- To skandal, że coś takiego mogło się przydarzyć – powiedział Felix Hufeld, przewodniczący Bafin, we Frankfurcie, gdzie odbywa się konferencja branży finansowej.
Wirecard był do niedawna gwiazdą niemieckiego rynku. Uważano go za jeden z najlepszych niemieckich fintechów, a ukoronowaniem tego było wejście spółki do indeksu niemieckich blue chipów giełdowych DAX 30. To wszystko runęło jak domek z kart w ostatni czwartek, kiedy audytor spółki odmówił podpisania jej sprawozdania finansowego, bo nie mógł doliczyć się 1,9 mld EUR. Choć początkowo sygnalizowano, że pieniądze mogą być na rachunkach w największych bankach Filipin. Podczas weekendu bank centralny tego kraju poinformował jednak, że żadne pieniądze Wirecardu nie wpłynęło do systemu finansowego Filipin. W poniedziałek rano zarząd niemieckiej spółki poinformował, że jest wysoce prawdopodobne iż „zaginione” 1,9 mld EUR nigdy nie istniało.
Wartość rynkowa Wirecardu mocno spada od czwartku. Obecnie jego akcje tanieją o prawie 35 proc. do 16,84 EUR. W czwartek notowano je po 100,40 EUR.