Tylko o jednym z czterech największych producentów gier na GPW można powiedzieć, że uczestniczył w ostatnim trendzie wzrostowym. Analitycy różnie oceniają atrakcyjność lidera tych wzrostów i pozostałej trójki.
Zainicjowane w październiku wzrosty na GPW wyhamowały. Obejmowały jednak duże, małe oraz średnie spółki. To, co z perspektywy całego rynku wyglądało na nagły powrót ogólnej hossy, niekoniecznie było nią jednak z perspektywy poszczególnych spółek, nawet zaliczanych do tego samego sektora. Przykładem mogą być cztery największe spółki gamingowe. W skalę wzrostu całego rynku wpisały się jedynie akcje Ten Square Games, które mimo wyraźnego spadku 30 stycznia są około 30 proc. droższe niż trzy miesiące temu. Z drugiej jednak strony kosztują jedną czwartą tego co w latach 2020-21. Na tle historycznych notowań niespecjalnie prezentują się też CD Projekt i Huuuge. Jedynie 11 bit studios 4 stycznia ustanowiło historyczny rekord zamknięcia i choć notowane jest obecnie niżej, to utrzymuje się blisko maksimum. Patrząc w dłuższej perspektywie, można powiedzieć, że trend wzrostowy w przypadku tej spółki trwa od 2016 r.
— 11 bit studios to spółka wyróżniająca się dywersyfikacją portfela gier, nad którymi pracuje. W porównaniu ze światowymi gigantami dywersyfikacja jest oczywiście niewielka, ale w odniesieniu do pozostałych polskich spółek trzy produkcje własne i cztery, w których występuje w roli wydawcy, to atrakcyjnie zdywersyfikowany portfel. W średnim terminie perspektywy rozwoju spółki są więc bardzo solidne — komentuje Maria Mickiewicz, analityczka Wood & Company.
Ze względu na notowania bliskie historycznych rekordów i kalendarz nowych premier zaleca jednak ostrożne podejście do kupna jej akcji.
— Prawdopodobieństwo zagrania we „Frostupunka 2” jeszcze w 2023 r. oceniamy poniżej 50 proc. Spółka nie ogłosiła jeszcze żadnej daty premiery. Uważamy, że dojdzie do niej w 2024 r. i dopiero wtedy zobaczymy pozytywny wpływ na wyniki. Biorąc pod uwagę obecną wycenę oraz to, że według naszych założeń w tym roku pojawią się jedynie gry z portfela wydawniczego, mniej wpływające na wyniki niż produkcje własne, widzimy jedynie ograniczony potencjał wzrostu w perspektywie najbliższego roku. Duże premiery produkcji własnych pojawią się dopiero w latach 2024-25 — mówi Maria Mickiewicz.
Maciej Kietliński, ekspert rynku akcji w XTB, uważa, że wskaźnik ceny do prognozowanego zysku 11 bit studios w 2022 r. był bardzo wysoki, ale w tym roku jest znacznie niżej. Jego zdaniem rynek dużo od spółki oczekuje, ale premiera „Frostpunka 2” to szansa. Mimo że kurs jest stosunkowo wysoki, potencjał wzrostowy jeszcze istnieje. Czynnikiem ryzyka jest to, czy spółka poradzi sobie marketingowo z kumulacją różnych premier w 2023 r.
„Cyberpunk 2077” znowu w grze
Zdaniem Macieja Kietlińskiego największy potencjał jako inwestycja mają obecnie akcje CD Projektu. Nie ma jeszcze istotnych argumentów prowzrostowych, możliwe są nawet spadki, ale to może być okazja do zajęcia pozycji o dłuższym terminie. Na 2023 r. planowany jest dodatek „Widmo wolności” do „Cyberpunka 2077”. Jego budżet jest większy niż dodatku „Krew i wino” do „Wiedźmina 3: Dziki Gon”. Będzie to więc duży projekt i może być punktem zwrotnym w podejściu do spółki. Tym bardziej że w „Cyberpunku 2077” udało się sporo poprawić i oceny gry zaczęły rosnąć.
