Nieegzekwowalne pobożne życzenie

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2025-06-25 20:00

Z HAGI. Rekordowo krótki szczyt Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego (NATO) zakończył się zgodnie z planem.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Rekordowo krótki szczyt Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego (NATO) w Hadze zakończył się zgodnie z planem. Jedyna sesja Rady Północnoatlantyckiej na szczeblu szefów państw i rządów, przewidziana na zaledwie 2,5 godziny, została spóźniona i jeszcze skrócona. Ale raczej bez szkody dla jej merytorycznego dorobku, ponieważ agenda naprawdę ograniczała się do jednego punktu – zatwierdzenia poziomu 5 proc. PKB corocznych wydatków militarnych jako celu do osiągnięcia przez wszystkie państwa NATO do 2035 r. Uwzględniając okoliczność, że poprzednie przełomowe ustalenie z 2014 r. osiągnięcia jedynie 2 proc. PKB nie zostało przez dekadę zrealizowane jeszcze przez ósemkę skąpców – zbiorowa decyzja z Hagi jest pobożnym życzeniem. Ze względu na jej nieegzekwowalność to co najwyżej umowa dżentelmeńska, przy czym w świecie polityki dżentelmeni stanowią kategorię zanikającą.

Rozumienie konieczności zwiększenia wysiłków militarnych jest wprost proporcjonalne do bliskości Rosji. Na jednym biegunie znajduje się Polska i republiki bałtyckie, zaś na drugim np. państwa iberyjskie i śródziemnomorskie, którym zagraża nielegalna morska imigracja, ale na pewno nie rosyjskie rakiety czy drony. Specyficzny jest przypadek Kanady, która żyła sobie przez dekady całkowicie bezpiecznie, natomiast ostatnio poczuła zagrożenie ze strony… prezydenta USA, na szczęście to tylko jego mrzonki.

W zaledwie pięciopunktowej deklaracji końcowej Rosja kolejny raz uznana została za długoterminowe zagrożenie. Sojusznicy podzielili 5-procentowe wydatki obronne na dwie grupy. Co najmniej 3,5 proc. PKB rocznie mają wydawać bezpośrednio na armię, natomiast 1,5 proc. PKB – Andrzej Duda na konferencji podsumowującej szczyt jak to zwykle u niego nazwał tę pulę „półtorej procenta” – przeznaczą m.in. na ochronę infrastruktury krytycznej, zapewnienie gotowości cywilnej, rozwój innowacji oraz wzmocnienie bazy przemysłowej. Co bardzo ważne m.in. dla budżetu Polski – bezpieczeństwo Ukrainy uznane zostało z oczywistych powodów za przyczyniające się do bezpieczeństwa NATO, dlatego bezpośrednie wkłady sojuszników w obronność Ukrainy i jej przemysł zbrojeniowy wliczone zostaną do uzgodnionych kwot wydatków. W generalnej sytuacji Ukrainy nic nowego – NATO potwierdziło zobowiązanie do udzielania jej wsparcia wobec agresji Rosji, ale Wołodymyr Zełenski musiał przyjąć do wiadomości, że jako prezydent nie zasiądzie za owalnym stołem Rady Północnoatlantyckiej jako pełnoprawny uczestnik.

Wyodrębniony podmiot szczytu nazywał się Donald Trump. Ze względu na potęgę militarną Stanów Zjednoczonych Ameryki wszyscy prezydenci od samego zawiązania NATO w 1949 r. zawsze odgrywali rolę szczególną. Jednak obecnie na tę obiektywną okoliczność nałożył się nadziemski narcyzm Donalda Trumpa, połączony z jego całkowitą nieodpowiedzialnością deklaratywną i decyzyjną. Holenderscy gospodarze szczytu – w podwójnym znaczeniu, zarówno premier Dick Schoof, jak też jego poprzednik Mark Rutte, obecny sekretarz generalny NATO – zrobili absolutnie wszystko, aby gospodarz Białego Domu wyjeżdżał maksymalnie zadowolony. Jako trzeci dołożył cegiełkę król Wilhelm-Aleksander, który udostępnił republikańskiemu gościowi na nocleg własny pałac, czym połechtał najwyższe zasoby jego próżności. Spijane z ust Donalda Trumpa i interpretowane było każde słowo, nawet bardzo pokrętne wypowiedzi na temat dotrzymania przez USA w razie konieczności solidarnościowego artykułu 5 traktatu założycielskiego NATO. Generalnie szczyt zakończył się optymistycznym przesłaniem, że NATO trwa niczym opoka – cokolwiek w konkretach to znaczy. Notabene na końcowej konferencji Donalda Trumpa kolejny raz miałem okazję poobcować z nim na żywca przez 45 minut z odległości zaledwie 8-10 metrów (pierwszy raz zdarzył się w 2017 r. w Warszawie na Zamku Królewskim). Naprawdę duże przeżycie, pozwalające lepiej rozumieć fenomen tego gościa.