Nowe podatki nie rozwiążą problemów budżetu państwa
Od kilku lat systematycznie spadają podatkowe dochody budżetu państwa. Decydują o tym trendy światowe, jednak wzrost obciążeń fiskalnych wzmacnia negatywny efekt. Mimo złych doświadczeń, rząd planuje wprowadzenie kolejnych podatków.
Spadek dochodów budżetu państwa w relacji do PKB obserwujemy od kilku lat, podobnie negatywny trend panuje w przypadku dochodów podatkowych. O ile kwotowo jest to trudniejsze do zauważenia, o tyle w odniesieniu do PKB dochody budżetu państwa spadły w ostatnich pięciu latach o ponad 6 proc. Duży uszczerbek w państwowej kasie spowodowały podwyżki podatków pośrednich i akcyzy, ich wprowadzenie nie zawsze było uzasadnione.
W drodze do UE
Podwyżki podatków czy akcyzy były podyktowane głównie dostosowywaniem naszego prawa do wymogów Unii Europejskiej. Obecnie stawki akcyzy na paliwa, papierosy i wyroby spirytusowe są na poziomie zachodnioeuropejskim, oddzielną kwestią jest, czy przedterminowe wdrożenie modelu unijnego było korzystne dla naszej gospodarki. Opinie analityków są podzielone, przeważa jednak pogląd, iż z niektórymi decyzjami należało poczekać. W przypadku np. samochodów nie miało to większego znaczenia — recesja dotknęła cały świat, więc dodatkowe obciążenia pogłębiły jedynie straty. Decydujące znaczenie miał spadek dochodów gospodarstw domowych, wysokie koszty kredytów oraz trudności w ich uzyskaniu. Na drugim biegunie są podwyżki akcyzy na wyroby spirytusowe.
— W przypadku alkoholi resort finansów przedobrzył. Wzrost cen krajowych wyrobów doprowadził do pogłębienia, i tak znacznych, dysproporcji z cenami za granicą. W efekcie wzrosła opłacalność nielegalnego importu, na czym stracił głównie budżet — tłumaczy Mirosław Gronicki, główny ekonomista BIG Banku Gdańskiego.
Nieco inaczej wygląda sytuacja z podatkiem od towarów i usług. W Unii generalnie obowiązują dwie stawki VAT, jednak ich wysokość nie jest ujednolicona. W dążeniu do tego modelu powinniśmy zachować stawkę przejściową, taką jak chociażby propozycja 12-proc. VAT na niektóre wyroby do produkcji rolnej.
Sztuka podnoszenia
Zastanawia w tym kontekście sposób opracowywania analiz o skutkach wprowadzanych innowacji. Analitycy MF nie dysponują instrumentami, za pomocą których mogą oszacować konsekwencje zmian. To w przypadku niestabilnej gospodarki jest niemożliwe. Dokładnie przeanalizować można jedynie segmenty rynku, gdzie popyt jest niezależny od wahań cenowych oraz w przypadku monopolistów.
— Podwyżki obciążeń mają znaczenie dla monopolistów oraz tych dziedzin gospodarki, w których popyt jest sztywny. Pewne jest, że większe koszty, np. TP SA czy producentów energii, zostaną przeniesione na konsumentów. Należy więc dążyć do wzrostu konkurencji — ostrzega Bogusław Grabowski z RPP.
Nie wolno także zapominać o globalnym spowolnieniu gospodarczym. Wszelkie analizy i szacunki muszą być przeprowadzane w kontekście negatywnych zmian na całym świecie.
Nowe pomysły
W przyszłorocznym budżecie znalazły się dwie propozycje zwiększające dochody poprzez wzrost nacisków fiskalnych — podatek importowy oraz opłatę graniczną. W założeniu są to rozwiązania tymczasowe, obowiązujące tylko w 2002 roku. Istnieje obawa, że w przypadku znaczących wpływów z tych źródeł mogą one zostać zamrożone na kolejne lata. Ciężko będzie zrezygnować z łatwych pieniędzy. Poważniejszym zagrożeniem jest możliwość zaciemnienia przez rozwiązania doraźne rzeczywistego stanu finansów publicznych i odsunięcia momentu wprowadzenia niezbędnych reform strukturalnych.
Analitycy różnie oceniają propozycje resortu finansów. Bardziej logiczny wydaje się im pomysł wprowadzenia 20-zł opłaty granicznej. MF zamierza uzyskać z tego źródła 1,2 mld zł, ograniczając jednocześnie drobny przemyt przygraniczny.
— Duże różnice w cenach, szczególnie alkoholi, nie zmienią sytuacji tzw. mrówek. Wzrosną jedynie koszty końcowego odbiorcy. Pojawi się natomiast zagrożenie korumpowania urzędników pobierających opłaty — mówi Mirosław Gronicki.
Duża zgodność panuje w przypadku podatku importowego. Jest to zły pomysł, mimo perspektywy pozyskania ponad 11,5 mld zł. Na taki podatek nie zgodzą się nasi partnerzy z UE. Dotkliwe będą także reperkusje wewnętrzne — wzrosną koszty importu. Największym zagrożeniem jest spodziewany wzrost inflacji. To negatywna informacja dla RPP, która ograniczy zakres obniżek stóp procentowych w przyszłym roku.
— Nie zgadzam się z wyliczeniami MF, że presja inflacyjna po wprowadzeniu 5-proc. podatku importowego nie będzie duża. Moim zdaniem, inflacja automatycznie skoczy o co najmniej 1 proc. — analizuje główny ekonomista BIG BG.
Pocieszające w tym wszystkim jest jedynie to, że przeciwnikiem podatku importowego jest Marek Belka, niemal pewny kandydat na ministra finansów.