W „Dzienniku Ustaw” została opublikowana ustawa o zmianie ustawy o funduszach inwestycyjnych oraz niektórych innych ustaw. „Niektóre inne” to m.in. procedowana początkowo oddzielnie nowelizacja ustawy o ofercie publicznej. Zmiany dotyczące kar zaczną obowiązywać od soboty 4 czerwca 2016 r. Maksymalny wymiar kar dla spółek publicznych zostanie zwiększony z 1 do 5 mln zł lub 5 proc. skonsolidowanych przychodów z ostatniego zbadanego sprawozdania finansowego. Kary osobiste dla członków zarządów wzrosnąze 100 tys. zł do 1 mln zł. Taki sam wymiar będą miały sankcje dla inwestorów, którzy nie dopełnią obowiązku informowania o przekraczaniu poszczególnych progów w akcjonariacie (pierwszy to 5 proc.). Bezkarni dotychczas członkowie rad nadzorczych muszą liczyć się z sankcją 100 tys. zł.

W złotych czy euro?
Nowe kary to efekt unijnej dyrektywy 2013/50/UE, która powinna być implementowana do ustawodawstwa krajowego do 27 listopada 2015 r. Zakłada ona maksymalne kary dla spółek, czyli wyższą z dwóch wartości: 10 mln EUR (ponad 44 mln zł) lub 5 proc. przychodów. Członkom zarządów lub rad nadzorczych UE grozi sankcjami do 2 mln EUR (8,8 mln zł).
Prawnicy byli podzieleni, czy wartości te należy po prostu przeliczyć na złote, czy też kary w złotych mogą być niższe. Przedstawiciele rynku kapitałowego od początku twierdzili, że stawki w euro nie przystają do polskich realiów. Pierwszy projekt nowelizacji ustawy o ofercie pojawił się na początku 2015 r. Ministerstwo Finansów wpisało do niego liczby takie jak w dyrektywie, zmieniając jednak walutę z euro na złote. Środowisko biznesowe protestowało jednak na tyle skutecznie, że na początku czerwca doprowadziło do obniżenia tych kar jeszcze o połowę. Na przełomie czerwcai lipca 2015 r. do sprawy włączyło się Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Powołując się na niezgodność polskich regulacji z dyrektywą, doprowadziło do podniesienia kar do poziomu z dyrektywy. W związku z końcem kadencji Sejmu projekt przepadł. Rząd PiS skierował pod obrady projekt, w którym kary dla spółek określił na wyższą z dwóch wartości — 40 mln zł lub 5 proc. przychodów, a maksymalne kary osobiste dla członków zarządów i rad nadzorczych spółek — na 8 mln zł. Była to w zasadzie kopia rozwiązań, które pod koniec rządów proponowała koalicja PO-PSL.
Pod wpływem posłów Ministerstwo Finansów przygotowało jednak poprawkę obniżającą kary dla spółek do 5 mln zł i kary osobiste do 1 mln zł, czyli poziomu wylobbowanego przez środowisko biznesowe za poprzedniego rządu. Istotnie zróżnicowano jednak kary dla członków zarządów i rad nadzorczych, tym ostatnim „urywając” jedno zero.
— Podejrzewam, że intencją było to, by odnieść się do praktyki rynkowej, w której zasadniczy ciężar zapewnienia właściwego działania spółki spoczywa na jej zarządzie, jak i tego, że rada nadzorcza ma tylko pośredni wpływ na realizację obowiązków informacyjnych — komentuje dr hab. Paweł Wajda z kancelarii White & Case. Procedura parlamentarna została zakończona 31 marca 2016 r. Prezydent podpisał ustawę 22 kwietnia.
Nieduży koszt
Wśród samych zainteresowanych sprawa zdaje się budzić mniejsze emocje niż początkowo. Od czegóż są ubezpieczenia.
— Muszę przyznać, że tego typu ubezpieczenia, obejmujące zarówno zarząd, jak i radę nadzorczą, obecnie są zdecydowanie łatwiej dostępne niż kilkanaście miesięcy temu. Oferują je zarówno największe towarzystwa ubezpieczeniowe, jak i te bardziej wyspecjalizowane. Jesteśmy w trakcie analizowania spływających ofert, ale biorąc pod uwagę wielkość naszej spółki, a dokładnie osiągane przychody, koszt takiego ubezpieczenia nie jest zbyt wysoki — zaznacza Robert Groborz, prezes Ergu, działającego w branży tworzyw sztucznych.