Nowa moc będzie z PKP Energetyka

Agnieszka Berger
opublikowano: 2009-10-16 00:00

Firma z grupy PKP nie ma wyboru. Z handlu energią trudno się utrzymać, więc wejdzie w wytwarzanie.

Spółka potrzebuje własnych źródeł energii — na początek odnawialnych

Firma z grupy PKP nie ma wyboru. Z handlu energią trudno się utrzymać, więc wejdzie w wytwarzanie.

Pierwszy pomysł PKP Energetyka na własne wytwarzanie energii zakładał budowę wraz z partnerem dużego bloku energetycznego. Jednak spółka zarzuciła tę koncepcję na rzecz innej.

— Doszliśmy do wniosku, że inwestycja na tak dużą skalę to zły pomysł na tym etapie. Do naszej sieci energetycznej, mierzącej około 20 tys. km i rozproszonej na terenie całego kraju w pobliżu infrastruktury kolejowej, bardziej pasują małe źródła energii — mówi Tadeusz Skobel, prezes PKP Energetyka.

Spółka przymierza się głównie do budowy elektrowni opalanych biogazem. Myśli również o własnych wiatrakach.

— Energetykę wiatrową stawiamy na drugim miejscu, bo wiąże się ona z koniecznością utrzymywania konwencjonalnych rezerw energii, a to kosztuje. Bardziej interesują nas elektrownie na biogaz. Myślimy o jednostkach rzędu 5 MW. Chcemy zbudować ich na tyle dużo, żeby po około sześciu latach produkować w nich energię zaspokajającą 25 proc. naszych potrzeb — wyjaśnia Tadeusz Skobel.

Sposób na dziurę

To niemało, bo PKP Energetyka sprzedaje aż 3,5 TWh rocznie, co oznacza około 3 proc. krajowego rynku. Większość obrotu spółka realizuje z grupą PKP, jednak sporo sprzedaje również prywatnym firmom kolejowym, a także innym odbiorcom.

— Staramy się zdobywać nowych klientów i dywersyfikować działalność. Dzięki temu udaje nam się neutralizować spadek sprzedaży dla spółek PKP. Na ponad 44 tys. odbiorców podłączonych do naszej sieci przypada 23 tys. spoza grupy, z czego 30 proc. stanowią gospodarstwa domowe. Sprzedajemy też energię w ramach tzw. zasady TPA, czyli poza własną siecią dystrybucyjną. Łącznie mamy ponad 1 tys. takich klientów — głównie gospodarstw domowych. Jednak z 300 MWh, które sprzedajemy na wolnym rynku, aż 80 proc. energii trafia do odbiorców biznesowych — mówi Tadeusz Skobel.

PKP nie ma również wyłączności na odbiór tzw. energii trakcyjnej (do zasilania lokomotyw) z PKP Energetyka.

— Z 2,5 TWh grupa odbiera 1,9 TWh. Reszta trafia do 25 innych klientów kolejowych. Sprzedaż dla PKP się kurczy. Uwzględniając Przewozy Regionalne, których nie ma już w grupie PKP, w ciągu ośmiu miesięcy 2009 r. spadek wyniósł aż 39 proc. Na szczęście już wyhamował. Jednak, gdyby nie sprzedaż poza grupą, mielibyśmy kłopoty — przyznaje prezes PKP Energetyka.

Kosztowna waluta

Kryzys dał się spółce we znaki także w innym obszarze działalności, który przynosi jej prawie połowę przychodów, bo aż 1,2 mld zł, wobec 1,3 mld zł z handlu i dystrybucji energii. Chodzi o usługi elektroenergetyczne, m.in. konserwację oświetlenia miejskiego, a także realizację inwestycji związanych z infrastrukturą kolejową. W związku z osłabieniem się złotego kontrakty na inwestycje infrastrukturalne dla PKP denominowane w euro — z powodu zabezpieczeń — obciążyły ubiegłoroczny wynik finansowy PKP Energetyka, który wyniósł minus 13 mln zł.

— To jednak tylko papierowa strata. Jeśli notowania europejskiej waluty nie spadną, wycena zabezpieczeń może psuć wyniki firmy nawet do 2010 r. Może je jednak również poprawić, jeżeli sytuacja na rynku walutowym się odwróci — mówi Tadeusz Skobel.

Prezes dodaje, że 2009 r. powinien być znacznie lepszy niż ubiegły, choć wiele zależy od kursu euro. Po ośmiu miesiącach spółka była kilkanaście milionów złotych na plusie.

Droga energia

Drugim problemem są niskie marże na obrocie energią.

— Mamy taki sam kłopot jak duzi odbiorcy — brak możliwości zakupu taniej energii. Własne wytwarzanie rozwiązuje ten problem. Postanowiliśmy zacząć od energetyki rozproszonej, bo małe źródła będą lepiej współpracowały z naszą siecią. Z czasem być może zdecydujemy się na budowę większej jednostki. Jeśli tak, będzie to źródło gazowe — deklaruje Tadeusz Skobel.

Prezes dodaje, że w nowej dla siebie dziedzinie PKP Energetyka stawia dopiero pierwsze kroki. Na razie wydzieliła oddziały odpowiedzialne za obrót i dystrybucję energii oraz powołała nowe stanowisko ds. wytwarzania.

— Prowadzimy już pierwsze rozmowy. Żeby nie tracić czasu na naukę od podstaw, szukamy partnerów, którzy mają gotowe projekty — technologię i doświadczenie. Chcemy współfinansować budowę elektrowni na biogaz w zamian za udziały i gwarancję dostaw do naszej sieci. Pierwszych efektów spodziewamy się za dwa lata — mówi prezes.

8,2

tys. Tylu pracowników zatrudnia PKP Energetyka.

Dobry pomysł

Jan Popczyk, prof. Politechniki Śląskiej, ekspert rynku energii

Inwestycje w źródła biogazowe to bardzo dobry pomysł, a PKP Energetyka świetnie nadaje się na realizatora. Spó-łka zdobyła już kompetencje na rynku energii, a własne wytwarzanie zapewni jej bezpieczeństwo ekonomiczne. Nic dziwnego, że chce je budować, mając 3-4 proc. udziałów w krajowym obrocie energią.

Jeśli PKP Energetyka zdecyduje się na technologię kogeneracyjną (równoczesną produkcję energii elektrycznej i cieplnej), będzie musiała zadbać również o odbiór ciepła. Rozproszona po całym kraju sieć doskonale się do tego nadaje. Firma będzie mogła lokalizować źródła tam, gdzie są odbiorcy zainteresowani tanim ciepłem lub nawet przyciągać nowych inwestorów. Druga opcja to wykorzystanie technologii nieobecnej jeszcze w naszym kraju, która umożliwia produkowanie z biogazu wyłącznie energii elektrycznej ze stosunkowo wysoką sprawnością.