Piotr Bogusz, analityk Erste Securities Polska, podkreśla jednak, że jeśli nie liczyć dodatku, to na następną dużą produkcję CD Projektu trzeba będzie długo czekać. W podobnym tonie wypowiada się Maria Mickiewicz, która z dużym prawdopodobieństwem zakłada, że dodatek to jedyna produkcja, której premiery można się spodziewać w latach 2023-24. Dodaje też, że oczekiwania względem „Widma wolności” są zawieszone dosyć wysoko.
— W modelu wyceny z początku września 2022 r. założyliśmy, że po dodatek sięgnie 15 proc. posiadaczy gry bazowej, z wyłączeniem poprzedniej generacji konsol. W przypadku ostatniego „Wiedźmina” odsetek dochodził do 20-25 proc., co było wynikiem wyróżniającym spółkę. Praca nad poprawą bazowej wersji „Cyberpunka” znajduje odzwierciedlenie w wyraźnej poprawie jej ocen od października 2022 r. Wprawdzie mówimy o ocenach gry sprzedawanej już z 50-procentowym dyskontem wobec ceny początkowej i można założyć, że gracz, który kupił grę za 30 USD, ma wobec niej inne wymagania niż ten, który płacił 60 USD, niemniej na tle lepszego sentymentu do gry jest przestrzeń do pozytywnego zaskoczenia, jeśli chodzi o wolumen sprzedaży dodatku. Wpływ „Widma wolności” na tegoroczne wyniki CD Projektu powinien być widoczny, ale nadal niewystarczający, by uzasadnić obecną wycenę z punktu widzenia wskaźnika cena/zysk w porównaniu z zagranicznymi spółkami — tłumaczy Maria Mickiewicz.
Jej zdaniem kursowi CD Projektu sprzyja momentum informacyjno-wynikowe. Chodzi nie tylko o oczekiwany dodatek do „Cyberpunka 2077”, ale też fakt, że gra poprawiła pozycję na liście bestsellerów serwisu Steam, a „Wiedźmin” został przetransferowany na nowe konsole. W IV kw. 2022 r. CD Projekt powinien więc wygenerować wyższe przychody niż w poprzednim. O tym jakie, dowiemy się po publikacji raportu okresowego. Przeciwko spółce przemawia kalendarz premier. Maria Mickiewicz zakłada, że projekt Syriusz amerykańskiego studia Molasses Flood (CD Projekt ma w nim 60 proc. udziałów) ujrzy światło dzienne nie wcześniej niż w 2025 r. Nie jest to jednak pewne, gdyż spółka zapowiedziała, że będzie to gra klasy AAA, a więc wymagająca dużych nakładów pracy. Ponadto istnieje ryzyko, że będzie to produkcja o mniejszym wpływie na wyniki.
Zdaniem specjalistki z Wood & Company firma, która zdobyła sławę serią gier o Wiedźminie, przy obecnych wycenach jest najmniej atrakcyjnym pomysłem inwestycyjnym spośród czterech producentów gier wchodzących w skład WIG20 i mWIG40. Najciekawszym jest Huuuge.
Kasyna nie rosną, ale…
W segmencie gier mobilnych daty premier mają znaczenie, ale mniejsze niż w grach obsługiwanych przez konsole i komputery. Większe ma monetyzacja produkcji, czyli skłonność graczy do płacenia za dodatkowe opcje w grach udostępnianych bezpłatnie. Dotyczy to nie tylko Huuuge’a, ale również Ten Square Games. Firmy choć podobne, są różne. Flagowa produkcja Ten Square Games to symulator wędkowania „Fishing Clash”, Huuuge bazuje na grach typu kasyno. Maria Mickiewicz podkreśla, że globalne prognozy dla segmentu, w którym działa Huuuge, nie są dobre. Potencjał rynku gier typu social casino to zero minus. Dlaczego zatem Huuuge to najlepszy pomysł inwestycyjny?
— Sposób myślenia o Ten Square Games wrócił do postrzegania spółki jako wzrostowej, jeśli chodzi o przychody z gier dzięki stabilizacji przychodów z głównych tytułów oraz udanej premierze gry „Wings of Heroes”. Jej obecna wycena jest już jednak porównywalna ze spółkami zagranicznymi, co ogranicza jej inwestycyjną atrakcyjność. W przypadku Huuuge’a wycena wskaźnikowa jest wyraźnie niższa. Mimo że obecnie trudno mówić o potencjale wzrostu przychodów, to jednak poprawa wyników w 2023 r. wydaje się możliwa dzięki ograniczeniu koszów, w tym zwłaszcza wydatków na marketing, co spółka udowodniła już w III kw. 2022 r. i powinna potwierdzić wynikami za IV kw. Składając to w całość Huuuge mimo trudnego profilu, jeśli chodzi o wzrost rynku, na którym działa, przy wycenowym dyskoncie do spółek zagranicznych wydaje się obecnie najciekawszą inwestycją w branży — uważa analityczka Wood & Company.
