Inwestujący na rynku walutowym nie mogli narzekać na brak emocji w ubiegłym tygodniu. Czwartkowa decyzja Europejskiego Banku Centralnego (EBC) o obniżeniu stopy depozytowej i utrzymaniu obecnej wartości QE doprowadziła do największego ruchu na parze EUR/USD od około sześciu lat. Europejska waluta wzmocniła się o ponad 3 proc. Ruchy będące konsekwencją tego szarpnięcia zaszły też na parach złotowych. Amerykański dolar potaniał niemal o 10 groszy. Prawie tyle samo podrożało euro, przekraczając 4,30 zł.

— Obecne poziomy są zawyżone. Wycena uwzględnia jakąś premię za ryzyko polityczne, ale wydaje się, że nie jest ono tak duże, jak oczekiwano. Nawet jeśli rząd dokona jakichś ruchów księgowych w budżecie, to nie pojawiły się żadne wypowiedzi polityków PiS, wskazujące, że określony w traktacie z Maastricht deficyt budżetowy wysokości 3 proc. PKB mógłby być przekroczony — komentuje Konrad Białas, analityk DM TMS Brokers. Jego zdaniem, należy do tego dodać charakterystyczny dla początku roku wzrost apetytu na ryzyko. W konsekwencji, na koniec marca 2016 r. euro powinno potanieć do 4,10-4,15 zł.
Na 4,15 zł wskazuje też Marcin Kiepas, dyrektor działu analiz polskiego oddziału Admiral Markets. Według niego, wybicie powyżej 4,30 zł było tylko epizodem. Teraz powoli kurs będzie się osuwał. Odmiennego zdania jest Daniel Kostecki, analityk rynków finansowych w HFT Brokers DM. — Osiągnięcie poziomu 4,40 zł w ciągu trzech miesięcy jest możliwe — mówi Daniel Kostecki.
Podwyżki stóp — ile i gdzie
Cała trójka analityków uwzględnia w swojej wycenie obniżkę stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej o 25 pkt. baz. Zdaniem Daniela Kosteckiego, złotemu nie sprzyjają jednak lokalne czynniki polityczne. — Złoty sam w sobie powinien być słaby. Pytanie tylko, do której waluty bardziej się osłabi — nie ma wątpliwości Daniel Kostecki. Według niego w pierwszym kwartale 2016 r. kurs USD/PLN może wynosić 4,15-4,20 zł. Pozostali nasi rozmówcy są jednak innego zdania.
— Przed grudniową decyzją Fedu powrót kursu dolara do 4 zł jest realny. Natomiast pod koniec 2015 r. i na początku 2016 r. widziałbym dolara słabszego — nawet po 3,92 zł — prognozuje Marcin Kiepas.
— Na koniec marca 2016 r. oczekuję na parze USD/PLN poziomu 3,90-3,95 zł — zaznacza Konrad Białas. Dla dolara kluczowy jest 16 grudnia i decyzja Fedu o wysokościstóp procentowych. A właściwie nawet nie decyzja — bo ta jest w zasadzie pewna — co towarzyszący jej komunikat dotyczący prognoz makroekonomicznych i tym samym prawdopodobieństwa kolejnych podwyżek. — Im mniej podwyżek w 2016 r., tym dolar będzie słabszy — tłumaczy Daniel Kostecki.
Zdaniem analityka HFT Brokers, do drugiego kwartału 2016 r. EUR/USD może się wahać w dość szerokim przedziale 1,04-1,10. Przedstawiciele Admiral Markets i TMS Brokers uważają jednak, że po krótkookresowym podejściu do 1,10- -1,11 kurs EUR/USD będzie zmierzał na południe. — Długoterminowo sytuacja się nie zmienia. Euro będzie tanieć. Rynek wycenia obecnie dwie podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Możliwe jednak, że będą 3-4, czyli nawet dwie, których rynek nie wycenia. To temat, który będzie grany, pod warunkiem że inflacja w Stanach Zjednoczonych solidnie odbije — wyjaśnia Konrad Białas.
Kwestia kredytów
Sporą grupę Polaków interesuje kurs franka szwajcarskiego. W tej kwestii zdania analityków rozkładają się podobnie, jak w przypadku pozostałych walut. — Generalnie frank powinien osłabiać się do głównych walut. Sygnałem wskazującym na taki scenariusz jest obecne zachowanie pary EUR/CHF. Ciche interwencje Szwajcarskiego Banku Narodowego w połączeniu z ujemnymi stopami procentowymi powodują osłabienie się franka. W złotych powinien kosztować poniżej 4 zł. W pierwszym kwartale 2016 r. jest szansa na 3,90, a w połowie 2016 r. nawet na 3,80 zł — prognozuje Marcin Kiepas.
Konrad Białas zakłada, że 3,80 zł na parze CHF/PLN jest osiągalne już w pierwszym kwartale 2016 r. Zdecydowanie inne zdanie ma Daniel Kostecki. — Frank szwajcarski jest najniżej oprocentowaną walutą, co może mieć jakieś znaczenie, ale nie wobec złotego. Na parze CHF/PLN z powrotem zobaczymy 4, jeśli nie 4,07 zł — uważa Daniel Kostecki.