Nowe granty, stare firmy

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2019-10-08 22:00

Resort przedsiębiorczości zmienił program wsparcia inwestycji. Liczy, że wreszcie skorzysta z niego polski sektor MŚP. Eksperci w to wątpią

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Jakie zmiany zajdą w programie wsparcia inwestycji
  • Jaki cel ma ich wprowadzenie
  • Czy uda się zachęcić do inwestycji małe i średnie firmy

Działający od 2004 r. program wspierania inwestycji o istotnym znaczeniu dla gospodarki właśnie przeszedł kolejną metamorfozę. W ostatni wtorek rząd przyjął uchwałę, w ramach której program został wydłużony do 2030 r. i dofinansowany kwotą 1,1 mld zł do ponad 2,5 mld zł. Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii (MPiT), które przygotowało zmiany, podkreśla, że dzięki nim granty nareszcie trafią do małych i średnich polskich firm. Dotychczas nie dostała ich ani jedna krajowa firma z tego sektora. Na dodatek — jak uważają urzędnicy — program nie był zgodny ze Strategią na rzecz odpowiedzialnego rozwoju — tylko 29 proc. projektów trafiło do obszarów zagrożonych wykluczeniem czy z najwyższą stopą bezrobocia, a rocznie średnio 2,7 projektu dotyczyło inwestycji w badania i rozwój.

CAŁY DLA MAŁYCH:
CAŁY DLA MAŁYCH:
Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii, którym kieruje Jadwiga Emilewicz, rok temu wprowadziło zmiany w specjalnych strefach ekonomicznych. Dzięki złagodzeniu kryteriów przybyło polskich mikro— i małych firm, które korzystają ze zwolnień podatkowych. Teraz resort chce powtórzyć manewr w programie wspierania inwestycji o istotnym znaczeniu dla gospodarki. Tylko czy projekty setek małych polskich firm faktycznie są kluczowe?
Fot. Marek Wiśniewski

Za wysokie progi

Obecnie program dzieli inwestycje na pięć kategorii. Pierwsza z nich, „strategiczne”, to projekty za co najmniej 160 mln zł, tworzące minimum 100 miejsc pracy. Nie ma podziału na sektory, który obowiązywał w poprzedniej wersji programu. Wówczas w przypadku projektów z sektorów priorytetowych (należały do nich: motoryzacyjny, elektroniczny i AGD, lotniczy, biotechnologiioraz rolno-spożywczy) wymagany do grantu poziom inwestycji wynosił 160 mln zł i 50 etatów lub 250 miejsc pracy i 40 mln zł. Inwestycje w innych branżach mogły dostać grant dopiero przy nakładach rzędu 750 mln zł i 200 etatach lub co najmniej 500 miejscach pracy i inwestycji za 500 mln zł. Eksperci różnie komentują zmianę. Podczas konsultacji BCC stwierdził, że inwestycje za 160 mln zł tworzące 100 etatów podejmują najczęściej firmy średniej wielkości i nie mają one dla polskiej gospodarki strategicznej wagi. Szymon Żółciński, partner w Crido, uważa natomiast, że progi są dla MŚP zbyt wysokie.

— Program jest promowany jako przyjazny MŚP, ale nie ma w nim żadnych preferencji dla firm z tego sektora. Progi wejścia są nadal wysokie, a przecież mogły zostać obniżone właśnie dla firm małych i średnich, tak jak jest w Polskiej Strefie Inwestycji. Nie zwiększono poziomu wsparcia dla tego sektora. Nie ma też w kryteriach preferencji dla reprezentujących go firm, czyli punktów przyznawanych MŚP. Są natomiast punkty za duże zatrudnienie lub miejsce na liście największych firm, czyli de facto preferowane są duże firmy — mówi Szymon Żółciński.

Za niskie progi

Jego zdaniem jedyną szansą dla MŚP jest skorzystanie z drugiej kategorii inwestycji, „innowacyjne”, obejmującej projekty produkcyjne, w wyniku których powstaną nowe wyroby. W tym przypadku trzeba zainwestować co najmniej 7 mln zł i stworzyć 20 miejsc pracy.

— Na razie jednak unijne programy są dużo atrakcyjniejsze. Dlatego firmy z sektora MŚP prawdopodobnie nie będą się interesować grantami, przynajmniej nie w tym i przyszłym roku, kiedy wciąż będą dostępne pieniądze z obecnej perspektywy. Z unijnych funduszy mogą dostać wyższą pomoc publiczną, sięgającą nawet 70 proc. wartości inwestycji. Być może to się zmieni, gdy przez kilkanaście miesięcy przed uruchomieniem programów z nowej perspektywy będzie zastój — mówi Szymon Żółciński.

Natomiast według BCC na inwestycje innowacyjne będą sobie mogły pozwolić setki małych i średnich firm, co znowu stawia pod znakiem zapytania zaliczanie ich do kategorii strategicznych dla gospodarki polskiej. Paweł Tynel zwraca też uwagę, że w programie brakuje informacji, jak MPiT będzie weryfikować innowacyjność.

— Czy pracownicy MPiT na pewno mają kompetencje we wszystkich branżach, np. chemicznej, elektromobilności itd. — zastanawia się Paweł Tynel.

