Niskie stopy procentowe dynamizują budownictwo

Andrzej Siłuszek
opublikowano: 1998-12-14 00:00

Niskie stopy procentowe dynamizują budownictwo

STOPY PROCENTOWE: Trzeba je obniżyć co najwyżej do 5 proc., aby uwolnić tę część wzrostu gospodarczego, która tkwi w budownictwie mieszkaniowym.

Każda kolejna obniżka stóp procentowych to ogromnie optymistyczna wiadomość. Aby mogło do niej dojść, kilka ważnych wskaźników makroekonomicznych musi wyraźnie i jednoznacznie podążać w pożądanym kierunku.

PRZEDE WSZYSTKIM bardzo wyraźnie musi spadać inflacja. Ten warunek został spełniony. W założeniach budżetowych na ten rok przyjęto, że inflacja spadnie do 9,5 proc. Zbliża się koniec roku i wszystko wskazuje na to, że rzeczywisty wynik będzie jeszcze lepszy, być może nawet poniżej 9 proc. To między innymi efekt schładzania gospodarki, choć spory udział w spadku inflacji ma również kryzys w Rosji, która ciągle jeszcze jest jednym z naszych najważniejszych partnerów handlowych. Dodajmy na marginesie — i dobrze, wszak kryzys nie będzie tam trwał wiecznie, a kraj to ogromny.

MALKONTENCI wiążą tak duży spadek inflacji z pierwszymi symptomami recesji. Ich rozumowanie jest następujące: spadek popytu — spadek cen (a więc inflacji) — ciągły brak popytu — spadek produkcji — recesja — aż do zrównania się podaży z popytem. Ale jest to niemal karkołomna interpretacja polskich wskaźników makroekonomicznych. Przy tempie wzrostu gospodarczego powyżej 5 proc. doprawdy wiele trzeba, aby doszło do recesji. Zwłaszcza że dzięki obniżeniu stóp procentowych, za którymi z niewielkim opóźnieniem nastąpi obniżenie oprocentowania kredytów, w odczuwalny sposób poprawi się opłacalność działalności gospodarczej.

DRUGI bardzo ważny wskaźnik makroekonomiczny, umożliwiający obniżenie stóp procentowych, to zmniejszenie wartości zaciąganych kredytów konsumpcyjnych. Wysoki poziom zadłużenia społeczeństwa w bankach jest symptomem silnej presji popytowej na rynek, co teraz w polskich warunkach przekłada się niemal całkowicie na wzrost importu artykułów konsumpcyjnych. Rada Polityki Pieniężnej podała, że średnia roczna dynamika kredytów spadła z 28,4 proc. w październiku, do 27,5 proc. w listopadzie.

WSZYSTKO wskazuje na to, że ten trend będzie trwały, że największe nasilenie zaciągania pożyczek mamy już za sobą. Bowiem ci, których stać jest na to, już się zapożyczyli i teraz musi upłynąć trochę czasu, zanim wyplączą się z długów. Znaczy to również, że obecnie gros importu to zakupy inwestycyjne, które przyszłości będą procentować m.in. zwiększonym eksportem.

W OBLICZU niedawnego, jednoczesnego obniżenia stóp procentowych w kilkunastu krajach Unii Europejskiej i świata, obniżka ich w Polsce była niezbędną reakcją. Pomoże w utrzymaniu konkurencyjności polskiego eksportu i w powstrzymaniu nadmiernego importu. Zwłaszcza że obniżka stóp w Unii ożywi tamtą gospodarkę, od czego zależny jest polski eksport i wzrost gospodarczy. Poza tym, niższe stopy procentowe w Polsce oddalają też groźbę nadmiernego, nie kontrolowanego napływu kapitału spekulacyjnego.

TO WSZYSTKO jest ogromnie ważne i niewątpliwie pomoże w podkręceniu polskiej gospodarki. Ale jest i ważniejszy powód, dla którego z takim zadowoleniem wita się każdą kolejną obniżkę stóp procentowych. Otóż w Polsce wysoki poziom oprocentowania kredytów trzyma spętany, jak zwierzę w klatce, ogromny boom gospodarczy, jakiego ten kraj jeszcze w swej historii nie zaznał. Chodzi oczywiście o budownictwo mieszkaniowe.

GŁÓD MIESZKAŃ wszelakich jest tak wielki, że gdy tylko oprocentowanie kredytów na budownictwo mieszkaniowe spadnie do jakiegoś przyzwoitego poziomu, to tempo wzrostu gospodarczego w Polsce może osiągnąć niebywałe rozmiary. Bowiem boom mieszkaniowy to nie tylko popyt na cztery ściany i dach budynku. To wzmożony popyt na niemal połowę asortymentu towarów konsumpcyjnych.

Z PUNKTU widzenia elementarnych zasad makroekonomii jest to najbardziej pożądany popyt, bo skierowany głównie na towary drogie, które nie mogą — w odpowiedzi na zwiększone zapotrzebowanie — znacznie zdrożeć, a więc niewielki jest wpływ tego popytu na inflację. Ponadto w znacznej mierze jest zaspokajany przez towary krajowe i wiąże ogromną część siły nabywczej społeczeństwa, zmniejszając tym samym presję na inne towary konsumpcyjne, bardziej wpływające na inflację i w większym stopniu pochodzące z importu.

Oby więc jak najprędzej można było wypuścić tego tygrysa.