Producentom okien i drzwi nie brakuje optymizmu, mimo że nie wiedzą jaka będzie najbliższa przyszłość sektora.
- Działamy w bardzo niepewnych czasach, więc w tym momencie przewidywanie czegokolwiek w długim okresie jest jak wróżenie z fusów. Tym bardziej, jeśli mówimy o całej branży – uważa Leszek Gierszewski, właściciel i prezes Druteksu.
Zapewnia, że o swoją firmę jest raczej spokojny, ponieważ od lat buduje jej solidne fundamenty. Drutex to jeden z największych w kraju producentów okien i drzwi. W 2019 r. jego przychody sięgnęły 978 mln zł, a w 2020 r. – zgodnie z zapowiedziami Leszka Gierszewskiego – mają przekroczyć psychologiczną granicę 1 mld zł.
- Wprawdzie w 2020 r. sektor budowlany wyszedł obronną ręką z zawirowań wywołanych pandemią. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że to wcale nie jest gwarancją sukcesów w kolejnym roku – mówi szef firmy z Bytowa na Pomorzu.
Dlatego - choć wierzy, że będzie dobrze - przygotowuje jednocześnie Drutex na trudne czasy.
Spokojny sen eksporterów
Również w opinii Mikołaja Placka, prezesa konkurencyjnej Grupy Oknoplast trudno dziś przewidywać, jak będzie dokładnie wyglądał 2021 r. i to nie tylko w branży stolarki otworowej, ale w całej gospodarce.

- Z całą pewnością będziemy mieli do czynienia z trzecią falą pandemii. Jednak, chociaż społeczeństwo nauczyło się już funkcjonować z wirusem, nikt nie jest w stanie dokładnie przewidzieć skutków tej fali – uważa szef małopolskiego przedsiębiorstwa.
Dodaje, że zaufanie Polaków do szczepionek jest niskie, a sam proces szczepień długotrwały dlatego trzeba się przygotować się różne scenariusze.
- W 2020 r. branża stolarki otworowej pomimo pandemii była w dobrej sytuacji w przeciwieństwie do turystyki czy gastronomii. Przyszły rok również nie przyniesie drastycznych zmian w naszej branży z wyjątkiem firm, które skupiają się wyłącznie na sprzedaży krajowej – uważa Mikołaj Placek.
Chodzi o to, że z początkiem roku wchodzą w życie nowe warunki techniczne, do których producenci będą się musieli dostosować. Także on jest spokojny o własne przedsiębiorstwo. Zapowiada, że Oknoplast będzie się dalej rozwijać na wszystkich tych rynkach, na których działał dotychczas, a także w Hiszpanii, gdzie w końcówce 2020 r. przejął kontrolę nad największym producentem okien i drzwi z PVC.
- Również w 2021 r. planujemy zwiększenie przychodów zarówno w kraju, jak i za granicą – deklaruje prezes Oknoplastu.
Przypomnijmy, że sprzedaż podkrakowskiej firmy w 2019 r. wyniosła 770 mln zł, a Mikołaj Placek mówił dwa i pół roku temu, że 1 mld zł chciałby osiągnąć w 2021 r.
Dokuczliwe absencje
- Mamy to szczęście, że popyt na nasze rozwiązania jest w mijającym roku większy niż w latach poprzednich i 2020 r. zamkniemy go na plusie – cieszy się również Jacek Siwiński, prezes Velux Polska.
Dodaje, że choć koncern miał wiosną dwutygodniowy tzw. przestój ekonomiczny, wynikający z decyzji niektórych krajów o pełnym lockdownie, to już w sierpniu odrobił straty. I teraz mimo różnych zawirowań Velux jest na dobrej drodze, aby zamknąć rok z takim wynikiem, jaki planował jeszcze przed pandemią.
- Skala zamówień zarówno z polskiego, jak i z zagranicznych rynków, jest dziś więcej niż zadowalająca – twierdzi Jacek Siwiński.
Chociaż absencja pracowników – związana z koronawirusem, kwarantanną, izolacją zapobiegawczą, czy innymi przyczynami - wzrosła ostatnio do około 10 proc. firma sobie radzi z tym problemem.
- Przyszłość branży nie jest zagrożona, a przeciwnie widzę dookoła sporo impulsów wzrostowych – uważa prezes polskiego Veluksa.
Dodaje, że energooszczędna stolarka odgrywa coraz ważniejszą role w projektowaniu energooszczędnych i zdrowych budynków. To sprzyja rozwijaniu przez producentów innowacyjnych rozwiązań.
- Teraz w dobie pandemii komfort mieszkania zyskał na znaczeniu, domy stają się azylami do pracy, nauki i odpoczynku. To nowe potrzeby klientów stały się inspiracją do stworzenia tych produktów i spodziewamy się sporego popytu. Stymulatorem dla branży będzie również, rozkręcająca się dzięki rosnącej świadomości oraz różnym programom finansowania, fala renowacji, które będą zasilane sporymi sumami z budżetów europejskich – wylicza Jacek Siwiński.
Przyznaje, że obecny kryzys może w średnim terminie wpłynąć ujemnie na popyt na rynku materiałów budowlanych i można się spodziewać ochłodzenia koniunktury (szczególnie, że po wielu dobrych latach baza jest wysoka). To jednak w budownictwie zjawisko wynikające ze zwykłych cykli koniunkturalnych.