Obaj producenci gier mobilnych to faworyci Piotra Bogusza. Liczy on na potencjalną ofertę kupna akcji Huuuge’a w wyniku zakończenia przeglądu opcji strategicznych. Jeśli zaś chodzi o biznes spółki, to również oczekuje poprawy wyników po ograniczeniu wydatków marketingowych związanych ze zdobywaniem nowych graczy.
— W przypadku Ten Square Games wyższe nakłady marketingowe powinny pozwolić na utrzymanie czy poprawę liczby aktywnych graczy, a w efekcie wyhamowanie i odwrócenie negatywnego trendu w „Fishing Clash” i „Hunting Clash”. Pierwsze tego oznaki widać w wynikach III i IV kw. 2022 r. Kurs powinny też wspierać tzw. soft launche dwóch gier planowane na 2023 r. — twierdzi analityk Erste Securities.
Wędkowanie czy coś jeszcze?
Rozrzut wycen Ten Square Games jest bardzo duży. Według analityków biur maklerskich akcja spółki jest warta zarówno 91,70 zł, jak też 177 zł. Autorem tej ostatniej wyceny jest Konrad Księżopolski z Haitong Banku. Jego zdaniem monetyzacja gier „Fishing Clash” i „Hunting Clash” osiągnęła dołki i są podstawy, by myśleć o delikatnej poprawie albo przynajmniej utrzymaniu jej na obecnym poziomie. Do tego dochodzi niezłe przyjęcie „Wings of Heroes”, włoskiego studia Rortos zależnego od spółki z GPW. Premiera włoskiej gry odbyła się w październiku 2022 r. W ostatnich dniach spółka poinformowała, że po dwóch miesiącach od premiery liczba instalacji przekroczyła 2 mln. Ponadto gra „Undead Clash” jest na ostatnim etapie rozwoju i powinna zadebiutować w drugiej połowie 2023 r., podobnie jak „Fishing Master”.
— Teoretycznie jest pod co grać. Obecna wycena Ten Square Games nie do końca uwzględnia sukces nowych tytułów w harmonogramie wydawniczym, ale biorąc pod uwagę wydarzenia z ostatniego 1,5 roku inwestorzy bardziej zachowawczo podchodzą do wyceny opcji wzrostu spółki — komentuje Konrad Księżopolski.
Wydarzenia ostatniego 1,5 roku to głównie zakończone fiaskiem poszukiwanie nowego inwestora w ramach przeglądu opcji strategicznych oraz takie manipulowanie premiami i programem motywacyjnym, by zarząd dostał nagrodę mimo niezrealizowania założeń finansowych. Do tego dochodzi spadek zaangażowania graczy po tzw. górce covidowej, odpis związany z zaprzestaniem rozwoju kilku gier i wprowadzona po ataku na Ukrainę blokada płatności na terytorium Rosji i Białorusi. Ta ostatnia oznacza utratę 5-6 proc. z flagowego tytułu i 2,5 proc. w przypadku „Hunting Clash”.
— O ile ta decyzja niosła negatywne konsekwencje finansowe dla spółki, to nie budzi kontrowersji — mówi Konrad Księżopolski.
Według Macieja Kietlińskiego Ten Square Games ma jednak najmniejszy potencjał wzrostowy z całej czwórki. Nie puszcza w niepamięć kwestii związanych z ładem korporacyjnym, nie jest też optymistą, jeśli chodzi o monetyzację gier. Zwraca uwagę, że gra włoskiej spółki Rortos zaczyna przynosić niezłe wyniki, ale to jednak „Fishing Clash” jest koniem pociągowym, a ma wyniki płaskie. Rynek zakładał, że dystrybucja gry w Chinach mocno poprawi wyniki. Tak się jednak nie stało i coraz trudniej spodziewać się przełomu.