzowa Teresa i nikt jej przez 200 lat nie przeszkadzał, a my mieliśmy przerwę w życiorysie – powiedział Janusz Lewandowski.
Mateusz Morawiecki, prezes BZ WBK żartował, że zachodnie usługi finansowe rzeczywiście nam uciekły, ale może raczej ich nie gońmy, bo nie wiemy, czy gdzieś po drodze nie wpadniemy w przepaść.
- Nawet jeśli tam jest jakaś poduszka to nie warto ich gonić – powiedział szef BZ WBK.
Według Mateusza Morawieckiego w pokryzysowym świecie do rozwiązania są problemy, które jak na razie „nawet nie zostały zaadresowane”.
- Pierwszy to problem: za duży żeby upaść. Podstawą paradygmatu kapitalistycznego jest upadłość – powiedział Mateusz Morawiecki.
Jak może upaść bank BNP Paribas czy HSBC, z sumami bilansowymi w bilionach euro, skoro są to aktywa na poziomie PKB Niemiec, Francji, czy Wielkiej Brytanii.
Drugi problem dotyczy swobody inwestowania jaką mają banki.
- Niektóre instytucje, które handlują na własny rachunek pieniędzmi depozytariuszami, zachowywały się w przeszłości jak kasyna, jak główny krupier i równocześnie jako beneficjent instytucji o ograniczonej odpowiedzialności, którą na koniec wspiera podatnik – stwierdził Mateusz Morawiecki, pytając, czy „musimy iść tak daleko iść”, czyli czy powinniśmy gonić bardziej rozwinięte rynki.
Kolejny problem dotyczy przekredytowania realnej gospodarki.
- Zadajmy sobie historyczne pytanie: czy fenomenalny wzrost gospodarczy po II wojnie wziął się z kredytu? Nie. Kredyt rósł nominalnie na poziomie PKB. Boom wziął się z pracowitości, purytańskich wartości. Czy fenomenalny wzrost Azji w latach 70-80 wziął się z kredytu? Też nie – powiedział Mateusz Morawiecki, stwierdzając, że takie wstrzemięźliwe wypowiedzi na temat kredytu mogą dziwnie brzmieć w ustach bankowca.
- W Polsce nie lubimy dopalaczy. My nie zalaliśmy rynku pieniędzmi. Chciałbym przypomnieć, że nadmierne luzowanie kredytowe musi się potem przełożyć na konieczność sfinansowanie tych kredytów, które zostały udzielone – powiedział Mateusz Morawiecki.
Szef BZ WBK uważa, że Polska może wnieść swój wkład do pomysłów, jak radzić sobie z kryzysem.
- Zauważmy co robią regulatorzy, jak radzą sobie z kryzysem. Mamy nieco bardziej zaostrzoną politykę regulacyjna, nieco bardziej zaostrzoną politykę fiskalna oraz kredytową Taki mix jest najlepszym rozwiązaniem na czasy kryzysu – uważa Mateusz Morawiecki.