Bokserski czempion nokautuje rywali do mistrzowskiego pasa, psi czempion zostawia na wystawach w tyle rasową konkurencję. A co robi i kim jest narodowy czempion biznesowy? W rzeszowskiej Wyższej Szkole Prawa i Administracji podczas konferencji „25 lat przemian gospodarczych w Polsce” spierali się o to prezesi największych spółek z państwowym udziałem.

— Początkowo minister skarbu miał sprawnie i efektywnie przenosić własność z domeny publicznej do prywatnej. Pojawiały się jednak nowe koncepcje — od programu NFI przez etap zapraszania inwestorów strategicznych po projekt akcjonariatu obywatelskiego. W końcu wykrystalizowało się hasło budowy czempionów narodowych — zatrzymania własności państwowej w spółkach, które pod nadzorem resortu mogą realizować własną strategię z korzyścią dla całej polskiej gospodarki — mówił Włodzimierz Karpiński, minister skarbu.
Kreowanie czempiona
Prezesi spółek z udziałem skarbu państwa podkreślali, że czempion nie może istnieć w oderwaniu od wolnego rynku.
— Rozumiem strategię narodowych czempionów tak, że państwo chce w kilku kluczowych obszarach gospodarki odgrywać przewodnią rolę. Wyłoniło spółki, które mogą takiej roli sprostać, przejawiając aspiracje większe od lokalnych. Tak naprawdę nic nie różni ich od innych uczestników rynku i to zgodnie z rynkowymi kryteriami należy oceniać ich skuteczność — mówił Mariusz Zawisza, prezes PGNiG. Zdaniem menedżerów spółek kontrolowanych przez państwo, czempion potrzebuje nie tylko masy, ale również odwagi.
— To dla mnie organizacja, która może wygrywać z konkurencją — tak pod względem kompetencji, jak i skali działalności. Wcześniej byliśmy firmą globalną pod względem produktu, ale nie produkcji. Chcąc się rozwijać, popełnialiśmy błędy, jak na przykład wejście do Kongo, z którego wychodziliśmy przez dekadę. Najbezpieczniej jest oczywiście nic nie robić, bo wtedy właściciel nie będzie miał się do czego przyczepić. Błędy są jednak nieuniknione, jeśli mamy się rozwijać — mówił Herbert Wirth, prezes KGHM.
Siła dużego
Marek Woszczyk, prezes PGE, zwracał uwagę na to, że do wybuchu kryzysu finansowego doświadczenie w budowie czempionów mieli właściwie tylko Koreańczycy.
— Kryzys finansowy 2008 r. pokazał jednak, że kapitał ma narodowość — a zwłaszcza w energetyce, która jest sektorem absolutnie strategicznym. Rozmiar ma tu znaczenie, bo determinuje siłę przebicia — przy integrującym się rynku europejskim konkurujemy z kilkakrotnie większymi firmami niemieckimi czy francuskimi. Pamiętajmy, że źródłem legislacji energetycznej jest dziś nie Warszawa, ale Bruksela. I to tam musimy mieć przebicie — mówił Marek Woszczyk. Dla prezes Agencji Rozwoju Przemysłu czempion to lider, który może za sobą pociągnąć mniejsze firmy.
— Budowa czempionów to obowiązek ministra skarbu państwa. Prywatny właściciel nie pozwoliłby sobie na to, by nie korzystać z możliwości pomnożenia kapitału, którą daje nadzór właścicielski nad takimi spółkami — mówiła Aleksandra Magaszewska, prezes ARP.
Andrzej Klesyk, prezes PZU, naciskał na to, by dostrzegać różnicę między narodowym czempionem a spółką strategiczną — czy w ogóle spółką z udziału skarbu państwa.
— Mnie szlag trafia, gdy za każdym razem muszę udowadniać, że jestem normalny, choć pracuję w spółce skarbu państwa. Czempion narodowy niekoniecznie musi być taką spółką — przykłady dają tu CD Projekt czy Asseco — mówił Andrzej Klesyk.