BCC ostrzega, że ponieważ to ministerstwo będzie decydować, czy projekt jest innowacyjny, „wiele z aplikujących firm skoncentruje się głównie na innowacyjnych sposobach prezentacji i wykazywania realnej lub pozornej innowacyjności wprowadzanych do produkcji wyrobów lub procesów jedynie po to, aby zdobyć grant”.

21 kryteriów

Inwestycje w centra usług biznesowych zostały mocno zróżnicowane. Dawniej były to wszystkie ośrodki, w których przynajmniej 60 proc. usług należało do określonych kategorii (nie mogło to być przysłowiowe kopiowanie faktur). Obecnie są trzy rodzaje centrów, a procesy zostały podzielone na kategorie „średniozaawansowane”, „zaawansowane” i „wysokozaawansowane”. Jest też zmiana dotycząca sposobu wydatkowania grantu. Co najmniej 15 proc. dotacji musi zostać przeznaczone na współpracę z „podmiotami tworzącymi system szkolnictwa wyższego i nauki”.

— Obligatoryjna współpraca z uczelniami wyższymi jest minusem. Kwota grantu jest nieduża, więc przeznaczenie istotnej części na nie zawsze potrzebne zadania nie jest dobrym pomysłem. Co więcej, utrzymano obostrzenia w łączeniu grantów z inną formą wsparcia — uważa Szymon Żółciński, partner w Crido.

Najostrzej krytykuje skomplikowaną procedurę oceny merytorycznej.

— To jeden z najbardziej zawiłych procesów. Ocena jest kilkuetapowa. W pierwszym etapie jest aż 21 kryteriów merytorycznych. Wiele z nich jest niejasnych, np. „udział w międzynarodowym projekcie badawczym lub badawczo-rozwojowym finansowanym z UE”. W jakim charakterze, w jakim terminie, w projekcie już zakończonym, trwającym — zastanawia się Szymon Żółciński.

Mało spotkań, dużo celów

Program nie określa, jak często będzie się spotykać komitet przyznający granty.

— Kiedyś spotkania odbywały się raz na kwartał, potem nieregularnie: czasem nie było ich przez pół roku, czasem następowały miesiąc po miesiącu. Zdarzało się, że kilku większych inwestorów musiało tupnąć nogą, żeby przyspieszyć prace. Wszystko zależało od determinacji ministerstwa i PAIH — mówi Paweł Tynel. BCC wytyka resortowi przedsiębiorczości i technologii, że postawiło programowi za dużo celów, a powinno ograniczyć ich liczbę z pięciu do dwóch:

„wyrównanie międzyregionalnej luki rozwojowej” oraz „zwiększanie udziału innowacyjnych inwestycji stosujących nowoczesne technologie”. Niepotrzebne jest „tworzenie wysokopłatnych miejsc pracy”, bo ich realizacja niemal automatycznie wynika z realizacji drugiego z wyżej wymienionych celów. Natomiast cel „pomnażanie polskiego kapitału przez inwestycje” może wprowadzać w błąd, bo sugeruje, że program jest przeznaczony wyłącznie dla polskich firm lub mają one jakieś preferencje.

OKIEM MINISTERSTWA

Program jest wyważony

ŁUKASZ GAŁCZYŃSKI, zastępca dyrektora departamentu rozwoju inwestycji

Po dwóch latach przygotowań dynamicznie przyspieszyliśmy tempo prac nad programem. Projekt uchwały konsultowaliśmy ze wszystkimi stronami i wszelkie wątpliwości dograliśmy na poziomie roboczym. Jesteśmy przekonani, że program jest dobry i bardzo dobrze wyważony. Jego cele są spójne ze Strategią na rzecz odpowiedzialnego rozwoju, kluczowego dokumentu dla długofalowej polityki rozwoju, więc nie ma powodu, by je zawężać. Ukłon w stronę MŚP, zwłaszcza firm innowacyjnych, to istotne obniżenie progów dotyczących zatrudnienia. Zastanawialiśmy się nad zapisem, który przeznaczałby część budżetu dla tego sektora, ale szacujemy, że małe i średnie firmy w Polsce mają dostęp m.in. do ok. 60 mld zł rocznie w instrumentach przeznaczonych specjalnie dla nich, a w programie do 2030 r. zostało ok. 1,7 mld zł. Pamiętajmy również, że program w tytule ma wsparcie inwestycji istotnych dla gospodarki, dlatego konkretne projekty muszą wywierać silny wpływ na gospodarkę kraju, regionu lub miasta. Nie ma mowy o uznaniowości MPiT w ocenie innowacyjności projektów. We wniosku przygotowywanym przez PAIH i przedsiębiorcę określa się innowacyjność, którą MPiT weryfikuje, stosując międzynarodową metodologię, np. OECD Oslo Manual. Choć nie zapisaliśmy w uchwale, jak często ma się spotykać zespół, w praktyce zdarza się to raz na kwartał, a jeśli z jakiejś przyczyny przerwa przeciągnie się do czterech miesięcy, zaległości są szybko nadrabiane. Przedsiębiorca jest na bieżąco informowany, na jakim etapie jest jego sprawa, zawsze może zadzwonić do wyznaczonej osoby. Program, podobnie jak Polska Strefa Inwestycji, ma charakter ewolucyjny, a ministerstwo ma podejście biznesowe. Jeśli któryś element nie będzie grał, zmienimy go, a ten, który będzie działał dobrze, zintensyfikujemy.